"No ja wszystko rozumiem, rodzina, trzeba sobie pomagać itd. Jednak ja mam już wszystkiego serdecznie dosyć. Jak to ostatnio podliczyłem, poświęciłem już sporo swoich wolnych dni tylko na to, aby mój krewny miał najlepiej. O mój odpoczynek nikt nie dba. Nawet żona stanęła po stronie szurzego, przez co dostaję piany. Mam ochotę wymanewrować się z tego układu, ale nie chcę kwasu w rodzinie. Najgorsze jest to, że przy niedzielnym obiedzie mój szurzy powiedział, że potrzebuje, abym wziął dwa tygodnie urlopu, bym mu pomógł w budowie domu. Nawet nie zapytał, czy tyle mam. Po prostu mam to zrobić i tyle".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mój szurzy przekracza wszelkie granice
Ożeniłem się z Renatą kilka lat temu i niestety nie wiedziałem, w jaką pułapkę wpadłem. Co ciekawe, wcale nie chodzi o moją żonę, bo z nią mi się udało, ale o szurzego, czyli brata mojej żony. Młody jest ode mnie kilka lat młodszy i zawsze był rozpieszczany przez rodziców. Wiedziałem to jeszcze przed ślubem.
Jednak myślałem, że ja nie mam nic z tym wspólnego. Nic bardziej mylnego. Zaczęło się niewinnie, jeszcze przed moim ślubem, aby coś mu pomóc, podreperować. Niewielkie rzeczy, więc nie było o co robić problemu. Zresztą, chciałem mieć dobre stosunki z rodziną żony. Jednak na tym nie poprzestano.
Szurzy wraz z biegiem lat coraz więcej ode mnie chciał. Najpierw by mu pokój wyremontować w domu, a później kiedy się ożenił, okazało się, że się buduje. Moimi rękami.
Canva.com
Brat żony mnie wykorzystuje i nikt tego nie widzi
Kiedy dowiedział się, że zjeżdżam do domu na kilka dni, poprosił mnie, abym mu pomógł na budowie. Tak więc w swoje wolne dni harowałem na czyjś dom, kiedy miałem odpoczywać po swojej, niełatwej przecież robocie. Przez to nie widziałem się prawie wcale z moją żoną i dziećmi. Później więc nie mówiłem nikomu, kiedy wracam.
Zrobiłem rodzinie niespodziankę, ale niestety i wtedy miałem jechać tym razem na weekend pomagać bratu żony. Pojechałem, przysięgając sobie, że to jest ostatni raz. Jednak ostatnio szurzy wypalił, żebym wziął w pracy dwa tygodnie wolnego, aby mu pomóc na budowie. Tego już jest dla mnie za dużo.
Postawiłem się i powiedziałem mu, że już dość mu pomogłem i niech radzi sobie sam. Dodałem, że nie po to mam wolne w pracy, aby harować u kogoś innego za darmo. Na koniec skwitowałem, że wolę ten czas dać mojej rodzinie. Moja żona i jej brat obrazili się na mnie. Stwierdzili, że powinienem pomóc, bo przecież szurzy nie będzie się budować wiecznie. Może, ale ja też zasługuję na odpoczynek.
Jacek