"Bratowa chciała, żebym upiekła jej ciasto na chrzciny. Upiekłam, a ona go nie podała"

"Bratowa chciała, żebym upiekła jej ciasto na chrzciny. Upiekłam, a ona go nie podała"

"Bratowa chciała, żebym upiekła jej ciasto na chrzciny. Upiekłam, a ona go nie podała"

Canva

"Moja bratowa wymyśliła sobie, że na chrzciny Antosia nie będzie zamawiać gotowych ciast, tylko każdy z rodziny coś upiecze. Stwierdziła, że u niej w rodzinie jest taka tradycja, że prowiant na uroczystości zawsze przygotowywało się w domu. Wszyscy się zgodzili, więc i ja nie oponowałam".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Bratowa robi synowi chrzciny

Moja bratowa wymyśliła sobie, że na chrzciny Antosia nie będzie zamawiać gotowych ciast, tylko każdy z rodziny coś upiecze. Stwierdziła, że u niej w rodzinie jest taka tradycja, że prowiant na uroczystości zawsze przygotowywało się w domu. Wszyscy się zgodzili, więc i ja nie oponowałam

Mój brat i jego żona mają 13-miesięcznego synka. Zaplanowali sobie, że nie będą robić dwóch osobnych uroczystości, tj. chrzcin i roczku Antosia, tylko połączą to razem.

Po mszy i chrzcie w kościele, zaprosili całą rodzinę na obiad do siebie w ogrodzie. Z tego, co wiem, wypożyczyli od jakiejś firmy stoły, krzesła i duży namiot, żeby wszystkich usadzić. Było nas całkiem sporo, bo około 30 osób.

Myślałam, że Marek i Anka zdecydują się też na jakiś gotowy catering, ale bratowa stwierdziła, że tylko tort zamówi z cukierni. Sąsiadka zza płotu pożyczyła jej wolnostojący piekarnik i duży gar. Rosół Anka ugotuje dzień wcześniej, potem już tylko wstawi ziemniaki i mięso i będzie miała obiad z głowy.
Blondynka w niebieskiej koszuli stoi w kuchni z głupią miną i ozdabia tort czekoladowy owocami Canva

Bratowa poprosiła, by upiec jej ciasto na uroczystość

Brzmiało to jak dobry plan. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że Anka przewidziała nasz udział w tej uroczystości w podwójnej roli. Poprosiła mnie uprzejmie, czy nie upiekłabym jej jednego ciasta na tę imprezę. Nie powiedziała jakiego, dała mi wolny wybór.

Trochę mnie to zdziwiło, bo nie spotkałam się z praktyką, żeby gość przychodził na chrzciny z własnym ciastem, ale okej. Wyszło na to, że moja bratowa wymyśliła sobie, że na chrzciny Antosia nie będzie zamawiać gotowych ciast, tylko każdy z rodziny coś upiecze.

Stwierdziła, że u niej w rodzinie jest taka tradycja, że prowiant na uroczystości zawsze przygotowywało się w domu. Poprosiła więc mamę, teściową, swoją siostrę i mnie o to samo. Powiedziała tylko, że teściowa zarezerwowała sobie sernik, a jej mama piecze jabłecznik. Siostra ma zrobić coś na zimno. Wszyscy się zgodzili, więc i ja nie oponowałam.

Stwierdziłam, że nie ma coś się wykręcać, już zrobię jej to ciasto i będzie z głowy. W sumie nawet się do tego przyłożyłam, upiekłam biszkoptowy spód, przełożyłam dwoma rodzajami kremu, w tym czekoladowym i bitą śmietaną. Biszkopt nie wyrósł tak, jakbym chciała, ale po złożeniu wszystkich warstw wyglądało to zacnie.

Ludzie wokół zastawionego stołu w ogrodzie Canva

Bratowa nie wystawiła mojego ciasta na stół

Przed uroczystością zawieźliśmy ciasto do Anki, a potem wszyscy razem poszliśmy spacerem do kościoła. Po wszystkim wróciliśmy z ochrzczonym Antosiem do domu na obiad i poczęstunek.

Jestem nieco zdegustowana, bo okazało się, że Anka nie zatrudniła sobie żadnej pani do pomocy i podawania talerzy, tylko oczekiwała, że ja i jej siostra w tym pomożemy. Już to mnie lekko wytrąciło z równowagi. Przecież mogła odżałować te parę banknotów i kogoś sobie zorganizować.

Jednak czarę goryczy przelał poczęstunek. Jak już zaparzyłam wszystkim gościom kawy i herbaty, wzięłam swój kubek w dłoń i poszłam usiąść do stołu. Po czym się zdziwiłam, bo okazało się, że na stole nie ma mojego ciasta.

Tak się starałam, a Anka nawet go nie wystawiła. Gdy bratowa poszła do kuchni, poszłam za nią i wprost zapytałam, o co chodzi, czy przypadkiem nie zapomniała czegoś wystawić. Ale Anka w ogóle się nie speszyła, tylko stwierdziła, że jej przykro, ale moje ciasto nie zmieściło się do lodówki i jak tak stało na stole, to "straciło wygląd", poza tym ona jest uczulona na czekoladę, zapomniała mi powiedzieć, że miało być bez. Fajnie, ale przecież inni goście by zjedli.

Po czymś takim to ona straciła wygląd w moich oczach. Prawdę mówiąc, miałam ochotę zebrać tę brytfankę pod pachę i wyjść.

Julita

Katarzyna Łaniewska w młodości wyglądała jak Audrey Hepburn. Mężczyźni nie mogli oderwać od niej oczu.
Źródło: AKPA; wikipedia.pl
Reklama
Reklama