"Nie tak sobie wyobrażałam życie z teściami pod jednym dachem. Nie dość, że teściowa nie chce mi pomagać przy synu, to jeszcze chce podzielić wszystkie obowiązki na pół. Ostatnio nawet powiedziała mi, że mamy na zmianę gotować obiady w domu, raz ja, a raz ona. Ja mam niemowlaka pod opieką, a ona siedzi na emeryturze i nie robi nic. Mogłaby, chociaż to wziąć na siebie. Mam ochotę zaserwować jej dietę matki karmiącej przez następne dni. Może to ją nauczy empatii".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Źle znoszę pierwsze miesiące macierzyństwa
Cześć, mam na imię Malwina i mam 29 lat. Od dwóch lat mieszkam z teściami, ale od dwóch miesięcy mam 2-miesięcznego syna, którym muszę się zająć. Mimo że połóg już minął, ja niestety nie doszłam do siebie. Moje dziecko jest z tych, które potrzebują mnóstwo bliskości, a ja nadal mam ogromne bóle po cesarce.
Mąż pomaga mi, ale tylko w weekendy, ponieważ w ciągu tygodnia pracuje w delegacjach. Moi rodzice mieszkają daleko ode mnie, a tata jest po udarze, więc nie bardzo mogą mi pomóc. Mam jeszcze brata, ale on ma swoje życie. Tak więc liczyłam na wsparcie teściów, przede wszystkim teściowej, która jest już na emeryturze.
Ona jednak nie chce mi pomóc, wręcz przeciwnie. Wszystkie obowiązki chce dzielić na pół, nie tylko sprzątanie, ale także gotowanie obiadów.
Canva
Mam gotować obiady z teściową na pół
Teściowa nigdy nie powiedziała tego wprost, ale widzę, że nudzi się na emeryturze. Na początku jeszcze wykazywała zainteresowanie dzieckiem, ale szybko przestała. Jej głównym zajęciem jest plotkowanie i praca w ogrodzie. Ja nie mam takiego szczęścia.
Odkąd wróciłam do domu ze szpitala, to teściowa zajmowała się obiadami. Teraz chce to zmienić i wrócić do starej rutyny, gdzie robiłyśmy wszystko na pół. Ja jednak uważam, że sytuacja się zmieniła i to ona powinna gotować. Ona nie chce o tym słyszeć. Zastanawiam się nad dwoma wyjściami z tej sytuacji.
Mogę gotować takie obiady, jakie ja sama jem, z tym że jej nie zrobię nic innego. Dieta matki karmiącej to szereg wyrzeczeń, więc jestem bardzo ciekawa, jak ona by wytrzymała na tej diecie.
Drugim pomysłem jest zrezygnowanie z obiadów w tygodniu i gotowanie jednego w weekend, jak mąż będzie wracał i jadł. Jednak i on ma urlopy, więc to rozwiązanie jest nie do końca odpowiednie.
Nie wiem, co robić.
Malwina