"Zachorowałem, a żona mnie olała. Poczułem się naprawdę samotny"

"Zachorowałem, a żona mnie olała. Poczułem się naprawdę samotny"

"Zachorowałem, a żona mnie olała. Poczułem się naprawdę samotny"

Canva

"Gdy braliśmy z Asią ślub, byłem pewien, że to kobieta, na którą zawsze mogę liczyć. Oboje mówiliśmy o partnerskim związku, o wsparciu na dobre i na złe. Tylko że ostatni weekend dał mi bolesną lekcję. Ledwo przywlokłem się kilka dni wcześniej z pracy do domu z gorączką i koszmarnym bólem gardła, szczerze licząc, że Asia zajmie się mną, a ona po prostu wyszła na miasto z koleżankami. Leżałem sam w pustym domu, z herbatą z cytryną i pilotem, i czułem się, jakbym nie był dla niej ważny. Zacząłem się zastanawiać, czy rzeczywiście mamy te same priorytety".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Narzeczona ideał, ale jako żona

Mam na imię Marek, mam 34 lata i od dwóch lat jestem mężem Asi. Kiedy się poznaliśmy, byłem zachwycony – Asia była ciepła, troskliwa, a do tego piękna i energiczna. Byliśmy nierozłączni, co chwilę coś razem planowaliśmy - jakieś wyście, wyjazdy, nawet zwykłego grilla ze znajomymi - i czułem, że mam u boku kogoś, kto zawsze będzie mnie wspierać. Nawet moja mama ją bardzo polubiła, a wierzcie mi - to nie jest takie proste.

Wiesz, Marek, ona wygląda na odpowiedzialną i dobrą dziewczynę. Taka kobieta to skarb, a ty już nie jesteś najmłodszy. Powinieneś się żenić

– mówiła mi mama.

zasmarkany mężczyzna leży na kanapie canva.com

I faktycznie, Asia wydawała się wymarzoną partnerką. Po ślubie zamieszkaliśmy razem, a ja byłem przekonany, że teraz już zawsze będzie miło, rodzinnie i ciepło. No dobra, czasem jej podejście do obowiązków domowych nie do końca zgadzało się z moim. Było trochę kurzu na półkach, a czasem gotowała coś bardziej "na szybko", ale nie czepiałem się. Mówiłem sobie, że przecież nie każdy jest idealny. Problem w tym, że ostatnio zaczęła traktować mnie tak, jakby opieka nad partnerem była tylko dodatkiem do jej życia.

Choroba obnażyła gorzką prawdę – zostałem sam

Tydzień temu dopadło mnie jakieś paskudne przeziębienie. Gorączka, zatkany nos, ból gardła – jednym słowem, totalna rozsypka. Musiałem wziąć dwa dni wolnego, bo nie byłem w stanie funkcjonować. Liczyłem, że Asia zajmie się mną jak należy, zwłaszcza że naprawdę ledwo trzymałem się na nogach. Poprosiłem ją, żeby skoczyła do apteki po coś na gardło, a moja mama podała jej przepis na domowy syrop z cebuli.

Taki syrop zawsze stawia mnie na nogi. Daj ten przepis Asi, a zobaczysz, że choróbsko ci szybko przejdzie

– mówiła mama przez telefon.

Asia zrobiła ten syrop, choć widziałem, że trochę się z tego podśmiewała. "Naprawdę myślisz, że cebula pomoże?" – spytała mnie z rozbawieniem. Ale pomyślałem, że chociaż robi to dla mnie i że jakoś mi to pomoże. Leżałem pod kocem, piłem herbatę, a ona krzątała się po domu – czułem, że mam w niej wsparcie. Ale tylko do czasu, bo gdy przyszła sobota, wszystko się zmieniło.

Zadowolone kobiety pozujące do zdjęcia na imprezie Canva

Żona po prostu wyszła, a ja zostałem jak biedny miś

W sobotę wieczorem Asia oznajmiła mi, że wychodzi na miasto, bo jest umówiona z koleżankami. Powiedziała to tak, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie, mimo że ja leżałem z gorączką i ledwo kontaktowałem.

Słuchaj, umówiłyśmy się już dawno, Marta chce nam coś ważnego powiedzieć. To chyba coś o ciąży, ale nie jestem pewna. Chcę być tam dla niej

– tłumaczyła, jakby to miało mnie uspokoić.

Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć, że naprawdę zamierza mnie tu zostawić. Wychodzi, że przyjaciółka ważniejsza niż mąż. Asia spokojnie przygotowała mi dzbanek herbaty, położyła pilota obok kanapy i powiedziała: „Masz tu wszystko, czego potrzebujesz”. Pocałowała mnie na pożegnanie i wyszła. Zostałem sam w pustym domu, z gorączką i poczuciem, że coś tu jest mocno nie tak.

Moja mama nigdy by mnie tak nie zostawiła

Nie mogłem przestać myśleć o tym, że moja mama nigdy by mnie tak nie potraktowała.

Synu, kiedy człowiek jest chory, najważniejsze jest, żeby miał wsparcie. W małżeństwie ludzie powinni być dla siebie nawzajem

– powtarzała mi zawsze. Miałem ochotę zadzwonić do niej i opowiedzieć, co się stało, bo czułem się tak bardzo samotny i porzucony i bardzo potrzebowałem się komuś pożalić.

Kiedy ostatecznie zadzwoniłem do mamy, żeby się wyżalić, była zaskoczona i szybko skomentowała całą sytuację:

To nie wygląda na zachowanie odpowiedzialnej osoby. Twoja żona powinna była zostać w domu, szczególnie że nie czułeś się dobrze. Ja na jej miejscu nawet bym się nie zastanawiała.

I poczułem, że ma rację: mama nigdy by mnie nie zostawiła w takiej sytuacji.

Cała ta sytuacja dała mi dużo do myślenia. Zastanawiam się, czy naprawdę mamy z Asią te same cele i czy ona rzeczywiście wie, co to znaczy być w związku. Dla niej wyjście z koleżankami okazało się ważniejsze niż moje zdrowie. A ja, zamiast być zadbanym i ochuchanym, leżałem pod kocem, czując się jak samotny biedaczek.

W małżeństwie nie zawsze jest różowo, ale to właśnie wtedy powinno się być dla siebie nawzajem. W trudnych chwilach człowiek poznaje, na kim naprawdę może polegać. I jeśli twoja żona tego nie rozumie, to chyba powinniście o tym porozmawiać.

– powiedziała mi mama, gdy zadzwoniłem do niej jeszcze raz.

Teraz już sam nie wiem, co dalej.

Marek

Piękna historia miłości Rafała i Małgorzaty to gotowy scenariusz na film: "To będzie mój mąż" - rzekła Gosia i dopięła swego. Zdjęcia archiwalne rodziny Trzaskowskich
Źródło: instagram.com/trzaskowskirafal/
Reklama
Reklama