"Moje dwie córki powoli dorastają, a ja, zamiast cieszyć się tym, że mam więcej wolnego czasu, coraz częściej myślę o kolejnym dziecku. Mam już dwie wspaniałe dziewczyny, ale marzy mi się trójka dzieci – w tym chłopiec. Czuję, że to już ostatni dzwonek, żeby jeszcze raz spróbować. Kiedy o tym rozmawiam z mężem, zwykle tylko się uśmiecha i przypomina, że tak, to ja zawsze chciałam dużą rodzinę. Nie jestem jednak pewna, czy naprawdę jestem gotowa na powrót do pieluch, skoro zbliżam się do czterdziestki".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
40 lat i myśli o trzecim dziecku
Mam dwie córki – Oliwia w przyszłym roku kończy liceum, a Zosia jeszcze chodzi do podstawówki. Patrzę na nie i czuję ogromną dumę. Byłam młoda, gdy urodziłam Oliwię, miałam 22 lata i byłam pełna energii, ale teraz, gdy zbliżam się do czterdziestki, moje myśli coraz częściej wracają do tematu trzeciego dziecka. Marzy mi się syn. Zawsze chciałam dużą rodzinę, a chłopiec byłby idealnym dopełnieniem naszej paczki.
canva.com
Kiedy rozmawiam z mężem, on jest raczej spokojny, ale widzę, że też nie wyklucza takiej możliwości.
Wiesz, zawsze chciałaś trójkę. Ja jestem gotów, jeśli ty wciąż czujesz, że to jest dobry moment. Jeśli tylko uważasz, że mamy na to przestrzeń i siły
- mówił mi ostatnio, gdy znów wróciliśmy do tematu. Tylko teraz zastanawiam się, czy to naprawdę dobry moment. Z jednej strony, mam stabilną pracę, spokojne życie, finansowo też dalibyśmy radę. Z drugiej strony, czterdziestka już za rogiem.
canva.com
Marzenie o synu
Zawsze czułam, że nasza rodzina nie jest jeszcze kompletna. Od kiedy urodziłam Zosię, tęsknię za tym, żeby mieć jeszcze jedno dziecko.
Myślę, że synek gdzieś tam na nas czeka
- powiedziałam kiedyś mężowi i wtedy zrozumiałam, że to uczucie nie opuści mnie tak łatwo. Nie chodzi o to, że nie jestem szczęśliwa z dwójką dziewczynek – one są cudowne i codziennie pokazują mi, jak bardzo je kocham. Ale wciąż czuję, że brakuje kogoś w naszym domu.
Oliwia już niedługo zacznie myśleć o studiach, a Zosia ma jeszcze kilka lat szkoły podstawowej przed sobą, ale czuję, że w naszym domu zrobi się pusto. Ostatnio nawet mąż zauważył, że jest cicho, gdy dziewczyny są zajęte swoimi sprawami. Wcześniej było tyle gwaru, a teraz brakuje mi tego chaosu. Gdybyśmy mieli syna, pewnie znów byłoby wesoło, a dziewczyny miałyby młodszego brata, którego mogłyby się opiekować.
canva.com
Obawy przed późnym macierzyństwem
Nie ukrywam, że czasem się zastanawiam, czy to nie jest zbyt szalony pomysł. W końcu teraz jest tak wygodnie. Dziewczyny są na tyle duże, że mogę skupić się na sobie i na pracy, a za kilka lat zyskam jeszcze więcej swobody. Ale tęsknię za tym uczuciem, gdy w domu jest małe dziecko. Lubiłam te noce przy łóżeczku, pierwsze kroki, pierwsze słowa.
Zawsze chciałaś dużą rodzinę. Jeśli teraz czujesz, że jeszcze nie powiedziałaś ostatniego słowa, to spróbujmy. Jesteśmy gotowi
- przypomina mi mąż, gdy zaczynam wątpić. On ma rację. Mamy stabilną sytuację, mamy czas, a ja wciąż mam siłę na wychowywanie dziecka. Martwi mnie tylko, co powiedzą znajomi, kiedy zobaczą, że w wieku czterdziestu lat znów jestem w ciąży. W końcu wszyscy wokół nas myślą już raczej o przyszłości swoich dzieci, a nie o planowaniu kolejnych.
I ta myśl czasami mnie powstrzymuje – jak to będzie wyglądało, kiedy nasze trzecie dziecko zacznie dorastać, a ja będę mieć 50, 60 lat. Czasami wydaje mi się, że to trochę za późno na takie decyzje. Z drugiej strony, jeśli teraz się nie zdecyduję, wiem, że już nigdy nie spełnię tego marzenia.
Fajna mama