"Rodzice wykupili sobie grób i postawili nagrobek. W prezencie na rocznicę ślubu"

"Rodzice wykupili sobie grób i postawili nagrobek. W prezencie na rocznicę ślubu"

"Rodzice wykupili sobie grób i postawili nagrobek. W prezencie na rocznicę ślubu"

Canva

"Kiedy rodzice oznajmili mi, że mają dla siebie wyjątkowy prezent na 45. rocznicę ślubu, myślałam, że może jadą na jakąś wymarzoną wycieczkę. Ale kiedy powiedzieli, że wykupili sobie miejsce na cmentarzu i postawili nagrobek, poczułam, jakby coś we mnie pękło".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Rodzinne spotkanie, które wprawiło mnie w szok

Moi rodzice zawsze byli trochę niekonwencjonalni. Uwielbiali zaskakiwać siebie i nas – ich dzieci – różnymi nietypowymi pomysłami. Z okazji każdej rocznicy ślubu starali się wymyślić coś specjalnego. Myślałam, że i tym razem szykuje się coś szalonego i wyjątkowego. Może wreszcie zdecydowali się na jakąś egzotyczną podróż albo po prostu kupili sobie coś, na co zawsze szkoda im było pieniędzy.

Spotkaliśmy się w domu, przy obiedzie, a oni z tajemniczym uśmiechem oświadczyli:

Mamy dla siebie prezent na rocznicę, taki na przyszłość – wykupiliśmy miejsce na cmentarzu i postawiliśmy już nagrobek.

Przez chwilę myślałam, że żartują. Ale nie, oni naprawdę mieli to na myśli. Siedziałam z szeroko otwartymi oczami, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Zawsze wyobrażałam sobie, że ich prezent rocznicowy to coś, co będzie dla nich symbolem radości i wspólnego życia, a nie nagrobek.

starsza kobieta uśmiecha się do starszego pana canva.com

Przyznam szczerze – nie wiedziałam, co powiedzieć. Moi rodzice byli z siebie niesamowicie dumni, jakby właśnie zrealizowali swoje wielkie marzenie.

Chcieliśmy mieć pewność, że wszystko będzie załatwione

– wyjaśnił tata.

Poza tym, to taki symbol naszej wspólnej drogi

– dodała mama, trzymając go za rękę. W ich oczach widziałam spokój i dumę, ale w moich pojawiły się łzy. Nie wyobrażałam sobie, że mogą podarować sobie coś takiego. Poczułam, jakby ich decyzja przypomniała mi o czymś, o czym wcale nie chciałam myśleć – o ich przemijaniu.

Kiedy próbowałam wyrazić swoje zdziwienie, mama odpowiedziała:

To nie tak, że się żegnamy, córcia. Po prostu chcieliśmy mieć pewność, że wszystko jest zrobione po naszemu. Wybraliśmy kamień, napis, wszystko dokładnie tak, jak chcemy.

Może dla nich to miało być praktyczne rozwiązanie, a dla mnie to była przykra konfrontacja z myślą, że ich kiedyś zabraknie.

Może chcieli cię po prostu odciążyć. Oni są praktyczni i chcieli cię oszczędzić tego stresu na przyszłość

– powiedziała później Ala, moja przyjaciółka jeszcze z czasów szkolnych, gdy zwierzyłam jej się z tego, jak bardzo mnie to poruszyło. Może ma rację, ale ja i tak czuję, że w głębi serca nie jestem na to gotowa.

zakochani starsi ludzie canva.com

Rocznica ślubu zamieniona w... stypę

Nie mogę przestać myśleć o tym, jak bardzo różni się moja wizja ich rocznicy od tego, co oni sami dla siebie zaplanowali. Zawsze wyobrażałam sobie, że będą świętować to wspólne życie czymś, co symbolizuje radość i ciepło, a nie czymś tak przygnębiającym jak nagrobek. Przecież mają jeszcze przed sobą długie lata, a ja chciałabym, żeby cieszyli się każdą chwilą, zamiast planować rzeczy, na które, według mnie, jest jeszcze stanowczo za wcześnie.

Siostra próbowała mnie uspokoić:

Może to ich sposób, żeby wyrazić coś głębszego – że przeszli razem przez życie i chcą mieć wspólne miejsce, nawet jeśli kiedyś ich zabraknie.

Ale ja wciąż czuję, jakby ktoś zabrał mi radość z tej rocznicy: zamiast świętować, czuję ciężar, którego nie mogę się pozbyć.

Od tamtego dnia nie mogę przestać myśleć o tym, jak bardzo wszystko się zmienia. Patrzę na rodziców i coraz bardziej czuję, że powoli godzą się z myślą, że życie nie jest wieczne. Oni są zadowoleni, ale ja wciąż noszę w sobie ten ciężar. Tęsknię za tymi chwilami, kiedy życie wydawało się prostsze, kiedy ich decyzje były pełne radości i planów na przyszłość. Teraz każde nasze spotkanie przypomina mi, że oni już myślą o sprawach, na które ja jeszcze nie jestem gotowa.

Przygotowanie się na koniec to dla niektórych wyraz miłości do bliskich. Czasem to jest ich sposób na pożegnanie, które nie jest smutne, tylko pełne spokoju

– powiedział mi kiedyś spowiednik. Próbuję to zrozumieć, ale czasem, gdy patrzę na nich, czuję ból. Chciałabym, żeby jeszcze długo cieszyli się życiem i nie wybiegali aż tak daleko w przyszłość.

Chciałabym cofnąć czas i cieszyć się nimi, jak kiedyś – bez tej świadomości, że to wszystko jest ulotne.

Kalina

Tak zmieniły się gwiazdy "Na dobre i na złe". Porównujemy zdjęcia.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama