"Żona zaczęła pracę w warzywniaku, gdzie prawie każdy facet ją podrywa. Boję się, że znajdzie sobie kogoś na boku"

"Żona zaczęła pracę w warzywniaku, gdzie prawie każdy facet ją podrywa. Boję się, że znajdzie sobie kogoś na boku"

"Żona zaczęła pracę w warzywniaku, gdzie prawie każdy facet ją podrywa. Boję się, że znajdzie sobie kogoś na boku"

Canva

"Moja żona w wieku pięćdziesięciu lat postanowiła, że czas wrócić do aktywności zawodowej. Wszystko zaczęło się od propozycji pracy w osiedlowym warzywniaku, którą przyjęła, bo, jak twierdziła, miała za dużo czasu, a praca jej się przyda. Jako kochający mąż wspierałem ten pomysł – dopóki nie zauważyłem, że tam prawie każdy facet ją podrywa."

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Moją żonę ciągle ktoś podrywa

Praca w warzywniaku, można by sądzić, to zajęcie spokojne i nieskomplikowane, ale problem w tym, że moja żona od pierwszego dnia przyciąga tam nie tylko klientów, ale głównie mężczyzn. Wielu z nich przychodzi tam wyraźnie nie po to, żeby kupić marchewkę czy ziemniaki, ale żeby zamienić z nią słowo, pożartować, a czasem nawet – nie bójmy się tego słowa – spróbować ją podrywać. Z jednej strony cieszę się, że moja żona jest wciąż atrakcyjną kobietą, ale z drugiej, no nie ma się co oszukiwać, wzbudza to we mnie ogromną zazdrość.

Ona tylko się śmieje i mówi, że „miła rozmowa to część obsługi klienta”. Mówi też, że przecież oni nic złego nie robią, a to, że są mili, nie oznacza od razu, że coś się tam kroi. Ja jednak nie jestem aż tak spokojny jak ona – przecież to nie są już niewinne rozmowy o cenach brokułów, tylko jawne przymilanie się i wymienianie uśmiechów. Pamiętam, jak ostatnio stanąłem sobie z boku i czekałem, aż skończy rozmowę z jednym „klientem”, który z premedytacją szedł od słowa do słowa, rzucając w jej stronę półżartem:

Pani to chyba mogłaby te jabłka sama sprzedać nawet bez wagi, bo tak słodko liczy.

- przecież to nie jest normalne, żeby obcy mężczyźni tak komplementowali moją żonę.

Siwy mężczyzna krzywi twarz. Canva

Te podrywy coraz bardziej mnie denerwują

Żeby było jasne – nie chcę wyjść na jakiegoś przesadnie zazdrosnego męża. Ale przyznam szczerze, że ta sytuacja nie daje mi spokoju. Czuję, że stopniowo tracę grunt pod nogami. Wcześniej byliśmy razem praktycznie przez cały czas, a teraz ona spędza godziny w sklepie, gdzie, co by nie mówić, inni faceci dostają szansę, by się do niej zbliżyć. Co gorsza, widzę, że sprawia jej to przyjemność. Mnie to przyprawia o gęsią skórkę. Zaczynam się obawiać, że moja żona poczuje się doceniona i adorowana na tyle, że znajdzie sobie kogoś na boku.

Znajomi mówią, że przesadzam, że taka jest jej praca i że powinna się po prostu cieszyć z nowego zajęcia. Ale oni nie byliby równie spokojni, gdyby ich własne żony w wieku pięćdziesięciu lat nagle zaczęły przyciągać tabuny „miłych klientów”. Dodajmy, że ona w tej pracy naprawdę czuje się dobrze. Lubi rozmawiać z ludźmi, być w centrum uwagi, no i cieszyć się uznaniem, jakie otrzymuje. Ja zaś coraz częściej mam wrażenie, że powoli przestaję być tym jednym jedynym facetem w jej życiu. Chciałbym, by nasze małżeństwo pozostało tak silne, jak przedtem – bez obaw o innych, którzy nagle zdają się tak chętnie zaglądać do mojego życia.

Krzysiek

Odmładzające fryzury dla kobiet po 60. roku życia. Przegląd modnych propozycji
Źródło: instagram.com/candy_costas_style
Reklama
Reklama