"Wiem, że bycie mamą zmienia życie, ale nie spodziewałam się, że Martyna zatraci się w tym aż tak mocno. Kiedyś byłyśmy sobie naprawdę bliskie, a teraz każda rozmowa z nią to opowieści o jej synku Krzysiu, które ciągną się w nieskończoność. Nie mam nic przeciwko dzieciom, ale to, co dzieje się z Martyną, zaczyna mnie męczyć. Tęsknię za siostrą, która miała swoje pasje i życie, a nie tylko pieluchy i kaszki".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Kiedyś była moją najlepszą kumpelą, teraz jest tylko 'mamą Krzysia'
Martyna zawsze była osobą, która miała mnóstwo planów i zainteresowań. Przed ciążą godzinami gadałyśmy o książkach, serialach, o tym, gdzie można pojechać na weekend czy co ciekawego zrobić na mieście. Teraz, jak tylko zapytam, co słychać, zaczyna się relacja z życia jej synka: co jadł, jak spał, jakie nowe ubranka dostał. Słucham tego z uśmiechem, ale serio, ile można słuchać o konsystencji kupki.
Mój chłopak kiedyś skomentował:
Wiesz, Martyna jest teraz innym człowiekiem, jakby kompletnie zapomniała, że kiedyś miała własne życie.
Te słowa mocno mnie uderzyły, bo zauważyłam, że w sumie... ma rację. Ona zamknęła się w swojej roli mamy tak mocno, że reszta świata przestała dla niej istnieć - boję się, żeby to samo nie spotkało jej osobowości.
Pamiętam, jak kiedyś potrafiłyśmy przegadać całą noc, śmiać się, wspominać nasze wspólne wypady. Teraz każde nasze spotkanie to praktycznie jedna wielka opowieść o Krzysiu. Gdy tylko próbuję zmienić temat i nawiązać do czegoś innego – co u mnie w pracy, u znajomych – Martyna od razu wraca do swojego monologu o karmieniu czy nowych zabawkach. Zaczynam się czuć jak publiczność w teatrze jednego aktora.
Jej mąż, Paweł, też to zauważa.
Odkąd urodził się Krzyś, nawet nie pamiętam, kiedy byliśmy razem na kolacji
– powiedział mi kiedyś z lekkim smutkiem. Wiem, że on też tęskni za dawną Martyną, tą, która miała dla niego czas i energię na wspólne wyjścia.
canva.com
Młoda mama bardzo ogranicza swój świat
Zapraszałam ją kilka razy, żebyśmy wyskoczyły we dwie na miasto, jak za starych dobrych czasów, ale za każdym razem spotykałam się z odmową. Martyna zawsze znajduje jakiś powód, żeby zostać z Krzysiem – "bo on potrzebuje mamy całą dobę", "bo nie może zasnąć beze mnie" albo "bo ja się lepiej nim zajmę niż ktokolwiek inny". Nawet gdy zaproponowałam, że pomogę załatwić opiekunkę na kilka godzin, żeby mogła chociaż na chwilę oderwać się od codzienności, z góry odrzuciła ten pomysł.
Jej przyjaciółka, Anka, też to zauważyła.
Myślę, że Martyna po prostu boi się, że coś ją ominie, jeśli zostawi dziecko choćby na chwilę” – powiedziała. „Ale przecież macierzyństwo to nie więzienie, a ona robi z siebie więźnia na własne życzenie”.
„Straciła nie tylko czas dla mnie, ale też dla siebie”
Odkąd urodziła Krzysia, Martynka zupełnie zapomniała, że jest kimś więcej niż tylko mamą. Kiedyś uwielbiała książki, sztukę, jeździła na koncerty, planowała podróże. Teraz, gdy pytam ją o coś, co nie dotyczy dziecka, patrzy na mnie, jakby już nie pamiętała, co kiedyś sprawiało jej radość. Czasem zastanawiam się, czy ona sama tego nie zauważa, czy może po prostu nie chce się nad tym zastanawiać.
Jej mama, czyli nasza wspólna mama, widzi to tak:
Martyna chyba się trochę zatraciła, dobrze by jej zrobiło trochę oddechu od tych codziennych obowiązków. Bycie mamą jest ważne, ale przecież to nie znaczy, że masz rezygnować z siebie.
canva.com
Czuję, że tracę siostrę
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mam wrażenie, że przez jej nowe życie coraz bardziej się od siebie oddalamy. Rzadko dzwoni, nie ma czasu na spotkania, a jeśli już się spotykamy, to temat jest zawsze jeden i ten sam. Zastanawiam się, jak to będzie wyglądało za rok, za dwa... czy ona kiedykolwiek wróci do dawnej siebie? Czy ta Martyna, którą znałam, jeszcze gdzieś tam w niej jest?
Przyjaciółka poradziła mi, żebym z nią o tym szczerze porozmawiała, ale sama nie wiem, czy to coś da. „Ona jest teraz w innej rzeczywistości i możliwe, że sama musi dojść do tego, że może sobie pozwolić na chwilę przerwy” – powiedziała mi. Może ma rację, ale ja po prostu tęsknię za moją siostrą, za tymi godzinami rozmów o wszystkim i o niczym, za jej śmiechem, za jej opowieściami.
Miśka