"Mój Tomek zawsze był dla mnie najważniejszy. To moje jedyne dziecko, więc poświęciłam mu całe swoje życie. Byliśmy naprawdę blisko, rozumieliśmy się bez słów. Ale odkąd pojawiła się jego żona, Magda, zaczęłam zauważać, że Tomek powoli się ode mnie oddala. Próbuję to zaakceptować, ale czuję, że tracę kontrolę nad czymś, co do tej pory było niezmiennie moje".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Był taki grzeczny" – matczyna duma
Tomek to moje jedyne dziecko, więc cała moja uwaga i miłość były skierowane na niego. Zawsze mieliśmy bliską więź. Nawet jak dorósł, dzwonił do mnie regularnie, przyjeżdżał z kwiatami na moje imieniny, urodziny, a także na święta. Patrzyłam na dzieci moich koleżanek, które odzywają się tylko, gdy czegoś potrzebują, i czułam dumę, że wychowałam syna, który szanuje rodzinę.
Twój Tomek to prawdziwy anioł, Irena. Inne dzieci to tylko o pieniądze pytają albo chcą opieki do dzieci, a twój Tomek o tobie nie zapomina
– mówiły koleżanki. Zawsze byłam pewna, że dobrze go wychowałam. Widziałam, że nie tylko mnie szanował, ale też doceniał to, jak się dla niego poświęcałam.
Synowa zmieniła wszystko
Kiedy Tomek poznał Magdę, byłam naprawdę szczęśliwa. W końcu każda matka marzy, żeby jej syn znalazł dobrą dziewczynę i założył rodzinę. Myślałam, że dzięki niej nasza rodzina się powiększy, że Magda będzie dla mnie jak córka, ale niestety rzeczywistość okazała się inna.
Po ślubie Tomek zaczął dzwonić coraz rzadziej. Wcześniej rozmawialiśmy prawie codziennie, a teraz odzywa się głównie wtedy, gdy wie, że Magdy nie ma w pobliżu. Zapytałam go wprost, dlaczego tak rzadko razem przyjeżdżają, a on tylko odburknął, że Magda często "ma migreny". Wiedziałam, że to wymówka. W końcu po dłuższej rozmowie Tomek wyznał, że Magda uważa, że "jestem zbyt blisko" i za bardzo się "wtrącam”".
Daj im trochę przestrzeni. To normalne, że młodzi chcą się uniezależnić, a młoda żona chce zaznaczyć swój teren
– powiedziała mi znajoma, sama teściowa dla dwóch synowych. Próbowałam to zrozumieć, ale trudno mi się pogodzić z tym, że Magda widzi we mnie zagrożenie. Ja chcę być częścią życia mojego syna, a nie intruzem.
Hierarchia w rodzinie musi być
Całe życie słyszałam, że jestem dobrym człowiekiem, że zawsze dbam o rodzinę, że troszczę się o najbliższych. Nigdy nie pomyślałabym, że zostanę uznana za "zaborczą teściową", ale niestety takie właśnie wrażenie ma o mnie Magda. Ja natomiast sądzę, że ona jest zazdrosna o naszą - moją i syna - relację, że przeszkadza jej bliskość, którą z Tomkiem wypracowaliśmy przez lata.
No bo w końcu matka to zawsze matka. Żona może być ważna, ale niekoniecznie będzie tą jedyną
– mówię do przyjaciółki. Czy naprawdę mój synek uwierzył, że bycie matką przestaje się liczyć, kiedy w grę wchodzi żona?
Czasem myślę, że może rzeczywiście powinnam dać im więcej przestrzeni. Może Magda chce po prostu zacząć wszystko po swojemu, stworzyć własną rodzinę na własnych zasadach. Ale dla mnie to bardzo trudne – całe życie byłam blisko z Tomkiem, rozmawialiśmy o wszystkim, a teraz mam poczucie, że w jego życiu zostałam zepchnięta na drugi plan. W dodatku ja, wchodząc w małżeństwo z ojcem Tomka, wiedziałam, że teściowa ma zawsze rację i że to jej, jak na dobrą synową przystało, powinnam słuchać. A jeśli się nie zgadzałam? Pozostawała delikatna rozmowa, próba zmiany jej stanowiska, ale nigdy nie robiłam tego na ostro, w formie kłótni czy twardego "nie".
Może spróbuj nieco odpuścić - pokaż Magdzie, że nie chcesz im przeszkadzać, może wtedy łatwiej cię zaakceptuje
– doradziła mi koleżanka. Tylko co to znaczy "zaakceptuje" - przecież ja nie zniknę, nigdzie się nie wybieram, zawsze będę na tym świecie dla mojego syna. I jak mam udawać, że mi nie zależy, skoro naprawdę chcę być częścią ich życia - nie chcę być postrzegana jako ta "trudna" teściowa, ale boję się, że jeśli nic nie zrobię, Tomek całkowicie się ode mnie oddali, a ja nigdy nie zajmę należnego mi miejsca.
Irena