"Moje relacje z teściową zawsze były w porządku. Dogadujemy się, choć wiadomo – nie jest to jakaś przyjaźń na śmierć i życie. Odkąd jednak teściowie postanowili iść w ekologię i "zero waste", zaczęło się robić trochę dziwnie. Co roku, na każdą okazję, dostaję od teściówki coraz bardziej "oryginalne" prezenty, które – no cóż – nie zawsze są czymś, co chciałabym mieć. Tym razem teściowa naprawdę mnie zaskoczyła".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowie na eko misji
Moi teściowie, Alina i Marek, od pewnego czasu weszli w tryb życia "eko" – minimalizm, zero waste, oszczędzanie w każdej możliwej formie. I to nie tak, że kupują mniej rzeczy. Oni dosłownie przestali kupować cokolwiek poza jedzeniem i naprawdę podstawowymi produktami. Zamiast tego przerabiają, naprawiają, wymieniają się z sąsiadami. Ekologiczne życie, pełną gębą. Z jednej strony – pełen szacun, bo to naprawdę ma sens w kontekście dbania o planetę. Ale z drugiej… to zaczęło się trochę odbijać na naszych rodzinnych relacjach, zwłaszcza w kontekście prezentów.
Teraz staramy się niczego nie marnować. Jeśli coś jeszcze się nadaje do użytku, po co kupować nowe rzeczy?
– mówiła mi teściowa ostatnio, kiedy przyjechaliśmy do nich na obiad.
Niby to logiczne, ale jak przyszło do urodzin, nie byłam już tak pewna, czy to podejście faktycznie działa w każdej sytuacji.
canva.com
Torebka "z historią"
W tym roku z okazji moich urodzin zorganizowaliśmy małe spotkanie rodzinne. Byli moi rodzice, teściowie, mąż i moja siostra. Nic wielkiego, po prostu domowy obiad. Kiedy przyszło do wręczania prezentów, Alina oczywiście też miała coś przygotowanego. Z uśmiechem wręczyła mi niewielką torebkę prezentową. Czułam lekki stres, bo po poprzednich doświadczeniach z jej "ekologicznymi" prezentami, miałam pewne obawy. Otworzyłam torebkę i wyjęłam... starą, skórzaną torebkę.
Na pierwszy rzut oka było widać, że to nie jest nowa rzecz. Mocno zużyta skóra, widoczne ślady noszenia, a klamra trochę podrapana. Poznałam ją od razu, bo pamiętam, że kilka lat temu Alina nosiła dokładnie taką samą.
To torebka, którą bardzo lubiłam. Noszę ją od lat, ale teraz prawie w ogóle nie używam. Pomyślałam, że może tobie się spodoba, bo jest porządnie zrobiona, skóra jest naprawdę dobrej jakości. A takie rzeczy są teraz modne, prawda?
– zaczęła opowiadać teściowa.
No i cóż. Siedziałam tam z tą torebką w rękach, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Jasne, że mogłam podziękować i się uśmiechnąć, ale gdzieś w środku zastanawiałam się, jak reagować na coś, co jest wyraźnie używane i ma lata świetności za sobą. Czy to naprawdę "prezent", czy raczej sposób na pozbycie się rzeczy, której sama już nie chce?
Problem w tym, że torebka od teściowej nie była modnym dodatkiem w stylu vintage. Aby coś uchodziło za "vintage", musi mieć pewien charakter – być zadbane, w dobrym stanie i pochodzić z konkretnej epoki, najlepiej od znanego projektanta lub marki. Tymczasem ta torebka była po prostu zużyta - ona nie miała w sobie nic z tej pożądanej, klasycznej elegancji, tylko raczej wyglądała jak coś, co już swoje przeżyło.
canva.com
Bluzka z drugiej ręki na dokładkę
Nie zdążyłam dobrze ochłonąć po torebce, a teściowa wyciągnęła jeszcze coś. Z kieszeni swojej kurtki wyjęła złożoną bluzkę. Znowu, rzecz nie była nowa – widać było, że była już noszona. Alina z dumą oświadczyła, że to coś "prawie nówka", bo bluzkę założyła tylko kilka razy, ale stwierdziła, że to jednak nie jej styl.
Pomyślałam, że może tobie bardziej przypadnie do gustu. Wiesz, teraz staramy się z Markiem nie kupować nowych ubrań, bo to niepotrzebne marnowanie. Wszystko, co mamy, staramy się używać jak najdłużej. A ta bluzka przecież jest jeszcze jak nowa!
– mówiła, przekazując mi ubranie.
Znowu podziękowałam, ale w środku zastanawiałam się, jak do tego wszystkiego podejść.
Ekologicznie czy trochę dziwnie?
Cała ta sytuacja skłoniła mnie do przemyśleń. Jasne, teściowa i teść mają swoje zasady, żyją minimalistycznie i starają się nie kupować niczego nowego. Doceniam to, bo wiem, jak bardzo zależy im na ochronie środowiska. W końcu nie każdy z nas potrafiłby tak mocno zmienić swoje podejście do konsumpcji.
W dzisiejszych czasach trzeba przestać myśleć tylko o sobie i zacząć myśleć o przyszłości planety. Po co kupować nowe rzeczy, skoro stare jeszcze mogą posłużyć? Tak naprawdę to one mają duszę, a nowe rzeczy... No cóż, one tego nie mają
– mówiła Alina, kiedy temat prezentów jeszcze wrócił podczas obiadu.
Może ma rację, może faktycznie powinnam się cieszyć, że dostaję coś z "historią". A może po prostu nie potrafię się przestawić na tę ich "eko falę". Nadal czuję się trochę nieswojo, kiedy otwieram prezent i wyciągam coś, co już nosiła wcześniej. Ale z drugiej strony – to też jakiś sposób na życie. Może po prostu muszę się przyzwyczaić do ich podejścia - w końcu darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby...
Asia