"Kiedy Janek oznajmił, że woli pójść na wesele swojego syna beze mnie, bo podobno 'nie umiem się wystroić', myślałam, że to żart. Ale to nie był żart. Bolało mnie to jak diabli, ale zamiast się poddać, postanowiłam pokazać mu, że jeszcze potrafię wyglądać lepiej niż jego były ideał. A tak naprawdę – idę tam dla siebie".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Wychodzi na to, że mąż wstydzi się, jak się ubieram
Od początku wiedziałam, że Janek ma byłe życie, w którym jest jego syn Krzysiek, była żona Hanna, rodzina... Normalna sprawa. Zawsze trzymałam z nimi dobre stosunki, bo w końcu nie chodzi o to, żeby się zaraz drzeć i kłócić, prawda? Kiedy Krzysiek zaprosił nas na swój ślub, pomyślałam, że to będzie przyjemne wydarzenie – w końcu wspólnie świętujemy ważny dzień.
A Janek? Od początku coś kombinował. Był jakiś dziwnie spięty, unikał tematu wesela, aż w końcu, po wielu próbach, wyciągnęłam z niego prawdę. I to, co usłyszałam, było jak zimny prysznic.
Wiesz, tamci zawsze są eleganccy, a ty… no, nie zawsze potrafisz się wystroić. Nie chcę, żebyś się źle czuła, a ja też wolałbym wypaść tam z klasą
– rzucił.
Chyba nie muszę mówić, jak bardzo mnie to zabolało. Janek – mój własny mąż – woli pójść na wesele bez mnie, bo boi się, że nie wyglądam wystarczająco "szałowo"? Że co, wstydzi się mnie? Że nie pasuję do jego wizerunku? W głowie zaczęły się kłębić setki myśli. Naprawdę tak o mnie myślał przez całe te lata?
Te słowa sprawiły, że poczułam się jak powietrze
Nie będę udawać, że było mi łatwo to przyjąć. Siedziałam całą noc, bijąc się z myślami. Co ja mu takiego zrobiłam, że nagle jestem "niegodna", żeby iść z nim na wesele? W jednej chwili poczułam, jakby wszystkie moje wysiłki poszły na marne. Bo przecież nie o to chodzi, że nie lubię się ubierać elegancko – po prostu nigdy nie czułam potrzeby, żeby się stroić na pokaz. A tu się okazuje, że dla Janka wygląd znaczy więcej, niż nasza relacja.
Na szczęście po tej nocy pełnej wątpliwości i łez, zrozumiałam jedno. Skoro mąż nie wierzy, że potrafię wyglądać z klasą, to może czas pokazać mu i całemu światu, że się myli.
Nie dam mu tej satysfakcji. Pójdę na to wesele i pokażę wszystkim, że mam w sobie coś więcej niż on potrafi dostrzec
– pomyślałam.
Postanowiłam: wystroję się tak, że wszystkim szczęki opadną
Następnego dnia powiedziałam Jankowi wprost, że idę na to wesele – bez względu na to, czy mu się to podoba, czy nie. Możemy nawet nie siedzieć razem, jeśli tak bardzo mu przeszkadzam. Ale jestem zaproszona, więc zamierzam się pojawić.
Janek próbował się jakoś wykręcać, przepraszać, ale było za późno. Postanowiłam, że skoro już mam iść, to chcę wyglądać jak milion dolarów. Wzięłam telefon i zaczęłam dzwonić po stylistkach, makijażystkach, fryzjerkach – zamierzam wycisnąć z siebie wszystko, co najlepsze. Do wesela jeszcze trochę czasu, a ja planuję przemianę, która sprawi, że Janek pożałuje swoich słów.
Może powinnaś iść do stylistki, skoro tak cię boli, co powiedział? Niech widzi, że jak chcesz, to potrafisz
- zasugerowała mi moja ulubiona koleżanka Gosia.
Ten ślub będzie dla mnie okazją do pokazania swojej wartości
Przez te wszystkie lata starałam się dbać o nasz dom, rodzinę, relacje. Nigdy nie czułam potrzeby, żeby się przesadnie stroić czy udowadniać coś ludziom. A teraz nagle mój mąż, ten sam mężczyzna, który kiedyś zapewniał, że kocha mnie za to, jaka jestem, nie za wygląd, stawia mnie przed lustrem i sugeruje, że wygląd jest najważniejszy?
No to dobrze. Skoro wygląd tak bardzo go interesuje, to pokażę mu, co potrafię. Ale nie dla niego – dla siebie. Chcę udowodnić sobie, że jestem warta więcej, niż on potrafi dostrzec. I może ten ślub Krzyśka będzie dla mnie początkiem nowego etapu – takiego, w którym przestanę się przejmować, co myśli Janek i zacznę bardziej dbać o siebie.
Gienia