"Kumpel śmieje się, że mama wybiera mi ciuchy, ale to ja dobrze wyglądam a nie on"

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Zakupy z mamą to nasze małe święto

Niektórzy kumple nazywają mnie "maminsynkiem", ale ja nie widzę w tym problemu. Uważam, że dobrze mieć kogoś, kto potrafi szczerze doradzić, zwłaszcza że moja mama ma niesamowity gust.

Dziewczyny często mają swoje zdanie, ale nie zawsze doradzą obiektywnie, dlatego to mama najlepiej mi podpowiada

- powiedziałem kiedyś znajomemu, kiedy wyśmiewał moje podejście. Dla niej to zawsze czysta przyjemność, więc co jakiś czas umawiamy się na zakupy.

Zakupy z mamą to dla mnie coś więcej niż bieganie po sklepach.

Uwielbiam ten czas, bo możemy spokojnie pogadać, wypić kawę, pośmiać się. Dla nas to coś w rodzaju małego święta

- opowiadałem kumplom, gdy pytali, dlaczego tak często razem jeździmy. Ostatnio otworzyli u nas nowe centrum handlowe i oczywiście postanowiliśmy wybrać się tam wspólnie. Wiedziałem, że będzie sporo promocji, więc nie czekałem długo i od razu wpadłem po mamę, żeby razem sprawdzić, co nowego.

canva.com

Mama to zakupowy mistrz

Mama jest prawdziwą mistrzynią zakupów. Ma niesamowite oko do najlepszych ciuchów, zawsze znajdzie coś ciekawego i w cenach, które nie spustoszą mojego portfela.

To ona nauczyła mnie, jak się dobrze ubrać na każdą okazję. Dzięki niej moja szafa jest pełna świetnych rzeczy

- powiedziałem kiedyś do kumpla, który skomentował mój styl. Z mamą zawsze wychodzę dobrze ubrany i przygotowany na każdą porę roku. Może trochę za dużo mam w szafie, ale przynajmniej nigdy nie narzekam, że nie wiem, co założyć.

Zauważyłem jednak, że moi kumple nie do końca rozumieją tę relację i zaczęli robić sobie z tego żarty. "Ty, a męskich ubrań nie było?" - rzucił kiedyś jeden z nich, patrząc na moją nową koszulę. Inny dorzucił: "To od mamy pożyczyłeś, co?" Na początku się śmiałem, wiadomo, każdy lubi się pośmiać w towarzystwie. Ale po jakimś czasie te żarty zaczęły być coraz bardziej złośliwe.

canva.com

W końcu nie wytrzymałem

Z czasem ich docinki zaczęły mnie męczyć. Zawsze, kiedy się spotykaliśmy, słyszałem te same komentarze. "No i co tam, psiapsi znowu was zabiera na zakupy?" – to już było na porządku dziennym. Próbowałem z nimi o tym pogadać, żeby wyjaśnić, że te żarty są już nudne. "Daj spokój, to tylko dla śmiechu" - tłumaczyli mi, ale widziałem, że temat ubioru i mojej relacji z mamą zawsze był na tapecie.

W końcu nie wytrzymałem, kiedy jeden z kumpli przyszedł w brudnym T-shircie i zaczął swoje standardowe docinki. Powiedziałem mu wtedy:

Na następne zakupy z mamą zabierzemy cię ze sobą, bo serio przynosisz wstyd całej ekipie.

No i chyba się obraził, bo od tego czasu rzadko się z nami spotyka.

Wiesz, może przesadziłeś, ale oni naprawdę przesadzali wcześniej z tymi komentarzami

- powiedział mi inny znajomy, który zauważył, że coś jest nie tak.

Mimo wszystko uważam, że dobrze zrobiłem. "Może to kwestia zazdrości, bo kobiety częściej zwracają na mnie uwagę, a ich styl trochę kuleje" - powiedziałem jednemu z kumpli na koniec. Nie wiem, co myśleć, ale wiem jedno – cieszę się, że mam mamę, która zawsze dobrze mi doradzi.

Piotr