"Synowa idzie na łatwiznę, karmiąc wnuczkę gotowymi zupkami"

"Synowa idzie na łatwiznę, karmiąc wnuczkę gotowymi zupkami"

"Synowa idzie na łatwiznę, karmiąc wnuczkę gotowymi zupkami"

canva.com

"Naprawdę, nie tak trudno jest znaleźć czas, żeby ugotować dziecku coś zdrowego. W dzisiejszych czasach wszystko jest pod ręką, nawet ekologiczne produkty. A jednak, kiedy moja synowa wyciągnęła słoiczek z gotową zupką dla wnuczki, aż mnie zamurowało. Nie mogłam uwierzyć, że zamiast przygotować posiłek sama, woli podawać jej coś takiego. Patrzyłam na to wszystko i czułam, że po prostu się poddała".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nie mogę patrzeć, jak wnuczka je gotowce

Moja wnusia ma dziesięć miesięcy. To słodkie, pyzate dziecko, zawsze uśmiechnięte. Ludzie zatrzymują się na spacerach, żeby się nią pozachwycać. Oczywiście, że jestem z niej dumna. Przecież każdy chce, żeby wnuki miały jak najlepiej. Zawsze staram się dla niej ugotować coś pysznego, kiedy mam czas.

Ale nie zawsze mogę. W końcu to nie moje dziecko, ja już swoje wychowałam.

Mam swoje obowiązki, ale kiedy mam chwilę, zawsze podrzucam im coś domowego

– opowiadam czasem synowi. Zawsze myślałam, że synowa też to docenia i dba o wnusię, kiedy mnie nie ma.

Gdy zobaczyłam te słoiczki, myślałam, że padnę

Od początku nie było idealnie. Jak wnusia się urodziła, synowa próbowała karmić piersią, ale po miesiącu przeszła na mleko modyfikowane. Utuczyła małą, ale powiedziała, że to dla niej wygodniejsze. No cóż, jakoś to zaakceptowałam.

Słoiczki z jedzeniem dla niemowląt canva.com

Jak mała zacznie chodzić, to zgubi te kilogramy

– powtarzałam sobie.

Jednak ostatnio, gdy wybraliśmy się na rodzinny spacer, dobiło mnie to, co zobaczyłam. Była piękna pogoda, wnusia zrobiła się głodna, więc synowa sięgnęła po słoiczek z zupką. Myślałam, że może przygotowała coś wcześniej i po prostu zabrała na spacer. Ale nie. To był gotowiec, z etykietką i składem. Patrzyłam na to i czułam, jak rośnie we mnie frustracja. „Jak można karmić dziecko takimi rzeczami” – mruczałam pod nosem, ale nic nie powiedziałam na głos.

Kiedy zobaczyłam, ile tego trzymają w domu, byłam w szoku

Po spacerze poszliśmy do nich na kawę. Wtedy zobaczyłam całą szafkę pełną tych słoików. Zupki, drugie dania, desery – wszystko gotowe, ze sklepu. „Przecież to wszystko smakuje tak samo, jest jałowe i niedoprawione” – pomyślałam. A przecież można tak łatwo przygotować dziecku zdrowy, domowy posiłek. Mamy teraz tyle opcji – ekologiczne warzywa, owoce, zdrowe mięso z dobrego źródła. Ale synowa woli iść na łatwiznę.

Nie odezwałam się wtedy. Co by to dało - przecież już wcześniej próbowałam porozmawiać. Synowa tylko mówi, że „Nie ma czasu na gotowanie”. Ale ja swoje dzieci karmiłam zdrowo, nawet kiedy miałam dużo pracy.

Ja swoje dzieci wychowałam inaczej, a wnusia zasługuje na więcej

Zawsze, gdy próbuję poruszyć temat zdrowego żywienia, spotykam się z oporem. Synowa nie chce słuchać. Ma swoje sposoby, a ja czuję się bezradna.

Radosny niemowlak w otoczeniu zdrowych warzyw i owoców canva.com

Zawsze mówi, że nie ma czasu, że pracuje, że to szybkie rozwiązanie

– tłumaczy mi syn. A przecież to nie o czas chodzi, tylko o zdrowie. Wnusia zasługuje na domowe, wartościowe posiłki, a nie jałowe gotowce ze sklepu.

Nie wiem, czy kiedykolwiek przekonam ją do zmiany. Może dopiero kiedyś sama zauważy, że domowe jedzenie to podstawa zdrowego rozwoju dziecka. Ale na razie pozostaje mi patrzeć, jak wnusia je te słoiczki i martwić się, że mogłaby mieć więcej.

Zmartwiona babcia

Wspieramy małomówną Agatę. Przy tych silnych paniach by się otwarła [nasze propozycje]
Źródło: AKPA; Canva
Reklama
Reklama