"Musiałem zostawić swoją kobietę, bo ciągle mówiła mi o dziecku. Phi. Za młody na to jestem"

"Musiałem zostawić swoją kobietę, bo ciągle mówiła mi o dziecku. Phi. Za młody na to jestem"

"Musiałem zostawić swoją kobietę, bo ciągle mówiła mi o dziecku. Phi. Za młody na to jestem"

Canva

"Ciągle słyszałem te słowa o ślubie, a potem o dziecku, a ja nie byłem jeszcze gotów na takie kroki. Ja chcę nadal żyć, a nie ciągle słuchać o dziecku. Ja nie jestem na to jeszcze gotowy, nie jestem dojrzały. Musiałem zrezygnować".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Reklama

Myślałem, że Ania to kobieta mojego życia

Anię poznałem na imprezie u znajomych. Od razu mi się spodobała, a ja jej się spodobałem. Miała taką klasę i szyk, na jej twarzy pojawiał się szeroki uśmiech. To właśnie jej uśmiech mnie urzekł i sprawił, że zapomniałem o całym świecie. Kiedy na nią patrzyłem, czułem się szczęśliwy, czułem, że dzieje się w moim życiu coś naprawdę wyjątkowego.

Wydawało mi się, że Ania jest kobietą mojego życia - tą jedyną, wybraną, wyjątkową, tą, na którą czekało moje serce. Postawiłem wszystko, co miałem na tę znajomość. Poświęciłem się, bo czułem, że to jest to, zanim jeszcze ją dobrze poznałem. Na samym początku była bajka, a ja czułem się, jakbym wszedł w znajomość idealną ze snów.

Reklama

Niestety, potem wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Powoli poznawałem Anię i zaczynałem rozumieć, że oboje jesteśmy z innych światów i mamy inne wyobrażenie o naszej relacji. Ja tak bardzo chciałem, żeby to wszystko było na luzie i na spokojnie. Miałem wtedy 26 lat i nigdzie mi się nie spieszyło. Inaczej ona, która nadała naszej relacji zawrotne tempo i chciała wszystko teraz i już. Próbowałem ją powstrzymywać, ale nieudolnie. Ona już widziała nas: mnie i siebie przy ołtarzu. Ona już po kilku miesiącach planowała całe wspólne życie, a ja taki nie jestem. Cenię sobie w związkach partnerstwo, ale też wolność i takie poczucie, że mogę odetchnąć, że mam w życiu coś poza tym, że jestem oddzielną jednostką z oddzielnymi pasjami, zainteresowaniami, a nie, że żyję tylko tą jedną relacją.

Ania natomiast żyła naszym związkiem i na wszystko patrzyła przez pryzmat nas. Nigdy nie było "ja, ty", ale zawsze było "my".

Reklama

Na początku byłem tym podekscytowany, ale zacząłem się w tym dusić i robić rzeczy wbrew sobie, na przykład wtedy, gdy Ania po roku prawie mnie zmusiła do tego, abym się jej oświadczył. Ja uważałem, że to za wcześnie, ale wiedziałem, że bardzo jej na tym zależy i to jest celem jej życia.

Była taka szczęśliwa i nawet obiecała mi, że nie będzie mnie namawiać na szybki ślub, bo teraz jest już pewna.

Reklama

para-w-kuchni patrzą na boki Canva.com

Zerwałem z Anią

Niestety, po zaręczynach dopiero się zaczęło. Ania ciągle mówiła mi o ślubie, szukała sali, ciągle o tym myślała i chciała to zrobić już za kilka miesięcy, a ja bardziej za kilka lat.

Reklama

Potem zaczęły się rozmowy o dziecku. Ania już nam zaplanowała, że od razu po ślubie będziemy się starać o dwoje dzieci: chłopca i dziewczynkę. Stałem się częścią jej wielkiego planu, który miał uczynić ją szczęśliwą. Problem w tym, że ja miałem inną definicję szczęścia. Ja chciałem żyć, podróżować, odkrywać świat, smakować świata, a nie byłem jeszcze gotowy na ślub, dzieci i zobowiązania. To nie był dla mnie ten etap życia. To nie było to, czego pragnąłem.

Kiedy ona dzieliła się kolejnym planem ze mną, ja już jej powiedziałem, że to koniec, że ja odchodzę, że jej nie chcę. Mój plan na życie był inny.

Marek

Marcin Hakiel i Dominika Serowska wybierają imię dla dziecka. A jednak są zaręczeni - wygadał się prowadzący
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama