"Kiedy poznałam Michała, od razu wiedziałam, że trafiłam na wyjątkowego faceta. Pracowity, ambitny, z głową na karku. Ale jego rodzina to już zupełnie inna bajka. Zwłaszcza jego młodsza siostra, Marta. Gdybyście tylko widzieli, jak ona żyje: bez pracy, bez obowiązków, za to z niekończącym się kieszonkowym od rodziców. Oni myślą, że pomagają jej w 'szukaniu siebie', a ona po prostu traktuje ich jak bankomat".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Być na garnuszku u rodziców sposobem na życie
Michał to facet, jakiego każda kobieta chciałaby mieć u swojego boku. Pracuje ciężko, zna trzy języki, ma masę zainteresowań i ciągle się rozwija. Gdyby tego było mało, jest też lojalny i szanuje swoich rodziców, którzy zawsze wspierali jego rozwój. Wierzyłam, że jego rodzina to ludzie o podobnych wartościach – no bo skoro Michał wyrósł na takiego mężczyznę, to na pewno w domu musiał mieć dobry przykład.
Ale wtedy poznałam Martę, jego młodszą siostrę. Marta, niestety, jest dokładnym przeciwieństwem Michała. Wygląda na to, że całe jej życie to jeden wielki "urlop od odpowiedzialności". Ma na swoim koncie trzy przerwane kierunki studiów, bo "nie były dla niej". Myślałam, że w końcu rodzice powiedzą:
Kochanie, koniec, idź do pracy.
Ale nie. Zamiast tego zaproponowali jej, że będą dalej płacić za życie, jeśli tylko zdecyduje się na kolejne studia.
Marta, jak łatwo się domyślić, zgodziła się natychmiast. Bo po co pracować, skoro można po prostu "szukać siebie" na koszt mamy i taty?
Mistrzyni manipulacji – wystarczy, że zagra na uczuciach rodziców i dostaje, co chce
Michał zawsze ciężko pracował na wszystko, co ma. Marta natomiast opanowała sztukę manipulacji do perfekcji. Wie, że wystarczy trochę pokazać, że "się stara", rzucić parę słów o tym, że "próbuje odnaleźć swoje powołanie", a rodzice od razu sypną jej pieniędzmi.
Ostatnio słyszałam, jak Marta rozmawiała przez telefon z koleżanką. Śmiała się i mówiła, co planuje zrobić z pieniędzmi, które dostanie od rodziców na "nowy start":
Idę na kolejne studia, bo rodzice znów mi zapłacą za mieszkanie. Będę sobie odkładać i za rok polecimy gdzieś na miesiąc, może Hiszpania?
Słysząc to, miałam ochotę wyjść z pokoju. Jak można tak traktować własnych rodziców: oni myślą, że robią coś dobrego, wspierając ją finansowo, a ona traktuje ich jak bankomat. To, co dla nich jest "pomocą dla córki", dla Marty jest po prostu kasą na wakacje i kolejne zachcianki.
Przy rodzicach gra niewiniątko, ale ja widzę jej prawdziwą twarz
Najbardziej frustrujące jest to, że Marta wie, jak udawać przed rodzicami. Przy nich mówi, że "tym razem naprawdę się postara", że "chce coś osiągnąć". Oni wierzą, że wspierają ją w rozwoju, a ona tylko to wykorzystuje. Marta jest mistrzynią w wyciąganiu od nich pieniędzy – wystarczy, że pokaże im swoją "biedną" minę, i już ma to, co chciała.
Próbowałam delikatnie porozmawiać o tym z Michałem, ale on i jego rodzice widzą Martę przez różowe okulary. Dla nich to "młoda dziewczyna, która potrzebuje wsparcia". Michał mówi, że "szukanie siebie to proces". No dobrze, rozumiem, ale ile można szukać siebie na cudzy koszt.
Każde spotkanie z teściami to festiwal hipokryzji, a ja muszę milczeć
Każda rodzinna kolacja to dla mnie wyzwanie. Rodzice Michała chwalą Martę za "wytrwałość", mówią, że "każdy młody ma prawo się pogubić". Ja siedzę tam, starając się nie wybuchnąć, bo wiem, że każde słowo krytyki byłoby odebrane jak atak na całą rodzinę. A ja już po prostu nie mogę słuchać tych opowieści o "biednej Marcie", która "tyle się stara".
Siedzę przy stole i myślę sobie, czy oni naprawdę tego nie widzą: czy naprawdę nie zauważają, że Marta nie szuka siebie, tylko wygodnego życia na cudzy rachunek. Przecież to nie jest pomoc – to pozwalanie, żeby Marta żyła jak pasożyt.
Chciałabym czasem powiedzieć na głos, co myślę, ale wiem, że to tylko wywołałoby burzę. Więc siedzę cicho i zastanawiam się, ile jeszcze wytrzymam, patrząc, jak rodzice Michała rzucają pieniądze na lenistwo jego siostry.
Renia