"'Nie, bo ja się na tym nie znam, poza tym gotowanie to przecież twoja działka' – usłyszałam od Michała, kiedy poprosiłam go o pomoc w przygotowaniu kolacji. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, że facet, który codziennie używa technologii, rozwiązuje trudne problemy w pracy i ogarnia wszystko wokół, nie potrafi obrać ziemniaków. Słyszę wymówki, że 'to nie jego rola' już od lat. I coraz częściej zastanawiam się, czy w naszym domu przypadkiem nie utknęliśmy w poprzedniej epoce. W XXI wieku, kiedy wszyscy mówią o równouprawnieniu, wciąż muszę walczyć z przekonaniem, że kuchnia to ‘babskie zajęcie’”.
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Gotowanie nie jest dla prawdziwych facetów
Nie zliczę, ile razy słyszałam od Michała te same teksty. "Gotowanie? Ale to przecież ty zawsze to robisz najlepiej" albo "No weź, kochanie, ty tak ładnie kroisz te warzywa. Ja tylko bym zepsuł". I tak, za każdym razem to ja zostaję z garnkami, krojeniem, mieszaniem i sprzątaniem po wszystkim.
Najbardziej irytujące są jednak momenty, gdy Michał mówi wprost:
Nie przesadzaj, Dominika. Faceci po prostu się do tego nie nadają. A poza tym, u nas w domu zawsze gotowała mama, a tata robił inne rzeczy. To normalne.
"Normalne" - może kiedyś, w czasach naszych babć. Ale dzisiaj chyba tylko dziwny facet XXI wieku wciąż nie widzi swojej roli w kuchni.
canva.com
"Facet przy garach? Daj spokój!"
Ostatnio mieliśmy gości na kolacji. Jak zwykle, cały dzień spędziłam w kuchni – pieczenie, gotowanie, nakrywanie stołu. Michał "zajął się rozmową z gośćmi", a na pytanie, dlaczego mi nie pomoże, odpowiedział z uśmiechem:
No wiesz, jak ci zacznę pomagać, to będzie więcej roboty. Lepiej, żeby każdy robił to, w czym jest dobry.
Nie mogłam uwierzyć, że powiedział to na głos. Goście spojrzeli na mnie, jakbym była z innej planety, a moja przyjaciółka Marta, która siedziała obok, nie wytrzymała:
Michał, a może byś spróbował? Gotowanie to nie fizyka kwantowa. Chcesz powiedzieć, że jesteś za mało męski, żeby ugotować ziemniaki?
Oczywiście, Michał tylko się zaśmiał. Ale ja wtedy zrozumiałam, jak głęboko zakorzenione są w nim te stereotypy.
"Ale przecież ja robię inne rzeczy!"
Kiedy próbuję z nim porozmawiać na ten temat, zawsze słyszę jedną odpowiedź:
Ale przecież ja też coś robię. Kto wiesza półki, kto naprawia kran, kto jeździ na stację z samochodem? Dominika, podzieliliśmy się obowiązkami. Ja robię swoje, ty swoje.
Tylko że te jego "obowiązki" zdarzają się raz na kilka tygodni, a moje – codziennie. Gotowanie, sprzątanie po posiłkach, planowanie zakupów. Wszystko to jest na mojej głowie, bo przecież "facet tego nie robi".
Zaczęłam się zastanawiać, czy to rzeczywiście kwestia wygody, czy może coś głębszego – jakieś przekonanie, że gotowanie zaniża jego "męskość".
canva.com
Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam gotować. To dla mnie forma relaksu i kreatywności. Ale gotowanie dla kogoś, kto uważa to za mój obowiązek, to zupełnie inna sprawa. A jednak wciąż spotykam się z komentarzami znajomych, którzy uważają, że mam "idealnego męża", bo Michał "przynajmniej nie przeszkadza w kuchni".
Ostatnio postanowiłam zacząć zmiany małymi krokami. Powiedziałam mu wprost:
Michał, jeśli ja mogę wkręcać żarówki i zasuwać na stację benzynową, to ty możesz chociaż raz w tygodniu pomóc mi w kuchni. Nie oczekuję mistrzostwa. Po prostu spróbuj.
Nie było łatwo, ale powoli widzę, że Michał zaczyna dostrzegać, ile pracy wkładam w codzienne gotowanie. Może to krok w dobrą stronę.
Dominika