"Mój dziesięcioletni syn marzył o tym, żeby pofarbować włosy na niebiesko. Ot, taka moda. Stwierdziłam, że to nic złego, więc poszliśmy do fryzjera, żeby nie bawić się w jakieś domowe, nieprofesjonalne praktyki. Kiedy wróciliśmy do domu, mój mąż usiadł i załamał ręce. Teraz jestem ta 'zła', bo nie skonsultowałam tego z nim. Nie sądziłam, że głupia fryzura będzie stanowić aż taki problem."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Dzieciaki mają prawo decydować
Dzieci teraz chcą wyglądać po swojemu i dobrze, że tak jest. Zresztą nie tylko dzieci, ale i dorośli coraz częściej eksperymentują z wyglądem. W szkole mojego syna dziewczyny mają pomalowane paznokcie, chłopaki kombinują z fryzurami. Czasy są inne niż kiedyś. Dzieci chcą same o sobie decydować i moim zdaniem mają do tego prawo.
Mój syn od dłuższego czasu pytał, czy może coś zmienić w swoim wyglądzie. Najpierw chciał po prostu zapuścić włosy, a potem zaczął marzyć o tym, żeby je zafarbować.
Mama, widziałem, że kilku chłopaków z klasy ma kolorowe włosy. To teraz modne
– tłumaczył mi pewnego dnia. Na początku podchodziłam do tego z dystansem, ale w końcu pomyślałam, że przecież to nic takiego. To tylko włosy. Kolor wyblaknie, a jak będzie chciał, to zawsze może wrócić do swojego naturalnego.
Decyzja o farbowaniu
Mój syn chciał niebieskie włosy, bo podobno to teraz hit.
Marcin ma taki sam kolor i wszyscy go chwalą
– mówił mi z entuzjazmem. Nie powiem, trochę się zdziwiłam - o ile byłam w sumie przygotowana na rozjaśnienie, to niebieski lekko mnie zszokował. Jednak długo nad tym myślałam i stwierdziłam, że nie mam nic przeciwko. W końcu to jego włosy, a nie stała zmiana. Mój mąż nigdy nie był fanem takich pomysłów, więc postanowiłam, że po prostu go nie będę pytać. Pomyślałam, że skoro to tylko fryzura, to mogę zadecydować sama.
Poszliśmy do fryzjera. Syn był podekscytowany, a ja cieszyłam się, że mogę mu zrobić przyjemność. Spędziliśmy tam prawie dwie godziny. Fryzjerka robiła swoje, a na końcu powiedziała, że niebieski wyszedł idealnie. Syn wyglądał na przeszczęśliwego, więc wróciliśmy do domu zadowoleni.
Reakcja męża
Kiedy mój mąż zobaczył syna, nie spodobało mu się to, co zobaczył.
Jak mogłaś zrobić to dziecku bez konsultacji ze mną? Przecież to zafarbowanie. To nie jest zabawa. Jak będzie wyglądał? Włosy mu zniszczysz i przez to mogą mu wypaść, a to dziecko.
– rzucił do mnie, nie patrząc na syna.
Patrzył na mnie, jakbym zrobiła coś strasznego. Nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo się tym przejął. W końcu to tylko kolor. Syn miał dopiero dziesięć lat, a przecież i tak z biegiem czasu włosy odrosną. Ale mąż nie odpuszczał.
Ty chyba oszalałaś. Chcesz, żeby tak chodził do szkoły? Nie mogłaś go zapytać, czy to na pewno dobry pomysł? Zgadzam się, że dzieciaki mają prawo decydować, ale to już przesada.
Nasz syn od razu stracił całą radość z nowości. Zamknął się w swoim pokoju i nie chciał z nikim rozmawiać. Był taki szczęśliwy, a teraz nie chciał nawet spojrzeć w lustro.
Mąż teraz nie odzywa się do mnie i uważa, że to ja jestem winna. Nie wiem tylko czego właściwie - chyba jego humoru. Twierdzi, że powinnam ściąć synowi włosy, żeby "wyglądał normalnie". Ale ja nie zamierzam ustąpić. Syn wygląda świetnie i był z tego dumny. Farba się zmyje, a włosy odrosną, ale jego pewność siebie może zostać zniszczona na dłużej. I to jest problem, którym naprawdę powinniśmy się martwić.
Dorota