"Kiedy mąż powiedział, że jego rodzice chcą nam kupić mieszkanie, byłam wniebowzięta. Myślałam, że to rozwiąże wszystkie nasze problemy i pozwoli nam zacząć życie bez kredytów. Szybko się jednak okazało, że to mieszkanie było tylko początkiem kłopotów. Teraz teściowie chcą mieć wpływ na każdą decyzję, nawet na to, jakie firanki mamy powiesić w oknach czy jakiego koloru mają być ściany w przedpokoju."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mieszkanie od teściów
Wiadomo, jak teraz jest ciężko z finansami. Ceny szaleją, a zarobki nie idą za nimi. Więc kiedy mąż przyszedł i powiedział, że jego rodzice chcą nam kupić mieszkanie, poczułam ogromną ulgę. Miałam wrażenie, że dostajemy od życia wielki prezent, dzięki któremu nie będziemy musieli martwić się o kredyty na 30 lat.
Moim rodzicom udało się odłożyć sporo pieniędzy i stwierdzili, że teraz to idealny moment, żeby nam pomóc
– powiedział mąż. Byłam w szoku, ale pomyślałam, że to świetna sprawa. Już nawet znaleźli dla nas mieszkanie, w swojej okolicy oczywiście. Nie byłam zachwycona lokalizacją, bo wolałabym coś dalej od centrum a bliżej do terenów zielonych, ale stwierdziłam, że nie będę wybrzydzać. Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby...
Wiesz, lepiej mieszkać blisko, będziemy mieli wsparcie na miejscu
– tłumaczył mąż. Z perspektywy czasu widzę, że to wsparcie to bardziej kontrola.
canva.com
Wtrącają się we wszystko
Od kiedy się wprowadziliśmy, teściowie zaczęli się wtrącać w nasze życie na każdym kroku. Na początku wydawało mi się, że są naprawdę w porządku, ale szybko zmieniłam zdanie. Teściowa przychodzi do nas codziennie, niby na kawę, ale zawsze znajdzie coś, co jej nie pasuje.
Nie rób więcej tego sosu, bo to jest za ciężkie. Lepiej gotuj coś lżejszego
- mówiła ostatnio, jakby to ona miała decydować o tym, co jemy. A to tylko początek. Każda moja decyzja dotycząca domu jest przez nią komentowana. Ostatnio kupiłam nowe firany, a ona tylko spojrzała i westchnęła.
Te firany to jakiś żart. Musisz mieć mnie ze sobą na zakupach, bo masz słaby gust. A sąsiedzi przecież patrzą i obgadują
– rzuciła, nie czekając nawet na moją odpowiedź.
canva.com
Zero spokoju
Czasem czuję się, jakbym mieszkała u nich, a nie we własnym domu. Mam wrażenie, że kupili nam to mieszkanie, żeby mieć nad nami pełną kontrolę. Mąż twierdzi, że przesadzam, ale widzę, jak bardzo zależy im na tym, żebyśmy byli blisko i żeby mieć oko na swojego ukochanego synka. Nawet już wspominają o wnukach, szkoda że w formie zawoalowanego szantażu.
Kiedy pojawią się dzieci, to już nigdzie nie wyjedziecie. Przecież będziemy musieli wam pomóc
– usłyszałam od teścia, jakby to było coś oczywistego.
Nie czuję się dobrze w tej sytuacji. Boję się, co będzie dalej, bo już teraz mam wrażenie, że nie mogę zrobić kroku bez ich komentarza. A co dopiero, kiedy pojawią się dzieci.
Agata