"Teściowa zaplanowała nam święta co do minuty – czuję się jak w wojsku. Nie ma zmiłuj"

"Teściowa zaplanowała nam święta co do minuty – czuję się jak w wojsku. Nie ma zmiłuj"

"Teściowa zaplanowała nam święta co do minuty – czuję się jak w wojsku. Nie ma zmiłuj"

canva.com

"Gdy wprowadziliśmy się do domu teściów na wsi, marzyłam o spokojnym życiu blisko natury. Każdy miał mieć swoje piętro, swoją przestrzeń, a my – wreszcie trochę swobody. Ale okazało się, że teściowa Kazia traktuje ten dom jak swoje królestwo, w którym wszyscy mają jej słuchać. Teraz, na tyle przed świętami, przeszła samą siebie – już rozpisała nam harmonogram sprzątania i przydzieliła obowiązki jak w fabryce".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mieszkanie u teściów - sposób na spokojne życie

Pamiętam, jak Robert, mój mąż, zaproponował, żebyśmy przenieśli się do jego rodzinnego domu na wsi. Wyobraźcie sobie – po latach życia w małym mieszkaniu w bloku, nagle wizja dużego, przestronnego domu z pięknym ogrodem i widokiem na pola. Każda rodzina miała mieć swoje piętro – my na jednym, teściowie na parterze, a siostra Roberta, Karolina, ze swoją rodziną na drugim. W mojej głowie brzmiało to jak bajka: każda rodzina z własnym zakątkiem, a jednocześnie wsparcie i bliskość bliskich.

Niestety, już pierwsze tygodnie pokazały, że bajka szybko zmienia się w coś zupełnie innego. Teściowa, Kazia, ma zupełnie inne podejście do wspólnego mieszkania niż ja. Dla niej nie ma czegoś takiego jak 'osobista przestrzeń'. Cały dom to jej królestwo, nad którym ma niepodzielną władzę. Nie minął nawet miesiąc, a już wiedziałam, że o żadnej prywatności nie ma mowy.

Akcesoria do sprzątania i ozdoby świąteczne rozsypane na podłodze canva.com

Kazimiera już zaplanowała nam święta od A do Z – harmonogram sprzątania i gotowania dla całej rodziny

Zbliża się grudzień, a więc i święta, więc wiadomo – czas na sprzątanie, dekorowanie, kuchenne przygotowania. Tyle że Kazia uznała, że te święta nie mogą być tylko 'wystarczająco dobre' – muszą być perfekcyjne. Pewnego ranka, kiedy schodziłam do kuchni na kawę, zobaczyłam ją przy stole z plikiem kartek.

Mam dla was wszystkich plan przygotowań do świąt. W tym roku zdążymy ze wszystkim

- oznajmiła z miną, jakby ogłaszała strategiczny plan kampanii wojennej.

Na każdej kartce było rozpisane, co, kto i kiedy ma robić. Sprzątanie, gotowanie, dekorowanie – Kazia podzieliła obowiązki między całą rodzinę. Nawet wnuki dostały swoje zadania, jak 'porządkowanie zabawek' i 'pomoc w kuchni'. Ja, jako synowa, dostałam przydział na mycie okien i ścieranie kurzu na wszystkich piętrach, a także 'dekorowanie korytarza'. Mąż tylko spojrzał na harmonogram i westchnął:

Beata, lepiej się nie sprzeciwiaj. Wiesz, jaka jest mama.

Ale to jeszcze nie koniec. Kazia zaplanowała nawet, kto co ma gotować. Dostałam 'zaszczyt' przygotowania sałatki jarzynowej i barszczu, a kiedy zasugerowałam, że może spróbujemy czegoś innego, Kazia spojrzała na mnie, jakbym powiedziała coś niewłaściwego.

Na święta jemy tradycyjne potrawy, a nie jakieś nowoczesne wymysły

- oznajmiła chłodno. Karolina, moja szwagierka, też nie miała wyboru – dostała pieczenie sernika i robienie kompotu z suszu, bo 'to jest jej specjalność'.

starsza kobieta z żółtym ręcznikiem zawiązanym wokół głowy trzymająca w dłoni białą filiżankę z białym spodkiem canva.com

Czuję się jak służąca, a nie jak członek rodziny

Patrzę na te kartki i czuję, jak narasta we mnie frustracja. Jak mam cieszyć się świętami, skoro Kazia zamieniła je w wojskową operację? Każde okno, każdy kąt w domu ma przypisaną osobę i dokładną datę sprzątania. Nawet wieszanie firanek jest ustalone na konkretną godzinę, bo 'tak będzie najlepiej dla wszystkich'. Ja rozumiem, że święta to czas, żeby przygotować dom na przyjście gości, ale czuję się, jakbym była częścią armii Kaziowej perfekcji.

Raz próbowałam delikatnie zasugerować, że może moglibyśmy podejść do tego trochę swobodniej.

Beata, dawniej to ludzie wstawali o świcie, żeby przygotować dom na Boże Narodzenie. Ty to masz wszystko podane na tacy i jeszcze narzekasz?

- odpowiedziała, jakbym była jakimś leniwym nastolatkiem. Kazia ma swoją wizję idealnych świąt i nie ma w niej miejsca na żadne 'lenistwo' ani 'odchylenia od normy'.

Karolina też zaczyna mieć dość. Ostatnio, kiedy wracałyśmy razem ze sklepu, wyrzuciła z siebie, że 'mamie chyba pomyliły się czasy'.

Beata, ja nie pamiętam, żebyśmy kiedyś mieli taki rygor przed świętami. Teraz to wygląda, jakbyśmy byli jej zespołem sprzątającym, a nie rodziną, która chce spędzić wspólnie święta

- powiedziała, śmiejąc się, ale w jej głosie było słychać rozgoryczenie.

Jeszcze święta czy już służba wojskowa

Patrzę na ten dom, który miał być naszym azylem, i zastanawiam się, co ja tu robię. Każdy dzień to kolejne zadanie z harmonogramu. Myję okna, sprzątam, przestawiam dekoracje, ale ani przez chwilę nie czuję, że przygotowuję się do świąt. Mam wrażenie, że wykonuję polecenia przełożonej, a nie spędzam czas z rodziną. Nawet mąż, zazwyczaj spokojny i wycofany, zaczął tracić cierpliwość. Ostatnio powiedział:

Mamo, to tylko święta. Nie musimy mieć wszystkiego idealnie.

Ale Kazia oczywiście miała na to odpowiedź:

Jak się nie przyłożymy, to wszystko będzie wyglądało jak w byle jakim domu, a nie w porządnym gospodarstwie.

Siedzę więc teraz i zastanawiam się, jak długo jeszcze wytrzymam. Czasem myślę, żeby po prostu powiedzieć Kazi wprost, że nie zamierzam spędzać każdego dnia na spełnianiu jej kolejnych wymagań. Ale wiem, że to nic nie da – Kazia uznałaby, że jestem 'leniwa' i 'brak mi szacunku do tradycji'. Nie chcę robić z tego dramy, ale też marzę, żeby w końcu cieszyć się świętami, a nie być częścią Kaziowej 'świątecznej armii'.

Beata

Namiętne sceny w "Rolnik szuka żony". Wszystko się nagrało - zdjęcia z odcinka 8.
Źródło: Fot. Piotr Matey/ Fremantle/ informacja prasowa TVP
Reklama
Reklama