"Zakup domu był naszym wspólnym marzeniem, na które długo z mężem czekaliśmy. W końcu mieliśmy przestronny salon, własny ogród i garaż na dwa auta – wszystko, o czym marzyliśmy z Maćkiem od lat. Niestety, odkąd doszło do pożaru, nie potrafię czuć się tam bezpiecznie. Każda noc, gdy mąż jest w pracy, zamienia się dla mnie w horror. Naprawdę nie wiem, czy będę w stanie jeszcze kiedyś się tam odprężyć".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Dom marzeń – dokładnie taki, jak chcieliśmy
Chociaż nie mamy dzieci, od zawsze chcieliśmy z Maćkiem zamieszkać w dużym, przestronnym domu. Marzyliśmy o własnym ogrodzie, dużym salonie i oczywiście garażu na dwa auta, żebyśmy nie musieli sprzeczać się o to, kto parkuje pod dachem, a kto na podjeździe. Kiedy w końcu trafiliśmy na idealny dom, oboje wiedzieliśmy, że to jest TO. Był w świetnym stanie, nie wymagał żadnego większego remontu, więc szybko podpisaliśmy umowę i zaczęliśmy się urządzać.
To było prawdziwe spełnienie marzeń. Przeprowadziliśmy się z ciasnego mieszkania w hałaśliwym centrum miasta na spokojne przedmieścia, gdzie mogliśmy w końcu odpocząć od chaosu i harmidru. Każdy dzień w nowym domu przynosił nam radość. Wystarczyło kilka dekoracji, które zabraliśmy ze starego mieszkania i od razu poczuliśmy się jak u siebie.
canva.com
Wszystko zmienił jeden przerażający wieczór
Przez kilka miesięcy w nowym domu czułam się naprawdę szczęśliwa. Ale pewnego wieczoru wydarzyło się coś, co wywróciło moje życie do góry nogami. Maciek był wtedy na nocnej zmianie, a ja zasnęłam na kanapie w salonie po długim dniu. W środku nocy obudził mnie dziwny, duszący zapach dymu. Najpierw myślałam, że to tylko koszmar, ale dym rozprzestrzeniał się po domu.
Okazało się, że doszło do awarii w instalacji elektrycznej w kuchni. Szybko wezwałam straż pożarną, na szczęście pożar nie zdążył się rozprzestrzenić. Ale sam widok strażaków wynoszących nadpalone sprzęty, ten duszący zapach spalenizny i świadomość, że mogło być znacznie gorzej, były dla mnie ogromnym szokiem.
Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Nasz piękny dom, który miał być naszą oazą spokoju, teraz przypomina mi tylko tamten koszmarny wieczór. Każdy odgłos, każdy zapach sprawiają, że czuję się nieswojo. Szczególnie kiedy zostaję sama, gdy Maciek jest w pracy, nie potrafię zasnąć, bo ciągle mam w głowie scenariusze najgorszego.
canva.com
Mąż nie rozumie mojego strachu
Próbowałam o tym rozmawiać z Maćkiem, ale czuję, że zupełnie mnie nie rozumie. Dla niego to wszystko jest zamkniętym rozdziałem.
Przecież awaria jest naprawiona, nic więcej nie może się stać. Musisz przestać wyolbrzymiać i zacząć znowu cieszyć się życiem
– mówi mi często. Ale dla mnie to nie jest takie proste. To miejsce, które miało być naszą przystanią, teraz przypomina mi tylko tamten strach i niepewność.
Zaczęłam myśleć o wyprowadzce. W nowym miejscu mogłabym poczuć się bezpiecznie i znów spokojnie zasypiać. Ale Maciek nawet nie chce o tym słyszeć. Czuję się zupełnie zagubiona i nie wiem, jak mam sobie z tym wszystkim poradzić.
Aneta