"Beata, moja była żona, zdradziła mnie i odeszła, zostawiając mnie w rozsypce. Minęło pięć lat od rozwodu, a teraz nagle pojawiła się pod moimi drzwiami i błagała, żebyśmy dali sobie drugą szansę. Mówi, że popełniła błąd, że tęskni. A ja: wciąż ją kocham, ale nie wiem, czy potrafię zapomnieć o tym, co mi zrobiła. Nie wiem, czy jestem w stanie jeszcze jej zaufać".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Byliśmy nierozłączni, a potem wszystko się rozsypało
Z Beatą poznaliśmy się na studiach. Była dziewczyną, która przyciągała uwagę wszystkich – piękna, odważna, zawsze pełna energii. Już wtedy wiedziałem, że chcę spędzić z nią życie. Ślub wzięliśmy niedługo po ukończeniu studiów, a nasza miłość wydawała się niezniszczalna.
Przez siedem lat byliśmy małżeństwem. Wydawało mi się, że mamy wszystko: wspólne plany, bliskość, namiętność. Co prawda Beata zawsze odwlekała decyzję o dzieciach, mówiąc, że "jeszcze mamy czas", ale ja nie naciskałem. Kochałem ją i byłem przekonany, że nasza relacja jest wyjątkowa.
A potem spadła na mnie bomba. Pewnego dnia Beata przyznała, że od dwóch lat zdradza mnie z kolegą z pracy. Jak to możliwe? Przecież wciąż byliśmy blisko, wciąż byliśmy parą. Nie mogłem tego zrozumieć. Jeszcze gorsze było to, że nie tylko mnie zdradzała, ale że postanowiła odejść do niego i zażądała rozwodu.
Byłem w szoku. Mimo że czułem się zniszczony, zgodziłem się na rozwód. W tamtym momencie wiedziałem, że nie jestem w stanie jej wybaczyć.
canva.com
Rozwód mnie złamał
Rozstanie było dla mnie jak cios nożem. W małej miejscowości, w której mieszkamy, trudno było uniknąć jej i... tamtego faceta. Widząc ich razem, czułem, jak serce mi pęka. On zawsze odwracał wzrok, jakby bał się spojrzeć mi w oczy, a Beata udawała, że mnie nie widzi.
Próbowałem sobie wszystko poukładać w głowie. Zastanawiałem się, czy naprawdę niczego nie zauważyłem. Czy byłem zbyt ślepo w nią zapatrzony: każdy dzień był dla mnie walką o przetrwanie. Rozważałem nawet terapię, ale w naszej okolicy nie ma specjalistów, którzy mogliby pomóc. Musiałem radzić sobie sam.
Z czasem zacząłem żyć dalej. Nie było łatwo, ale powoli odzyskiwałem równowagę. Wydawało mi się, że zamknąłem ten rozdział na dobre. Aż kilka dni temu Beata niespodziewanie stanęła w moich drzwiach.
canva.com
Prośba, która mnie zmroziła
To był zwyczajny wieczór. Siedziałem w domu, kiedy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem i... zamarłem. Beata. Stała tam, jakby nic się nie wydarzyło, jakbyśmy wciąż byli razem.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Byłem tak zaskoczony, że nawet nie zaproponowałem jej herbaty. Przez chwilę milczeliśmy, aż w końcu zaczęła mówić.
Powiedziała, że popełniła największy błąd swojego życia. Że tamten człowiek ją oszukał, a ich związek okazał się katastrofą. Powiedziała, że tęskni za mną, że zrozumiała, jak bardzo mnie kochała i że chciałaby, żebyśmy dali sobie drugą szansę.
Słuchałem jej w milczeniu, a potem poprosiłem, żeby wyszła. Zaczęła płakać, błagać mnie o przebaczenie, ale byłem nieugięty. Powtórzyłem, żeby wyszła, i zatrzasnąłem drzwi. Słyszałem jej cichy płacz na klatce schodowej, ale nie otworzyłem.
Od tamtej wizyty nie mogę spać. W głowie mam chaos. Z jednej strony wiem, ile bólu mi sprawiła. Zdradziła mnie, zostawiła, zniszczyła wszystko, co mieliśmy razem. Nie wiem, czy mogę jej zaufać po czymś takim.
Z drugiej strony: wciąż ją kocham. Widok jej zapłakanej twarzy, kiedy zamykałem drzwi, złamał mi serce. Kiedy kilka dni później zobaczyłem ją na ulicy i nasze spojrzenia się spotkały, poczułem coś, czego nie potrafię opisać.
Adam