"Odeszła moja siostra i do dziś nie mogę się z tym pogodzić"

"Odeszła moja siostra i do dziś nie mogę się z tym pogodzić"

"Odeszła moja siostra i do dziś nie mogę się z tym pogodzić"

canva.com

"Minęło już osiem lat od śmierci mojej starszej siostry, a ja wciąż nie potrafię się z tym pogodzić. To była osoba, która zawsze mnie wspierała - przyjaciółka, doradczyni, przewodniczka po wszystkich trudnych momentach. I jakby tego było mało, zmarła dokładnie 2 listopada, w Dzień Zaduszny, co tylko pogłębia mój smutek. Każdego roku, kiedy zbliża się ta data, próbuję się jakoś pozbierać, ale na samą myśl o tym dniu wszystko we mnie pęka na nowo".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Straciłam siostrę w Zaduszki

Dzień Zaduszny zawsze miał dla mnie znaczenie. To taki czas, kiedy wszyscy wspominają bliskich, którzy odeszli. Ale dla mnie to nie jest tylko święto – od ośmiu lat to dzień, który przypomina mi o najgorszej stracie w moim życiu. To właśnie 2 listopada odeszła moja starsza siostra, Anka. Była moją najlepszą przyjaciółką, zawsze mogłam na nią liczyć. W dzieciństwie to ona pokazywała mi, jak odnaleźć się w szkole, później pomagała mi przy pierwszych miłosnych zawirowaniach, a gdy stałam się dorosła, zawsze była obok, gdy coś szło nie tak.

Reklama

Jej śmierć była dla mnie ogromnym szokiem.

Czułam się, jakby ktoś wyrwał mi część serca

- powiedziałam kiedyś do mamy, próbując wytłumaczyć, co czuję. Anka była przy mnie, odkąd pamiętam. Kiedy miałyśmy trudności, to ona wiedziała, co robić, jak znaleźć rozwiązanie. Była nie tylko siostrą, ale kimś, komu zawsze mogłam zaufać, z kim mogłam przegadać wszystko, co mnie trapiło.

Reklama

Miała zawał i odeszła nagle. Nie zdążyłam się przygotować na tę stratę. Nawet nie miałam szansy, żeby się z nią pożegnać. Oczywiście, że codziennie tęsknię, ale 2 listopada jest dla mnie najtrudniejszy.

Reklama

Kobieta kładzie czerwoną różę na grobie canva.com

Reklama

Zbliżają się Zaduszki i znów nie mogę sobie poradzić

Zawsze traktowałam Zaduszki bardzo poważnie. Tego dnia nie chodziło tylko o to, żeby ładnie się ubrać i pójść na cmentarz spotkać rodzinę, zapalić świeczkę i wrócić do domu. Dla mnie to zawsze był dzień pełen emocji i wspomnień.

Reklama

Odkąd Anka umarła, to jeszcze się pogłębiło. Co roku, kiedy zbliża się ta data, obiecuję sobie, że jakoś to zniosę, że potraktuję to święto ta jak większość - jako okazję do spotkania bliskich. Ale na samą myśl o 2 listopada czuję, jakbym znowu przeżywała tę stratę od początku. "Nie wiem, czy kiedykolwiek się z tym pogodzę," wyznałam kiedyś przyjaciółce. Bo prawda jest taka, że nie potrafię nad tym zapanować. Z każdym rokiem mam wrażenie, że ten ból staje się coraz większy, a nie mniejszy.

Każdego roku drżę na myśl o tym dniu. Zamiast spokoju i nostalgii, które kiedyś czułam, przychodzi niepokój i smutek. To trochę tak, jakbym wciąż nie potrafiła pogodzić się z tym, że Anka odeszła. I choć wiem, że życie toczy się dalej, to wciąż czuję się, jakby coś zatrzymało mnie w tym jednym momencie, gdy dowiedziałam się o jej śmierci.

Cmentarz w czasie zaduszek z zapalonymi zniczami canva.com

Jak sobie poradzić

Czasem myślę, że Anka nie chciałaby, żebym tak przeżywała jej odejście. Wiem, że cieszyłaby się, gdybym skupiła się na dobrych wspomnieniach, a nie na smutku.

Zamiast płakać, po prostu pamiętaj, ile razem przeżyłyśmy

- powiedziałaby mi. Ale łatwiej to powiedzieć, niż zrobić. Każdego roku obiecuję sobie, że podejdę do tego inaczej, ale prawda jest taka, że nie potrafię.

Mam wrażenie, że zostałam sama z tym bólem. Anka była dla mnie wsparciem, a teraz, gdy jej nie ma, nie wiem, do kogo się zwrócić, kiedy życie robi się trudne. Może kiedyś znajdę sposób, żeby sobie z tym poradzić, ale na ten moment wciąż czuję, że 2 listopada to najgorszy dzień w roku.

Młodsza siostra Anki - na zawsze

Reklama
Reklama