"Moja chrześnica, Zuzia, to młoda, pełna życia dziewczyna z doskonałym gustem. A przynajmniej tak mi się do tej pory wydawało! Gdy dowiedziałam się, że już teraz kupiła sobie sukienkę na studniówkę – na wyprzedaży, bo 'po co przepłacać' – byłam zachwycona jej zaradnością. Jednak kiedy zobaczyłam ten 'wyjątkowy' wybór, zaniemówiłam. Nie wyobrażam sobie, że naprawdę w czymś takim zamierza pójść na swoją wielką noc".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Kiedy oszczędność wygrała z dobrym gustem
Zuzia to moja chrześnica i jedyna bratanica, więc naturalnie mamy ze sobą bliski kontakt. Choć różni nas kilka dekad, zawsze podziwiałam ją za jej praktyczność i rozsądne podejście do życia. Dlatego gdy zadzwoniła do mnie z podekscytowaniem mówiąc, że udało jej się upolować studniówkową sukienkę na wyprzedaży, od razu poczułam dumę.
Ciociu, znalazłam idealną sukienkę! Przecież nie będę czekać do ostatniej chwili i przepłacać – teraz są wyprzedaże!
– powiedziała z radością. Powiem szczerze, że byłam pod wrażeniem jej organizacji i przedsiębiorczości. Zuzia opisała sukienkę jako długą, granatową, "bardzo elegancką". W mojej wyobraźni widziałam ją w czymś olśniewającym, co podkreśli jej młodzieńczą urodę i doda jej blasku. Zapowiedziałam, że koniecznie chcę zobaczyć ten strój na żywo, gdy tylko do nich zajrzę.
canva.com
Kilka dni później odwiedziłam ich dom. Zuzia od razu pobiegła po swoją nową sukienkę, nie mogąc doczekać się, aż mi ją pokaże. Wbiegła do pokoju z radosnym uśmiechem i zapowiedziała, że "będę zachwycona". Cóż, w pewnym sensie miała rację – byłam zachwycona, ale raczej siłą swojego szoku!
Zamiast oczekiwanego "wow", na jej widok poczułam się, jakby ktoś mnie zdzielił po głowie. Sukienka była długa, zabudowana po samą szyję, z długimi rękawami i zero dekoltu. Materiał: gruby, ciężki aksamit, który nadawał jej jeszcze bardziej przytłaczającego wyglądu. Na Zuzi, młodej, szczupłej dziewczynie, która zawsze promieniała energią, ta sukienka wyglądała... cóż, jak na zakonnicy. Albo jakby wyciągnęła ją z szafy prababci.
Nie wiem, skąd wziął jej się ten pomysł, ale zamiast pięknej, młodzieżowej kreacji wybrała coś, co kompletnie ją przyćmiło. Długie rękawy, wysoki kołnierz i ta ciężka tkanina sprawiły, że wyglądała jakby miała przynajmniej 20 lat więcej. Żadnej lekkości, żadnej radości – tylko surowość i brak wyczucia stylu.
canva.com
Młodzieńczej radości zabrakło
Nie wiem, co ją skłoniło do takiego wyboru. Zuzia od pewnego czasu angażuje się w grupę kościelną i wiem, że bardzo poważnie podchodzi do wartości, które tam promują. Ale naprawdę, czy to znaczy, że musi całkowicie rezygnować z kobiecości - studniówka to noc, która zdarza się raz w życiu. Moim zdaniem, jeśli gdzieś można zaszaleć i wyglądać wyjątkowo, to właśnie wtedy. A ona wybrała coś, co bardziej przypominało habit niż sukienkę na bal.
Zuzia, a nie myślałaś o czymś lżejszym?
– zapytałam niepewnie, starając się ukryć swoje rozczarowanie. Ona spojrzała na mnie lekko zaskoczona, jakby nie rozumiała, o co mi chodzi. Dla niej ta sukienka była "idealna", a ja czułam, że chyba coraz mniej rozumiem młode pokolenie.
Delikatnie powiedzieć prawdę czy zostawić w spokoju
Starałam się nie robić z tego większej afery, w końcu to jej decyzja i jej wielka noc. Ale naprawdę trudno mi było ukryć rozczarowanie. Zuzia to piękna, młoda dziewczyna i wciąż mam wrażenie, że ta sukienka kompletnie do niej nie pasuje. Może to kwestia wpływu nowych znajomych, może jakiejś presji, której ja nie rozumiem.
Nie chciałam psuć jej radości, więc tylko uśmiechnęłam się i pochwaliłam jej wybór, choć wewnętrznie coś mnie aż ściskało. Bo czy to nie jest trochę marnowanie swojej młodości? Kiedy, jak nie teraz, można błyszczeć, pokazać się i poczuć wyjątkowo? Mam nadzieję, że chociaż sama będzie zadowolona z tej kreacji, ale w głębi serca wciąż się zastanawiam, dlaczego nie mogła wybrać czegoś bardziej… młodzieżowego.
Rozczarowana ciocia