"Siostra chciała mieć ślub jak królewna z bajki. Kandydat na męża nie wytrzymał i uciekł w siną dal"

"Siostra chciała mieć ślub jak królewna z bajki. Kandydat na męża nie wytrzymał i uciekł w siną dal"

"Siostra chciała mieć ślub jak królewna z bajki. Kandydat na męża nie wytrzymał i uciekł w siną dal"

Canva.com

"Miał być ślub i Gośka żoną miała być. Ale nie będzie, bo w trakcie przygotowań do najważniejszego dnia w życiu zachowywała się jak rozkapryszony dzieciak i wymagań miała tyle, jakby siana miała jak lodu. Jej wybranek tego nie wytrzymał i po kawalerskim dał nogę, zostawiając po sobie krótki liścik. Cała rodzina jest zniesmaczona, a ja go rozumiem. Też nie chciałabym na ślubie pretensji, że karoca miała być złota, a w całym regionie nie było takiej atrakcji weselnej, czy tego, że słodki stół miał być pokryty jadalnym złotem. Chłop miał po prostu serdecznie dość wydatków i narzekającej panny młodej". 

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Gośka marzyła o wielkim ślubie

Gośka zawsze była dziewczyną, która wiedziała, czego chce, i w sumie to ją podziwiałam. Miała wizję swojego życia, a ten ślub miał być jej wielkim finałem, jak z bajki Disneya. Chciała, żeby to było coś, o czym wszyscy będą mówić przez lata – najpiękniejsze wesele, najbardziej stylowa suknia, najdroższa biżuteria, i oczywiście, wszystko w klimacie królewny.

Reklama

Zaczęło się od pierścionka zaręczynowego. Oczywiście, musiał być wielki, błyszczący i najdroższy, jaki udało się znaleźć. Chłopak Gośki, Robert, nie był biedny, ale też nie był księciem z bajki z kopalnią diamentów na tyłach posiadłości.

Kupił jej pierścionek, który błyszczał jak milion dolarów – dosłownie i w przenośni. Byłam pewna, że taki gest wystarczy, żeby Gośka była szczęśliwa, ale ona szybko przeszła do kolejnego punktu na liście. Planowanie wesela.

Reklama

Od samego początku każdy szczegół musiał być dopięty na ostatni guzik. Nie chciała zwykłej sali weselnej, tylko pałac. W końcu wybrali coś, co przypominało pałacyk, ale dla Gośki to wciąż było za mało królewskie. Już wtedy czułam, że Robert zaczyna tracić cierpliwość, ale starał się. Wciąż wierzył, że spełnienie marzeń ukochanej to jego święty obowiązek.

Reklama

Problem był również z suknią.  Pierwsza suknia. Za mało tiulu. Druga suknie - tiulu w sam raz, ale za mało blasku. Trzecia idealna, ale potrzebuje więcej przeróbek, bo przecież Gośka nie może wyglądać "jak wszystkie inne panny młode". W końcu droga suknia trafiła do krawcowej.

Reklama

panna-mloda patrzy w bok Canva

Reklama

Robert miał wszystkiego dość

Na weselu też miała mocne wymagania. Chciała stoły pokryte złotymi detalami, cukierniczkę przy każdej filiżance herbaty, a deser miał być podawany z jadalnym złotem – bo przecież kto to widział, żeby na jej weselu było inaczej. Wszyscy patrzyliśmy na to z szeroko otwartymi oczami, ale nikt nie miał odwagi jej powiedzieć, że przesadza. Rachunki rosły każdego dnia.

Punktem kulminacyjnym był wieczór kawalerski. Robert, wyraźnie zestresowany i zmęczony, poszedł się zabawić z kolegami. Myślałam, że to dobrze mu zrobi, że oderwie się na chwilę od tych wszystkich problemów. No i oderwał się – ale chyba bardziej, niż wszyscy się spodziewali. Następnego dnia Gośka znalazła na stole liścik. Krótki, rzeczowy. Że nie może tak dalej, że ma dość, że nie chce całego życia podporządkować kolejnym kaprysom.

Wesela nie będzie, a Gośka została z niedokończoną suknią, złotymi karocami i gigantycznym rachunkiem. Co więcej, duma została nadszarpnięta – przecież miało być tak idealnie. Chociaż szkoda mi było Gośki, to w duchu rozumiałam Roberta. Nie każdy jest w stanie znieść ślub, który przypomina bardziej reality show niż święto miłości.

Halina

Fryzury ślubne w trendach na jesień 2024. Romantyczne sploty, fale z teksturą i więcej propozycji
Źródło: instagram.com/wb_upstyles
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne

Reklama