"Chcę się cieszyć się życiem na emeryturze. Synowa uważa, że marnuję majątek"

"Chcę się cieszyć się życiem na emeryturze. Synowa uważa, że marnuję majątek"

"Chcę się cieszyć się życiem na emeryturze. Synowa uważa, że marnuję majątek"

canva.com

"Mam na imię Marianna, mam 78 lat i od dziewięciu lat żyję sama. Mój mąż zmarł, a ja zostałam w dużym mieszkaniu w centrum miasta. Zawsze z Tadeuszem cieszyliśmy się życiem, odkrywaliśmy nowe rzeczy i korzystaliśmy z każdej chwili. Po jego śmierci starałam się nie rezygnować z tego stylu życia – wiem, że mąż chciałby, żebym była szczęśliwa. Niestety, moja synowa ma na ten temat zupełnie inne zdanie. Twierdzi, że moje wydatki na 'fanaberie' to marnotrawstwo i że powinnam raczej oszczędzać dla wnuków".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Reklama

Moje pieniądze - moja sprawa

Nie jestem bogaczką, ale całe życie ciężko pracowałam, żeby na stare lata móc pozwolić sobie na małe przyjemności. Zawsze mówiłam z mężem, że jak przejdziemy na emeryturę, to w końcu będziemy robić to, na co wcześniej nie było czasu – uczyć się nowych rzeczy, spędzać czas z przyjaciółmi, po prostu cieszyć się chwilą. Kiedy Tadeusza zabrakło, postanowiłam, że nie porzucę naszych marzeń. Chodzę na warsztaty, poznaję nowe osoby, uczę się rzeczy, które mnie cieszą i dodają energii do życia.

Ostatnio odkryłam ceramikę. Raz w tygodniu chodzę na zajęcia, gdzie z innymi paniami tworzymy piękne, ręcznie robione naczynia, rozmawiamy, śmiejemy się. Te warsztaty dają mi poczucie, że życie ma wciąż wiele do zaoferowania. Ale dla mojej synowej to wszystko to tylko "fanaberie". Uważa, że wydawanie pieniędzy na takie rzeczy to marnotrawstwo i że zamiast tego powinnam "oszczędzać na przyszłość wnuków".

Reklama

Pewnego dnia, będąc u nich w domu, usłyszałam, jak rozmawia z moim synem na balkonie, nie zdając sobie sprawy, że słyszę każde słowo.

Mieszkanie po niej będzie nasze. A pieniądze, które ma na koncie, trafią do dzieci. Ale ona musi przestać trwonić oszczędności

– mówiła do niego. Zamurowało mnie. Ona już rozdysponowała mój majątek, jakby nie było mowy o tym, że to moje pieniądze i moja decyzja.

Reklama

W czasie robienia ceramiki canva.com

W wolnym czasie robię, co chcę

Kilka dni temu odwiedziłam syna i wnuki. Jak zawsze przyniosłam małe prezenty dla dzieci i butelkę dobrego wina dla syna i jego żony. Wnuczka, Ola, zapytała mnie, czy zabiorę ich w weekend do parku linowego. Powiedziałam, że bardzo chętnie, ale dopiero za tydzień, bo w najbliższy weekend jadę na trzydniowy wyjazd na warsztaty ceramiczne. Już od dawna czekałam na ten wyjazd – trzy dni w pięknym miejscu, z grupą osób, które również chcą się uczyć i tworzyć.

Reklama

Synowa natychmiast zmroziła mnie spojrzeniem. Nie minęło kilka sekund, a już zaczęła robić mi wyrzuty.

Trwonisz pieniądze na jakieś głupoty. Nie myślisz o wnukach, zamiast zabezpieczyć ich przyszłość, wydajesz na jakieś głupie zachcianki. A przecież coś nam się od ciebie należy

– rzuciła z oburzeniem. Czułam, jak serce mi się ściska. Spojrzałam na nią i spokojnie powiedziałam:

Reklama

Jestem jeszcze na tym świecie i to ja zdecyduję, co zrobić z moimi pieniędzmi. Jeszcze nie czas na dzielenie spadku.

Mój syn, który widział, że sytuacja robi się napięta, zabrał żonę do drugiego pokoju, a ja, żeby wnuki nie musiały tego słuchać, zaproponowałam im spacer. Poszliśmy do pobliskiego parku i starałam się cieszyć ich obecnością, ale w sercu został mi niesmak. Jak można tak po prostu zaplanować, co kto po mnie dostanie, zanim ja jeszcze odeszłam?

Kobieta w czasie zajęć z ceramiki canva.com

Chcę, żeby moje pieniądze trafiły tam, gdzie ja chcę, a nie tam, gdzie ktoś sobie zaplanował

Po tej rozmowie zaczęłam poważnie myśleć o tym, co zrobić, żeby moje pieniądze trafiły tam, gdzie naprawdę chcę. Widząc, jak synowa już teraz kontroluje moje wydatki, zdałam sobie sprawę, że muszę jasno określić, kto dostanie co po mnie. Chcę, żeby syn i wnuki mieli wsparcie po mojej śmierci, ale nie życzę sobie, żeby ktoś już teraz mówił mi, jak mam żyć i na co wydawać moje oszczędności.

Nie wydaję pieniędzy na "fanaberie" – to są drobne przyjemności, które dają mi siłę i radość. Przez całe życie oszczędzałam, pracowałam i teraz chciałabym mieć trochę spokoju i czerpać z życia, ile się da. Szkoda, że synowa tego nie rozumie. Chciałabym, żeby doceniła, że pieniądze to nie tylko spadek, ale też narzędzie do tego, żeby cieszyć się życiem. A ja, póki żyję, chcę mieć prawo wydawać moje pieniądze na to, co mnie uszczęśliwia.

Mam nadzieję, że gdy mnie już zabraknie, syn i wnuki zrozumieją moje decyzje. I że kiedy przyjdzie na to czas, uszanują moje ostatnie życzenia, tak jak ja teraz staram się szanować ich potrzeby. Chcę po prostu żyć tak, żeby nie czuć, że ktoś mnie już teraz "chowa" i jedynie liczy mój majątek.

Marianna

Groby polskich gwiazd. Tak wyglądają miejsca wiecznego odpoczynku sławnych ludzi, którzy odeszli
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama