"Kocham Halinkę, ale te wszystkie rocznice i jej oczekiwania zaczynają mnie naprawdę przytłaczać. Ona uważa, że każda ważna data to okazja do świętowania, najlepiej z idealnie dobranym prezentem. A ja? Czuję się, jakbym ciągle zdawał jakiś egzamin, na którym muszę pokazać, jak bardzo mi zależy. Na początku to było fajne, ale teraz czuję, że zamiast radości jest tylko presja i stres. Czy naprawdę miłość musi być mierzona w liczbie rocznicowych niespodzianek?"
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Co chwila jakaś rocznica - no ileż można
Kiedy zaczynaliśmy się spotykać, te wszystkie rocznice nawet mnie cieszyły. Mieliśmy kilka dat, które wspólnie obchodziliśmy – nasza rocznica ślubu, Walentynki, urodziny. Na początku Halina była zachwycona, gdy przynosiłem jej kwiaty albo zabierałem na kolację. Proste gesty, które miały sens.
Ale z czasem Halina zaczęła dokładać kolejne 'ważne' daty – pierwszy pocałunek, dzień, kiedy powiedzieliśmy sobie 'kocham cię', rocznica pierwszego wspólnego wyjazdu… Teraz wygląda to tak, że co kilka tygodni muszę pamiętać o jakiejś rocznicy i przygotować coś specjalnego, żeby nie sprawić jej zawodu. I choć Halina mówi, że chodzi tylko o pamięć i drobne gesty, to czuję, że oczekiwania rosną z każdą kolejną okazją.
Radek, dla mnie to dowód, że pamiętasz o tych wyjątkowych chwilach. To naprawdę pokazuje, że te momenty miały dla ciebie znaczenie
– mówi mi Halina, kiedy próbuję zrozumieć, dlaczego to wszystko jest dla niej takie ważne.
canva.com
Te wszystkie prezenty to dla mnie stres, a nie radość
Na początku wystarczały kwiaty i kolacja, ale teraz Halina oczekuje czegoś 'bardziej wyjątkowego'. A ja już nie mam pomysłów – wyczerpałem wszystkie klasyczne opcje, a z każdym kolejnym rokiem jej oczekiwania wydają się większe. Kiedy nie mam już żadnej nowej koncepcji, czuję się jakbym zawodził jako mąż i mężczyzna. Każda kolejna rocznica to jak test – czy pamiętam, czy przygotowałem się odpowiednio, czy zaskoczę ją czymś 'romantycznym'.
Czasem naprawdę się staram, ale zamiast cieszyć się naszym związkiem, czuję tylko presję. I nawet jeśli Halina mówi, że nie chodzi o wielkie gesty ani pieniądze, to mam wrażenie, że dla niej te daty to jak sprawdzian mojej miłości. A co gorsza, jeśli nie spełnię jej oczekiwań, widzę po jej minie, że jest zawiedziona.
Naprawdę nie rozumiesz, że te drobne gesty są dla mnie ważne? To nie o prezenty chodzi, tylko o pamięć i zaangażowanie
– pyta mnie Halina, kiedy próbuję jej wyjaśnić, że czuję się przytłoczony. Kurcze, robię jej w niedziele śniadania do łóżka - to nie jest wystarczające zaangażowanie?
canva.com
Gdy miłość jest mierzona w liczbie rocznicowych prezentów
Szczerze mówiąc, zaczynam mieć dość tego nieustannego świętowania. Zamiast cieszyć się z naszego związku, ciągle muszę 'udowadniać', jak bardzo mi zależy. Dla Haliny każda data to kolejna okazja do oceny, a ja mam wrażenie, że cokolwiek zrobię, to zawsze będzie mało. Zamiast radości, te rocznice stają się dla mnie udręką.
Marzy mi się, żebyśmy po prostu byli razem – bez tej całej presji, bez testowania mojego uczucia co kilka tygodni. Chciałbym, żeby miłość nie musiała być mierzoną liczbą wyjątkowych dat i prezentów. Dla mnie ważniejsze są codzienne gesty, wspólne chwile, wsparcie. Mam wrażenie, że Halina zaczyna o tym zapominać, skupiając się na tych 'ważnych' dniach, które muszą być perfekcyjnie zapamiętane.
Może spróbuj jej to powiedzieć? Powiedz, że dla ciebie najważniejsze są te małe chwile na co dzień, a nie te wielkie gesty raz na jakiś czas
– doradził mi Patryk, mój kolega z pracy z dużo dłuższym stażem małżeńskim.
Z jednej strony rozumiem, że Halinka potrzebuje tych wszystkich rocznic jako potwierdzenia naszego uczucia. Z drugiej strony – ja czuję się przez to osaczony i zmęczony. Każda rocznica to kolejne oczekiwania, kolejne przygotowania, kolejne nerwy, czy tym razem zrobię coś wystarczająco 'romantycznego'. Mam wrażenie, że każdy mój ruch jest oceniany, a jeśli przestanę, to Halina poczuje się rozczarowana.
Chciałbym, żeby żona wreszcie zrozumiała, że to nie wielkie daty i specjalne okazje są dla mnie najważniejsze. Miłość to codzienne wsparcie, ciepło, troska – a nie wieczna potrzeba udowadniania czegoś prezentami i rocznicami. Chciałbym znaleźć sposób, żeby jej to powiedzieć, ale nie wiem, czy zrozumie, o co mi chodzi.
Radek