"Przyszła synowa wygląda jak szara myszka. Nie chce dać się namówić, żeby zmieniła styl na bardziej luksusowy"

"Przyszła synowa wygląda jak szara myszka. Nie chce dać się namówić, żeby zmieniła styl na bardziej luksusowy"

"Przyszła synowa wygląda jak szara myszka. Nie chce dać się namówić, żeby zmieniła styl na bardziej luksusowy"

Canva

"Mój syn ma wspaniałą narzeczoną, która na pierwszy rzut oka wydaje się miła i porządna, ale jest jedna rzecz, która spędza mi sen z powiek – jej wygląd. Przyszła synowa wygląda jak szara myszka i za nic nie chce tego zmienić. Próby namówienia jej na choćby odrobinę bardziej elegancki, luksusowy styl to jak walka z wiatrakami. A przecież jako rodzina o pewnej pozycji i klasie mamy określone standardy, które chciałabym, aby ona również reprezentowała. Nie mówię przecież, że ma ubierać się jak gwiazda filmowa, ale odrobina klasy i elegancji jeszcze nikomu nie zaszkodziła".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Przyszła synowa nie ma gustu

Od samego początku, kiedy tylko zaczęłam bliżej poznawać narzeczoną mojego syna, zauważyłam, że jej styl ubierania się, sposób noszenia i ogólna prezencja są dalekie od tego, co ja uważam za stosowne. Ona ubiera się w proste, nijakie ubrania – jakby wyciągnięte z najgłębszych zakamarków szafy babci. Żadnych eleganckich krojów, wyrafinowanych dodatków, a o luksusowych tkaninach czy markach nawet nie wspomnę. Chciałam dać jej szansę i zaprosiłam ją kilka razy do butików, żeby mogła zobaczyć, co to znaczy naprawdę dobrze się ubrać. Przecież w tych czasach styl jest wizytówką każdego człowieka, a ona również będzie nas reprezentować w towarzystwie. Jednak ani razu nie udało mi się jej przekonać. Nic się jej tam nie podobało. Nawet te kilka rzeczy, które kupiła – z wyraźną niechęcią i za moją namową – leży gdzieś w szafie, bo jej nie widziałam w nich ani razu.

Reklama

Próbowałam także namówić ją na wizytę u fryzjera, bo przecież jej włosy – no cóż – pozostawiają wiele do życzenia. Są długie, ale zupełnie bez wyrazu, nijakie, jakby od lat nikt nimi porządnie się nie zajął. Na moją propozycję, żebyśmy poszły razem do salonu i zrobiły coś z jej fryzurą, popatrzyła na mnie jak na wariatkę i powiedziała, że ona nie potrzebuje żadnych zmian. Tak jakby to, co jej dała natura, wystarczało.

Zbliżenie na twarz dojrzałej kobiety. Canva

Reklama

Mój syn się ze mną nie zgadza

Najbardziej frustrujące w tym wszystkim jest to, że mój syn w ogóle nie widzi problemu. Kiedy tylko wspominam o tym, że mogłaby bardziej się postarać, ubrać coś bardziej wyszukanego, albo zmienić fryzurę, on od razu staje w jej obronie. Mówi, że kocha ją taką, jaka jest, że jej skromność i naturalność to właśnie to, co najbardziej ceni. Ale przecież w ten sposób nie prezentują się jako para, która pasuje do naszej rodziny. Skromność jest w porządku, ale w odpowiednich granicach. W końcu są pewne standardy, których należy się trzymać, szczególnie w kręgach, w których się obracamy.

Reklama

Moja frustracja rośnie z każdym dniem, bo widzę, że to nic nie zmienia. Syn każe mi się nie czepiać i mówi, że moimi uwagami sprawiam jej przykrość. A ja nie chcę jej urazić, ale przecież to ja wiem, co jest dla nich najlepsze. Chcę im pomóc. Chciałabym, żeby wyglądała elegancko, żeby reprezentowała naszą rodzinę z klasą. Tymczasem ona upiera się przy swoim prostym "stylu", a ja czuję, że moje próby poprawienia jej wyglądu tylko dzielą nas coraz bardziej.

Reklama

Z wyrazami szacunku,
Zatroskana przyszła teściowa

Bob z grzywką w najnowszych odsłonach. Piękne propozycje na jesień 2024
Źródło: instagram.com/vikiscissorhands
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne

Reklama