"Zamiast pracować, ja wolę leniuchować. Rodzice nadal dają mi sowite kieszonkowe, więc korzystam"

"Zamiast pracować, ja wolę leniuchować. Rodzice nadal dają mi sowite kieszonkowe, więc korzystam"

"Zamiast pracować, ja wolę leniuchować. Rodzice nadal dają mi sowite kieszonkowe, więc korzystam"

Canva

"Nie bez powodu mówi się, że życie to sztuka wyboru. Ja wybrałam komfort na koszt rodziców i póki nie mają nic przeciwko — planuję kontynuować tę sielankę. Zresztą dla nich to czysta przyjemność — ich córka jest wypoczęta, szczęśliwa, najedzona i nie ma żadnych kredytów na głowie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Reklama

Mam 30 lat i nadal dostaję kieszonkowe

Odkąd pamiętam, zawsze dostawałam od rodziców sowite kieszonkowe. Kiedy byłam mała, pieniążków od rodziców nie wystarczało mi tylko na lody i kolorowanki, ale mogłam kupować sobie najfajniejsze zabawki ze sklepów. Wraz z upływem czasu rosły moje potrzeby, a wraz z nimi moje kieszonkowe. Teraz mam prawie 30 lat i co miesiąc dostaję od rodziców 6 tysięcy złotych.

Moi kochani staruszkowie opłacają mi też czynsz i regularnie podrzucają słoiki z jedzeniem. Dzięki nim moje życie to dosłownie all inclusive, tylko zamiast w egzotycznym kurorcie, ja pławię się w luksusach w apartamencie wynajmowanym na strzeżonym osiedlu.

Reklama

Zdaniem niektórych, w wieku 30 lat nie powinnam korzystać z takiego wsparcia, tylko zabrać się do pracy. Ja jednak uważam inaczej i zamiast pracować, zwyczajnie wolę leniuchować. Na szczęście moi rodzice wychodzą z założenia, że każde kolejne pokolenie powinno mieć lepiej niż poprzednie. A ponieważ im już się nieźle powodzi, mnie powodzi się jeszcze lepiej.

Młoda kobieta w czarnej sukience z torebką w ręku Canva

Reklama

Zamiast pracować, ja wolę leniuchować

Żyję na koszt rodziców, a oni nie mają nic przeciwko. Zamiast wstawać codziennie o 7 rano i gonić za wymarzoną karierą, ja wolę pospać do 10, pójść do kawiarni lub galerii handlowej i oddać się błogiemu relaksowi. Czynsz zapłacony, lodówka pełna słoików z mamusinymi specjałami, a ja nie mam się dokąd spieszyć.

Moje znajome uważają, że coś tracę, nie mając normalnej pracy. Nie oszukujmy się — jedyne, co tracę to stres, niepotrzebne nadgodziny i konieczność odgrzewania mrożonek po całym dniu spędzonym w biurze. Jakiś czas temu uwierzyłam, że powinnam sobie coś znaleźć, jednak żadna oferta nie dorównała wygodom, jakie oferują mi mama i tata.

Reklama

Nie bez powodu mówi się, że życie to sztuka wyboru. Ja wybrałam komfort na koszt rodziców i póki nie mają nic przeciwko — planuję kontynuować tę sielankę. Zresztą dla nich to czysta przyjemność — ich córka jest wypoczęta, szczęśliwa, najedzona i nie ma żadnych kredytów na głowie.

Na bogato: Rutkowscy świętują 5. rocznicę ślubu. Maja dostała od męża bardzo mały wóz
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama