"Mąż zgodził się na kupno kota, ale nie było mowy, że sama muszę go utrzymać. Jesteśmy małżeństwem"

"Mąż zgodził się na kupno kota, ale nie było mowy, że sama muszę go utrzymać. Jesteśmy małżeństwem"

"Mąż zgodził się na kupno kota, ale nie było mowy, że sama muszę go utrzymać. Jesteśmy małżeństwem"

canva.com

"Mąż długo nie chciał zgodzić się na kota. Najpierw było gadanie, że to za duży wydatek. No to powiedziałam, że nazbieram sama. Później, że miejsca za mało, zamieniliśmy mieszkanie na większe, gdzie ma teraz przynajmniej swoje biuro. Marudziłam mu tak długo, że w końcu się zgodził. Pokochał naszego kotka, ale to ja go utrzymuję, czego kompletnie nie rozumiem, przecież jesteśmy małżeństwem".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Marzyłam o kociaku

Od zawsze marzyłam o kociaku. Ale nie o zwykłym dachowcu, tylko o dostojnym, rasowym, wielkim kocie, którego czasem porównują do psa. Długo namawiałam na niego partnera, ale on nie chciał się zgodzić. Namawiałam go też po ślubie i dopiero gdy powiedziałam, że możemy zmienić mieszkanie na większe i, że sama odłożę na tego kota, to się z wielkim bólem zgodził.

No ale, jak to najczęściej bywa, kotek szybko stał się jego pupilem. Fakt, że to ja jestem wpisana w dokumentach jako właścicielka, ale to mój mąż spędza z kociakiem więcej czasu i nie odstępuje go na krok.

mainecoon canva.com

Robi mu milion zdjęć

Mąż robi kotkowi milion zdjęć, nawet ja aż tak nie oszalałam na jego punkcie. Opowiada o nim wszystkim znajomym i rodzinie i czasem mam wrażenie, że nie ma już z nim innego tematu, tylko nasz kot. Nasz, i to bym chciała podkreślić, bo uważam, że po ślubie wszystko jest wspólne. Nieważne kto figuruje w dokumentach.

No ale mój mąż najwyraźniej trochę inaczej sobie to wszystko wyobraża. Taki duży kot, to też duży wydatek. Wyprawkę kupiłam sama, nie żałowałam, bo taka była przecież umowa. Ale teraz, co miesiąc trzeba wiele rzeczy dokupować.

Sam żwirek i jedzenie to są naprawę spore kwoty, a gdzie reszta, typu jakieś zabawki, smaczki, weterynarz, ja za wszystko płacę sama.

Mąż powinien się dokładać

Uważam, że mąż powinien się dokładać do utrzymania kota. Powinniśmy dzielić się wydatkami nawet po połowie, a on nigdy nawet nie zaproponował, żeby mu kupić cokolwiek. Mało tego, jak kociak nabrudzi w kuwecie, to też sama sprzątam, ale to przytulania i zabawy to mąż jest pierwszy. Do pokazywania zdjęć kotka też.

Nie tak sobie to wszystko wyobrażałam i liczę na to, że mój partner w końcu się ogarnie, bo jeśli nie, to ja się jednak zastanowię nad tym, czy nie wywieźć kota do rodziców. Teraz nie stać mnie nawet na nowe ciuchy dla siebie, ani na żadne zachcianki, bo wszystko wydaję na mruczka. A mąż żyje jak król.

Sabina

Koty na choinkach to najlepsze, co dziś zobaczycie.
Reklama
Reklama