"Zięć dał mi taki prezent, że mnie zatkało. Nie wiem, czy to odwaga, czy głupota"

"Zięć dał mi taki prezent, że mnie zatkało. Nie wiem, czy to odwaga, czy głupota"

"Zięć dał mi taki prezent, że mnie zatkało. Nie wiem, czy to odwaga, czy głupota"

canva.com

"Zawsze wiedziałam, że Krzysiek, mój zięć, to człowiek z dużym poczuciem humoru. Trochę zbyt głośny, trochę zbyt szalony, ale Kasia – moja córka – jest przy nim naprawdę szczęśliwa, więc starałam się akceptować jego specyficzne żarty i dziwne pomysły. Jednak po tym, co zrobił na moich urodzinach, już naprawdę nie wiem, czy jestem w stanie to wszystko wytrzymać. To, co wręczył mi przy wszystkich gościach, sprawiło, że chciałam się zapaść pod ziemię".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Zięć to wulkan energii, ale tym razem przesadził

Poznałam Krzyśka kilka lat temu, kiedy moja córka Kasia przyprowadziła go do domu po raz pierwszy. To facet, którego wszędzie pełno, wiecznie uśmiechnięty, zawsze żartuje – jakby świat był jedną wielką sceną, a on jej głównym bohaterem. Początkowo byłam sceptyczna, bo dla mnie to trochę za dużo jak na każdego dnia, ale skoro Kasia go kochała i widać było, że jest z nim szczęśliwa, starałam się nie wtrącać. No bo czego się nie robi dla szczęścia własnej córki?

Kasia zawsze była spokojna i poukładana, ale przy Krzyśku zaczęła żyć bardziej "na luzie". Nagle w ich słowniku pojawiły się "spontaniczne decyzje", takie jak wspólne mieszkanie przed ślubem czy wyjazdy na drugi koniec Polski "bo tak" – czego przedtem w jej życiu nigdy nie było. Z jednej strony mnie to cieszyło, bo widziałam, że jest szczęśliwa. Z drugiej – byłam nieco zaskoczona, jak mocno Krzysiek wywrócił jej życie do góry nogami.

Przy Krzyśku życie stało się… cóż, ciekawsze, choć nie zawsze w sposób, który odpowiadałby starszej pani jak ja. Ale to, co zrobił na moich ostatnich urodzinach, to już była prawdziwa jazda bez trzymanki.

uśmiechająca się starsza kobieta w krótkich siwych włosach ubrana w szary sweter canva.com

Prezent od zięcia, który sprawił, że wszyscy goście zamarli

Kilka dni temu obchodziłam urodziny. Zaprosiłam rodzinę, przyjaciół, parę koleżanek z pracy – ot, skromne przyjęcie, jak na moją okazję przystało. Kasia z Krzyśkiem oczywiście też przyszli, a atmosfera była naprawdę przyjemna. Rozmowy, śmiechy, prezenty – wszystko szło gładko. Każdy z gości przyniósł coś miłego i drobnego: książki, kosmetyki, czekoladki. Wszystko w dobrym guście.

Aż w końcu podchodzi do mnie Krzysiek z uśmiechem od ucha do ucha i wręcza mi duże, starannie zapakowane pudełko.

To coś specjalnego, Asiu! Mam nadzieję, że się spodoba, a Zdzisiek będzie zadowolony

– powiedział z błyskiem w oku, patrząc na mojego męża. Zaciekawiona zaczęłam rozpakowywać prezent, nie podejrzewając, co mnie czeka.

No i wtedy z pudełka wyłoniła się: czerwona, koronkowa bielizna. Czułam, jak cała krew napływa mi do twarzy, a w głowie miałam tylko jedną myśl: nie, to się nie dzieje naprawdę. Koleżanki z pracy patrzyły na mnie zszokowane, a ja stałam tam z tą bielizną w rękach, zastanawiając się, czy to jakiś koszmar.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Krzysiek jeszcze dolał oliwy do ognia. Z szerokim uśmiechem powiedział:

No, Asiu, teściowa z ciebie jak marzenie! Z taką figurą ten komplet będzie wyglądał jak na modelce.

A na dodatek puścił oczko do mojego męża:

No co, Zdzisiek, chyba jesteś szczęściarzem, co?

Mężczyzna zębami próbuje otworzyć wstążkę na prezencie canva.com

Myślałam, że umrę na miejscu. Nie wiedziałam, gdzie się podziać. Goście próbowali ukryć szok i wymuszone uśmiechy, ale atmosfera była tak niezręczna, że trudno było to zignorować. Wszyscy patrzyli na siebie niepewnie, próbując znaleźć jakieś słowa, które mogłyby rozładować sytuację, ale cóż, nikt nie wiedział, co powiedzieć. Koleżanki z pracy miały wyrazy twarzy, które mówiły wszystko – od szoku po rozbawienie zmieszane z zażenowaniem.

Córka mówi, że zięć po prostu "tak ma"

Po imprezie, kiedy goście już się rozeszli, Kasia próbowała mi wyjaśnić, że Krzysiek po prostu chciał być zabawny. Podobno uznał, że to będzie świetny żart i że "rozkręci imprezę". Może i miał dobre intencje, ale teraz ja będę musiała spojrzeć koleżankom w oczy, a one na pewno nie zapomną o tym epizodzie przez długi czas.

Mama, on cię po prostu lubi i chce cię rozbawić

– tłumaczyła Kasia. Cóż, może to jego sposób na okazanie sympatii, ale dla mnie to było po prostu za dużo.

Super babcia canva.com

Z jednej strony wiem, że Krzysiek wnosi dużo radości do życia Kasi. Widzę, że ją uszczęśliwia i że są dla siebie stworzeni. Ale z drugiej strony, czasem marzę o tym, żeby potrafił zachować choć odrobinę powagi, zwłaszcza na rodzinnych uroczystościach. Może jestem staroświecka, może brakuje mi poczucia humoru, ale nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła zapomnieć o tym czerwonym komplecie bielizny, który wszyscy widzieli.

To miały być spokojne urodziny w gronie bliskich, a skończyło się na czymś, co na pewno zostanie w rodzinnych anegdotach na lata. Jedno jest pewne – takich urodzin nie zapomnę, choć chyba wolałabym, żeby było inaczej.

Joanna

Tak zmieniły się gwiazdy "Na dobre i na złe". Porównujemy zdjęcia.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama