"Sąsiad spod piątki naprawdę potrafi zaleźć za skórę. Ciągle zwraca mi uwagę, a teraz wziął sobie na cel segregację śmieci. Nie wiem, co mu przeszkadza, ale za każdym razem, kiedy wyrzucam coś do kontenera, zaraz pojawia się z wykładem. Zamiast żyć swoim życiem, kontroluje każdego na osiedlu i czepia się dosłownie wszystkiego. Ja i inni sąsziedzi marzymy o chwili spokoju."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Szeryf od śmieci
Życie w bloku to czasem loteria, jeśli chodzi o sąsiadów. Mieszkam w dużym mieście i nie oczekiwałam cudów, kiedy kupowałam mieszkanie. Ale nie sądziłam, że trafię na gościa, który będzie się wtrącał we wszystko. Mój sąsiad spod piątki chyba uznał, że osiedle to jego królestwo i musi trzymać wszystko pod kontrolą. Zamiast zająć się sobą, chodzi po osiedlu i czepia się wszystkich o byle co. Dzieciaki muszą uciekać z placu zabaw, bo jak tylko je zobaczy, zaczyna im robić kazania o „niszczeniu wspólnej przestrzeni”. Ludziom, którzy chcą żyć normalnie, czyli między innymi mi, codziennie zwraca uwagę. Czepia się parkowania - i to tak obsesyjnie, że zaczynam myśleć, że chyba nie ma innych problemów. Pewnie się nudzi na tej emeryturze, więc postanowił zostać stróżem moralności i porządku.
Najbardziej irytujące jest jednak to, że wiecznie mnie poucza o śmieciach.
Serio, za każdym razem, kiedy wyrzucam śmieci, on gdzieś czai się w pobliżu. I zaraz zaczyna swoją tyradę:
Źle wrzucasz plastik, to powinno iść do osobnego kontenera. No co ty, przecież to jest odpad bio!
I tak w kółko. A ja już naprawdę mam dość tych wykładów. Nie mam pojęcia, skąd on bierze tę energię, żeby kontrolować cudze śmieci.
canva.com
Każde wyrzucanie śmieci to dramat
Za każdym razem, gdy idę wyrzucić śmieci, mam nadzieję, że sąsiad nie kręci się w pobliżu. Ale on zawsze się pojawia - jakby jakiś radar miał czy co... I wtedy zaczyna się litania. Ostatnio, gdy wyrzucałam kartony, od razu usłyszałam jego głos zza pleców:
Te kartony powinny być zgniecione, inaczej zajmują za dużo miejsca. Jak wszyscy będą tak wrzucać, to nam się śmietnik zapełni w jeden dzień.
Już nawet nie próbuję się tłumaczyć, bo wiem, że on i tak wie wszystko lepiej.
Wrzuciłam jedną butelkę do plastiku, a on:
To nie do końca jest plastik, trzeba było sprawdzić oznaczenie na etykiecie.
A ja patrzę na niego i myślę sobie, że chyba naprawdę się nudzi, skoro zajmuje się segregacją śmieci sąsiadów z taką pasją.
canva.com
Potrzebny jest spokój
Rozmawiałam z nim już kilka razy, prosiłam, żeby dał mi spokój, że czuję się szykanowana. Ale oczywiście sąsiad twierdzi, że on tylko dba o porządek na osiedlu.
Ja tylko chcę, żeby tu było czysto i żeby ludzie wiedzieli, jak poprawnie segregować. Przecież to w interesie nas wszystkich
– mówi z pełnym przekonaniem. Tylko że dla mnie to bardziej wygląda jak kontrolowanie wszystkich dookoła. Gdzie nie pójdę, tam on jest i czepia się szczegółów, które naprawdę nikomu innemu nie przeszkadzają.
Mój chłopak mówi, żebym go po prostu zignorowała.
Nie przejmuj się, on chyba nie ma nic lepszego do roboty. Albo może nie ma z kim pogadać i w ten sposób szuka z innymi ludźmi kontaktu?
– stwierdził ostatnio, gdy wróciłam zirytowana po kolejnym "instruktażu" od sąsiada. I może ma rację, ale łatwiej to powiedzieć, niż zrobić, kiedy codziennie trzeba się zmagać z takimi uwagami.
Próbowałam już wszystkiego, ale sąsiad nie odpuszcza. Może kiedyś znajdzie sobie nową misję i odpuści ludziom na osiedlu, bo to, co teraz robi, zaczyna zakrawać o stalking.
Wkurzona Sąsiadka