"Zaczęło się chodzenie do przedszkola to i choróbska przyszły. Synek już w pierwszym tygodniu musiał zostać w domu, a ja nie mogłam wziąć wolnego w pracy. Ale były mąż zaproponował, że mały może przez dwa tygodnie posiedzieć u niego, bo i tak ma urlop. Przywiózł syna po tym czasie i wyznał, że alimentów za wrzesień nie będzie, bo rodzice mają dawać od siebie po połowie, a mały przez pół miesiąca był u niego".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Wiedziałam, że tak będzie
Wiedziałam, że tak będzie z tymi choróbskami. Mały przez całe wakacje był zdrowy, a jak tylko poszedł do przedszkola, zaraz zaczął się katar, a później to i kaszel taki, że aż się dusił. No nie było opcji, żeby w takim stanie wrócił do przedszkola, ale ja też nie mogłam wziąć za dużo wolnego.
Były mąż zaproponował, że skoro on i tak ma wolne, to może zabrać małego do siebie. Ma kawałek drogi, dlatego zawsze bierze go na dłużej. A tutaj to była idealna okazja. Ja się nawet nie zastanawiałam, bo dzięki temu rozwiązaniu nie musiałam się martwić.
canva.com
Wszystko ładnie, pięknie
No i wszystko było ładnie i pięknie aż do momentu, jak on przywiózł syna z tych chorobowych wakacji. Wyznał mi już na wejściu, że mam nie liczyć na alimenty w tym miesiącu, bo rodzice powinni łożyć na dziecko po połowie, a mały był u niego przez pół miesiąca.
Tylko że nie wziął pod uwagę, że to przecież był jego urlop. A mały zabrał z domu wszystko, całą garderobę, plus nawet ulubione przekąski. Więc jego pobyt kosztował ojca tyle, co trochę prądu i ciepłej wody do mycia.
Nie rozumiem jego podejścia
Nie rozumiem jego podejścia. Do tej pory nie miał problemu, żeby płacić na syna. Zawsze też chwalił, że ma fajne ubrania, że dobre buty, albo, że chodzi na dodatkowe zajęcia, które kocha. To są rzeczy, za które ja płacę i gdyby tak przywiózł go z nowymi ubraniami, czy zabrał go w jakieś fajne miejsce, to bym się nie czepiała, ale on nawet mu ciuchów nie wybrał i dostałam brudną torbę. Dlatego tego tak nie zostawię.
A synek opowiada mi, że jedyne co robił z tatą ,to oglądał bajki i grał w gry na konsoli. No mało kreatywnie mu ten czas zorganizował. Szczególnie że ja takie atrakcje mocno synowi dozuję. Wiadomo, że on był zadowolony, ale mniej więcej po pięciu dniach chciał już wracać do domu, więc pewnie wolałby zająć się w czasie pobytu u taty czymś innym.
Jola