"Moja córka ma 25 lat, no i ciągle z tym chłopakiem chodzi, a z tego, co ja widzę, to ani ślubu, ani nawet zaręczyn nie widać. Ja naprawdę nie rozumiem, co się teraz dzieje z tą młodzieżą – za moich czasów to człowiek w jej wieku miał już rodzinę, dzieci. A córka ciągle tylko, że jeszcze mają czas. A ten jej chłopak, też jakoś za bardzo się nie spieszy".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Córka mogłaby się już zaręczyć
Zacznę od tego, że ten jej chłopak, powiem wam, bardzo porządny. Pracuje, z rodziną ułożony, taki cichy, spokojny, nie żaden krzykacz ani nic. Normalny chłopak, któremu można by zaufać. Przecież to idealna partia. No, ale moja córka, to jakby jej coś zasłaniało oczy – że niby ma czas, że chce „jeszcze coś przeżyć”. No przecież już 25 lat ma. Ja w jej wieku miałam dwójkę dzieci i nikomu to nie przeszkadzało. Właśnie życie było piękniejsze, jak człowiek miał rodzinę, dom.
Codziennie jej to tłumaczę. Mówię:
Córuś, zobacz, masz dobrego chłopaka. Pracuje, kocha cię, a ty młoda już nie będziesz. Bierz się za niego, póki jeszcze jest.
Ale ona tylko oczy przewraca, mówi, że jestem staroświecka. Teraz to tylko głupoty ludziom w głowach, a tu potrzeba stabilności, rodziny.
Do jej chłopaka też kilka razy podeszłam. Mówię mu wprost:
Może byś już się oświadczył, no nie zwlekaj tak.
A on się uśmiecha, mówi, że „wszystko w swoim czasie”. No i tak czekam na ten „swój czas” już któryś rok, a ja tylko z każdym dniem bardziej się denerwuję. Bo ja bym naprawdę chciała zobaczyć wnuki, cieszyć się ich obecnością, a nie tylko słuchać, że „to kiedyś, to później”.
To najwyższy czas na założenie rodziny
Jak rozmawiam z moimi koleżankami, to one już wszystkie mają wnuki. A ja nie. Moja córka się wykręca, że teraz to inny świat, że kobieta musi być niezależna. A prawda jest taka, że zegarek tyka, a jej się wydaje, że zawsze będzie młoda.
Do tego jeszcze mówię jej, że teraz to by się pobrali, urządzili ładnie, ja bym im w prezencie pomogła. Na wesele to się dołoży, ale jak tak będą ciągle odwlekać, to kto wie, czy im kasy wystarczy na cokolwiek. No przecież ja wiem, co mówię – raz się człowiek urządzi dobrze, to potem całe życie z górki. A oni, jedno i drugie, tylko z tym czekaniem. Przecież 25 lat to już kawałek życia, to czas na poważne decyzje. Mam już dość tego zamartwiania się. Chciałabym być już spokojna o moją córkę.
Janina