"Wyrzucili mnie z wesela, bo przyszłam z córką"

"Wyrzucili mnie z wesela, bo przyszłam z córką"

"Wyrzucili mnie z wesela, bo przyszłam z córką"

canva.com

"Opiekunka do mojej córki w ostatniej chwili odwołała swoją pomoc, a ja musiałam podjąć szybką decyzję. Uznałam, że lepiej będzie, jeśli zabiorę małą ze sobą, niżbym miała całkowicie odwołać swoje przyjście na wesele. Niestety, młodym się to nie spodobało, i ostatecznie poprosili mnie, żebym wyszła z uroczystości".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Co ślub to obyczaj

Gdybym była na miejscu kuzynki, to pewnie inaczej podeszłabym do sprawy. Dla mnie obecność najbliższych jest najważniejsza, a nie to, czy ktoś przyjdzie z dzieckiem czy bez. Wszystko było zaplanowane. Zaproszenie dostałam pół roku wcześniej, więc szybko znalazłam opiekunkę.

Reklama

Znalezienie kogoś do opieki nad Zuzią tak wcześnie do przodu nie było problemem. Takie rzeczy trzeba załatwiać z wyprzedzeniem, więc teraz jestem spokojna

- opowiadałam potem znajomym.

Jednak w dniu wesela wszystko się zmieniło. Opiekunka zadzwoniła, mówiąc, że nie czuje się na siłach, żeby zostać z moją córką.

Reklama

Przepraszam, ale mam okropne problemy żołądkowe. Nie wiem, czy dam radę zająć się Zuzią i nie chcę też narażać jej na to, że coś złapie

- tłumaczyła mi przez telefon. Byłam w kropce. Nie mogłam ryzykować, że mała złapie chorobę, więc musiałam podjąć decyzję – albo przyjdę z córką, albo zostanę w domu.

Reklama

państwo młodzi uśmiechnięci Canva.com

Reklama

Reakcja młodych była jednoznaczna

Zdecydowałam, że zabiorę Zuzię ze sobą. Kupiłam jej elegancką sukienkę i buciki, żeby wyglądała ładnie i pasowała do uroczystości. Mała zachowywała się świetnie w kościele – nie płakała, nie marudziła, była bardzo grzeczna. Mimo to od razu zauważyłam, że młodzi patrzą na nas jakoś dziwnie. Kiedy przyszłam złożyć życzenia, panna młoda od razu dała mi do zrozumienia, że to był problem.
Miało jej tu nie być. Wiesz, nie chcieliśmy mieć na weselu dzieci. Chodzi o to, że to impreza dla dorosłych, a nie chcemy, żeby ktoś czuł się niekomfortowo
- powiedziała.

Próbowałam tłumaczyć, że nie miałam wyjścia, bo opiekunka nagle zachorowała.

Reklama

Rozumiem twoją sytuację, ale ustaliliśmy z gośćmi, że przychodzą bez dzieci. Inni też mają dzieci i mogą się czuć się niefajnie w takiej sytuacji. Nie możemy robić wyjątków, bo to niesprawiedliwe wobec reszty

- odpowiedziała panna młoda. Zrobiło mi się naprawdę przykro, bo przecież mała siedziała na moich kolanach i jadła ze mną. Nie zajmowała nikomu miejsca i nie przeszkadzała.

Państwo młodzi tańczą na weselu Canva

I po zabawie

W pewnym momencie panna młoda podeszła do mnie w toalecie i znów zwróciła uwagę, że wesele to nie jest miejsce dla dziecka:

To nie jest impreza dla dzieci, zwłaszcza że będzie alkohol i różne atrakcje, które mogą nie być odpowiednie dla małych dzieci. Poza tym inni goście też mogą mieć pretensje, bo oni zostawili swoje dzieci w domu.

Nie miałam już ochoty tego słuchać, bo wiedziałam, że nie będzie żadnego zrozumienia z ich strony.

Spakowałam rzeczy i wyszłam razem z córką. Po weselu opowiadałam o tej sytuacji mojej znajomej, która też była na imprezie.

Nie wierzę, że cię tak potraktowali. Przecież mogli zrozumieć, że nie miałaś wyjścia. Mała była tak cicho, że nikt nawet nie zwróciłby na nią uwagi

- powiedziała mi potem. Czułam się strasznie rozczarowana i zawiedziona. Nigdy bym nie pomyślała, że ktoś bliski mógłby mnie tak potraktować.

Adriana

Becia jest żoną od prawie czterdziestu lat. Edward jest oazą spokoju. Wszystkie decyzje podejmują wspólnie
Źródło: LUKASZ GAGULSKI/East News
Reklama
Reklama