"Nasz ślub już za kilka tygodni, a Tomek wymyślił sobie, że zamiast klasycznego, eleganckiego garnituru wybierze fiolet. Nie jest to zwykły odcień – on postanowił pójść w ślady Davida Beckhama i założyć intensywnie śliwkowy garnitur. Próbuję mu tłumaczyć, że moda od tamtych czasów się zmieniła, ale na razie wszystkie moje próby spełzają na niczym".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Tomek ma nowego idola - Davida Beckhama
Gdy zaczęliśmy planować nasz ślub, wydawało się, że Tomek nie ma szczególnych wymagań co do ubioru. Na początku nawet mówił:
Ty wybierz, ja założę, co trzeba, bo i tak masz lepszy gust.
No i wszystko zapowiadało się pięknie. Liczyłam, że wybierze coś klasycznego, najlepiej ciemny garnitur i takie też zdjęcia propozycji przesyłałam mu na telefon.
Ale nagle, zupełnie znikąd, Tomek wpadł na genialny – w jego mniemaniu – pomysł. Oznajmił, że "chce mieć wyjątkowy strój, jak na taką okazję przystało", i dodał, że Beckham miał fioletowy garnitur, więc on też może.
David Beckham miał taki na swoim ślubie i wyglądał świetnie. No to co, że to było dawno, fiolet to kolor dla ludzi z klasą
- usłyszałam.
Teściowa rozkłada ręce
Próbowałam prosić jego mamę o pomoc, bo wiedziałam, że ma na niego duży wpływ. Myślałam, że ona zdoła mu wytłumaczyć, że intensywnie fioletowy garnitur to nie najlepszy wybór. Niestety, Irena tylko się zaśmiała i powiedziała:
Oj, z Tomkiem to zawsze tak było. Jak sobie coś ubzdura, to nikt mu nie przemówi do rozsądku. Kiedyś wymyślił sobie fuksjowo-różowy krawat na komunię kuzyna i musieliśmy godzinę go przekonywać, żeby zmienił zdanie.
Niestety, jej słowa tylko mnie upewniły, że przekonanie go do zmiany tego fioletu to zadanie niemal niemożliwe. Irena wzruszyła ramionami i stwierdziła:
No wiesz, jak on coś postanowi, to ciężko go przekonać. Zawsze był uparty.
Boję się zostać internetowym memem
Nie mogę pozbyć się myśli, że nasze ślubne zdjęcia trafią do internetu i ktoś zrobi z nas mema. A w dobie mediów społecznościowych to naprawdę realne zagrożenie. Tomek jest tego zupełnie nieświadomy. Twierdzi, że to mój problem:
Za bardzo przejmujesz się tym, co powiedzą inni. Ja chcę się wyróżnić i nie interesuje mnie, czy to się komuś spodoba. Przynajmniej będę oryginalny.
Osobiście wolałabym, żebyśmy byli wyjątkowi w bardziej subtelny sposób, a nie przez ekstrawagancki kolor garnituru. Znajoma doradziła mi:
Może spróbuj go namówić na ciemniejszy odcień, bakłażan albo granat z fioletowymi akcentami. Przecież można wyrazić siebie, nie rzucając się przy tym aż tak w oczy.
Niestety, Tomek nie chce słuchać – dla niego ten fiolet to wręcz symbol "wielkiego stylu".
Staram się przekonać Tomka do stylisty, ale bez skutku
Postanowiłam zrobić ostatnią próbę i namówić go na wizytę u stylisty ślubnego. Myślałam, że ktoś z doświadczeniem zdoła mu pokazać, że elegancki wygląd można uzyskać w nieco bardziej tradycyjny sposób, ale jak na razie bez skutku. Tomek uważa, że "styliści nie rozumieją jego wizji":
Oni się tylko trzymają utartych schematów. A ja chcę czegoś nowego, chcę mieć swoje 'wielkie wejście'.
Nie wiem, co robić. Z jednej strony to też jego dzień i ma prawo wyglądać, jak chce, a ja nie chce mu za bardzo wchodzić na charakter. Z drugiej, ten fioletowy garnitur przypomina mi trochę styl Jockera i wydaje mi się przesadą, która zamieni naszą uroczystość w jakąś groteskę. Chcę, żeby nasz ślub był stylowy i elegancki, a mam wrażenie, że Tomek dąży do czegoś zupełnie innego. Może faktycznie przesadzam i powinnam mu odpuścić, ale czy naprawdę każdy jego pomysł trzeba akceptować.
Patrycja