"Córka sąsiadki uczy się gry na skrzypcach. Ale to ja codziennie słyszę jej fałsze"

"Córka sąsiadki uczy się gry na skrzypcach. Ale to ja codziennie słyszę jej fałsze"

"Córka sąsiadki uczy się gry na skrzypcach. Ale to ja codziennie słyszę jej fałsze"

canva.com

"Odkąd pracuję zdalnie, każdy dzień to dla mnie walka o przetrwanie. Mieszkam w bloku i niestety sąsiadka z mieszkania pode mną uczy swoją córkę gry na skrzypcach. Codziennie, niemal punktualnie, zaczynają się 'koncerty' małej, która dopiero stawia pierwsze kroki w muzyce, a jej skrzypce z każdym fałszywym dźwiękiem ranią coraz bardziej moje uszy. W domu nie mam gdzie uciec, a dźwięk niesie się przez całe osiedle. Próbowałem rozmawiać z sąsiadką, ale ona tylko wzrusza ramionami i mówi, że przecież 'dziecko musi ćwiczyć'. Cóż, moje nerwy też mają swoje granice".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Reklama

Marzyłem o spokoju, ale trafiłem na blok pełen ludzi z pasją

Kiedy szukałem mieszkania, zależało mi na ciszy i spokoju. Chciałem mieć miejsce, gdzie będę mógł odpoczywać, a teraz także pracować w ciszy. Pracuję z domu, tryb pracy zdalnej ma swoje wymagania. Właścicielka zapewniała mnie, że tu panuje spokój – nad moim mieszkaniem starsza para, a poniżej młoda mama z kilkuletnią córką, która "czasem trochę pohałasuje".

Pierwsze miesiące rzeczywiście były spokojne, wtedy jeszcze - tuż po zmianie pracy, - pracowałem głównie w biurze w ramach wdrożenia do nowych obowiązków i wracałem do domu późnym popołudniem. Ale wszystko zmieniło się, gdy po pełnym przeszkoleniu rozpocząłem pracę zdalną na 100%. Teraz, gdy większość dnia spędzam przy biurku w domu, odkryłem, że moja mała sąsiadka codziennie trenuje grę na skrzypcach. Mała może i ma talent, ale na tym etapie to, co słyszę, bardziej przypomina torturę niż muzykę.

Reklama

Mała dziewczynka gra na skrzypcach canva.com

Codzienny koncert skrzypcowy doprowadza mnie do szału

Od poniedziałku do piątku, niemalże jak w zegarku, mała zaczyna swoje ćwiczenia. Zwykle trwa to godzinę, czasem dwie, zależnie od dnia. Problem w tym, że teraz, kiedy okna są jeszcze otwarte, te dźwięki słyszy chyba cała okolica. Każde szarpnięcie smyczkiem, każdy fałszywy dźwięk sprawia, że nie mogę się skupić. Kiedy tylko słyszę pierwsze dźwięki, mam ochotę się rozpłakać.

Reklama

Nie mam nic przeciwko dziecięcym pasjom, ale te pierwsze, nieporadne dźwięki skrzypiec są dla mnie nie do zniesienia. Kiedy próbowałem rozmawiać z sąsiadką, powiedziała tylko:

Ona dopiero zaczyna, a przecież każdy talent wymaga czasu i praktyki. Każde dziecko zasługuje na szansę rozwijania swoich zdolności. Skrzypce to trudny instrument, potrzebuje dużo ćwiczeń. Proszę to zrozumieć, przecież to dla niej ważne.

Smutny mężczyzna się z rękami na głowie canva.com

Reklama

Nie wiem, jak długo to wytrzymam

Codziennie, gdy siadam do pracy, próbuję ignorować dźwięki dochodzące z mieszkania poniżej. Ale nie da się tak łatwo wyłączyć słuchu. Zaczynam jakiś projekt, chcę zadzwonić do klienta, a w tle słychać tylko te rozjeżdżające się dźwięki. Czasem łapię się na tym, że siedzę w słuchawkach z włączoną prawdziwą muzyką, byle tylko odciąć się od tego, co dzieje się za ścianą.

Nie chodzi o to, że nie szanuję czyjejś pasji, ale naprawdę są granice. Te dźwięki bardziej przypominają koncert z piekła rodem niż szkolne ćwiczenia. Każdy fałszywy dźwięk na skrzypcach to dla mnie jak gwóźdź wbijany w środek ucha. Gdyby choć na chwilę zapada cisza, czuję niewypowiedzialną ulgę. Ale za chwilę koci koncert zaczyna się na nowo.

Reklama

Sąsiadka uważa, że to przejściowe, ale ja zaczynam tracić nadzieję na normalne życie. Pracuję zdalnie, potrzebuję ciszy, a nie regularnych skrzypcowych koncertów w tle.

Zmęczony Kamil

Arogancki Przemo przeszedł do historii polskiego szkolnictwa. Memy.
Źródło: demotywatory.pl
Reklama
Reklama