"Zięć nie chciał mnie zawieźć na cmentarz we Wszystkich Świętych, bo 'nie jest moim szoferem'"

"Zięć nie chciał mnie zawieźć na cmentarz we Wszystkich Świętych, bo 'nie jest moim szoferem'"

"Zięć nie chciał mnie zawieźć na cmentarz we Wszystkich Świętych, bo 'nie jest moim szoferem'"

canva.com

"Od kiedy moja córka związała się z Damianem, zaczęłam czuć, że pamiętają o mnie tylko wtedy, kiedy mnie potrzebują. Poświęciłam dla nich tyle czasu, serca, pieniędzy, a kiedy raz poprosiłam o coś dla siebie, dostałam zimną odmowę. Moja prośba była prosta – chciałam, żeby zięciunio zawiózł mnie na cmentarz. Ale Damian wyraźnie pokazał, że to dla niego za dużo. Jego słowa wprawiły mnie w osłupienie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Chciałam odwiedzić grób przyjaciółki, która była dla mnie jak matka

Wychowałam moją córkę najlepiej, jak potrafiłam. Była moją dumą i radością, a kiedy poznała Damiana, ucieszyłam się, że znalazła sobie partnera. Od samego początku byłam przy nich – nie raz pomogłam im finansowo, wspierałam, kiedy planowali ślub, a potem byłam obok, kiedy pojawiły się wnuki. Każda nadplanowa złotówka, każdy wolny dzień, każda godzina spędzona na pilnowaniu dzieci – robiłam to wszystko z serca, bo uważałam, że rodzina jest najważniejsza i zwyczajnie znajdowałam w tym radość.

Reklama

Ale teraz czuję, jakbym straciła tę rodzinę, którą tak pielęgnowałam. Bo kiedy raz poprosiłam o wsparcie dla siebie, okazało się, że moje potrzeby dla nich wcale nie są istotne.

Co roku, w Dzień Wszystkich Świętych jeżdżę na cmentarz odwiedzić bliskich. W tym roku szczególnie zależało mi na tym, żeby zobaczyć grób pani Haliny, która była dla mnie kimś bardzo ważnym. To ona kiedyś pomogła mi stanąć na nogi, kiedy byłam młoda, samotna i bez środków do życia. Pani Halina nie pytała, nie oceniała – po prostu podała mi rękę, pożyczyła pieniądze, a czasem po prostu była obok, kiedy potrzebowałam się wygadać. Dla mnie była jak druga matka.

Reklama

Niestety, teraz moje zdrowie nie pozwala mi już na tak długie podróże. Dlatego pomyślałam, że mogłabym poprosić Damiana, żeby mnie zawiózł. Dla niego to była tylko krótka trasa – dla mnie oznaczała możliwość spełnienia obowiązku, jaki czułam wobec kogoś, kto kiedyś mnie uratował.

Reklama

Rzeźba anioła na cmentarzu canva.com

Reklama

"Nie jestem szoferem" – te słowa bolą mnie do dziś

Kiedy poprosiłam Damiana, spojrzał na mnie z irytacją, jakby miał mi zrobić jakąś wielką łaskę. Odpowiedział chłodno, że "nie jest moim szoferem" i że nie ma czasu na takie "wycieczki". Proponował, żebym pojechała z obcymi ludźmi przez jakąś aplikację – bo przecież "teraz każdy tak podróżuje".

Reklama

Nie wiem, co było gorsze – jego słowa, czy obojętność, z jaką je wypowiedział. Czułam, jakby ktoś wyciął mi kawałek serca. W tym jednym zdaniu, w tej jednej odmowie, zobaczyłam, ile dla niego znaczę – czyli nic. Wszystkie moje poświęcenia, cała pomoc, każda złotówka, którą kiedyś im dałam – to wszystko nie miało dla niego żadnej wartości.

Renatko, nie rozumiem, dlaczego nie może cię po prostu zawieźć? Może dzień mu nie odpowiada i jedźcie w Zaduszki? To tylko parę godzin, a dla ciebie to takie ważne. Przecież powinno się pomagać rodzinie, zwłaszcza przy okazji tego święta

– powiedziała moja sąsiadka Ksenia, gdy zwierzyłam jej się z tego, co się stało.

Starsza pani canva.com

Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że dla mnie to była ważna chwila

Patrzyłam na Damiana, próbując mu jakoś wyjaśnić, dlaczego to dla mnie takie istotne. Ale on tylko wzruszył ramionami. Widziałam, że nie obchodzi go, co czuję. A moja córka: stała obok, milczała. Tak, jakby bała się mu sprzeciwić, jakby zapomniała, ile dla niej zrobiłam przez te wszystkie lata.

W tamtej chwili poczułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Jakbym była obca we własnej rodzinie. Jakbym nie miała prawa oczekiwać od nich żadnego wsparcia. Jakby tak trudno było im zrozumieć, że ta jedna prosta podróż oznaczała dla mnie spełnienie obowiązku wobec kogoś, kto był dla mnie wszystkim.

Mam tylko nadzieję, że kiedyś zrozumie, jak bardzo cię zawiódł. Może kiedy sam się znajdzie w sytuacji, gdy będzie potrzebował pomocy, przypomni sobie o tej jednej prośbie, którą tak beztrosko zlekceważył. A ty wtedy bez wyrzutów sumienia możesz odpowiedzieć: nie jestem nianią, nie jestem kucharką - co tam chcesz.

– dodała Ksenia, kiedy opowiedziałam jej o wszystkim.

Zrozumiałam, że dla nich jestem nikim

Teraz wiem, że nie mogę już liczyć na pomoc ze strony zięcia. I być może nigdy nie powinnam była się łudzić. Damian zawsze był zamknięty w sobie, zawsze trzymał dystans, ale myślałam, że chociaż w takiej chwili, kiedy chodzi o sprawy dla mnie ważne, okaże trochę serca. Niestety, widzę teraz, jak bardzo się myliłam.

Nie wiem, czy kiedykolwiek przestanę odczuwać to rozczarowanie, które wypełniło mnie tamtego dnia. Wiem jednak jedno – na zięcia i na moją córkę nie mogę już liczyć. I boli mnie to, jak nic innego.

Renata

Bohdan Łazuka dziś kończy 86 lat. 4 śluby i 5 żon — gwiazdor każdy rozwód tłumaczy z rozbrajającą szczerością
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama