"Mam wrażenie, że moja teściowa celowo miesza się w nasze życie, a mój mąż, zamiast stać po mojej stronie, często jej ulega. Jest to sytuacja, która trwa już od dawna, ale ostatnio staje się coraz bardziej uciążliwa. Mam dość tego, że nasze wspólne plany i decyzje muszą być zawsze podporządkowane jej kaprysom i oczekiwaniom".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowa ma silny charakter
Od początku wiedziałam, że moja teściowa ma silny charakter, ale nie sądziłam, że to będzie aż tak duży problem. Starałam się być wyrozumiała – wiadomo, każdy ma jakąś wizję tego, jak powinna wyglądać rodzina, a ona przecież zawsze była bardzo zaangażowana w życie swojego syna. Rozumiem, że więź między matką a synem jest ważna, ale są pewne granice, których nie powinno się przekraczać. Niestety, w naszym przypadku wygląda to tak, jakby teściowa uważała, że wciąż ma prawo decydować o tym, co jest dla nas najlepsze.
Za każdym razem, gdy coś planujemy – niezależnie czy chodzi o wakacje, remont mieszkania, czy nawet wybór koloru mebli – teściowa musi wtrącić swoje trzy grosze. Nie mam nic przeciwko, żeby wyrażała swoje zdanie, ale problem polega na tym, że jej opinia zawsze musi być "tą właściwą". Gdy coś nam się podoba, a jej nie, od razu zaczyna sugerować inne rozwiązania, które oczywiście są zgodne z jej wizją. Czasami mam wrażenie, że robi to specjalnie, żeby pokazać, że to ona ma ostatnie słowo.
Co gorsza, mój mąż często ulega jej presji. Zamiast bronić naszych wspólnych planów, zgadza się na jej pomysły. Zamiast powiedzieć jej, że to my decydujemy, co robimy z naszym życiem, on najczęściej mówi:
Może mama ma rację.
I tak za każdym razem. Jest mi przykro, bo czuję, że nasze zdanie – moje i męża – przestaje mieć znaczenie. Nawet jeśli mąż początkowo jest po mojej stronie, po rozmowie z matką często zmienia zdanie.
Canva
Teściowa ciągle miesza nam w planach
Chcieliśmy wyjechać za granicę, zaplanowaliśmy już kierunek, nawet wybraliśmy hotel. Ale teściowa oczywiście miała inne zdanie. Zaczęła nas przekonywać, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na drogi zagraniczny wyjazd, skoro można pojechać "gdzieś bliżej". Z początku byłam pewna, że mąż stanie po mojej stronie, bo przecież razem to wszystko ustaliliśmy, ale niestety – pod jej wpływem zaczął zmieniać zdanie. W końcu pojechaliśmy tam, gdzie ona chciała, a nasze marzenia o wymarzonych wakacjach legły w gruzach.
To tylko jeden z wielu przykładów. Ostatnie święta to była prawdziwa walka – mieliśmy spędzić je z moimi rodzicami, ale po długich naciskach teściowej skończyło się na tym, że i tak pojechaliśmy do niej.
Czuję, że tracę głos w naszym małżeństwie, bo teściowa za każdym razem wchodzi z butami w nasze życie, a mój mąż, zamiast wspierać nasze wspólne decyzje, podporządkowuje się jej zdaniu.
Najbardziej martwi mnie to, że nasz związek cierpi przez te sytuacje. Zaczynamy się coraz częściej kłócić, bo nie zgadzam się na to, by nasza rodzina była sterowana przez kogoś innego. Chciałabym, żeby mój mąż postawił granicę, żeby zrozumiał, że to my powinniśmy decydować o swoim życiu. Zależy mi na tym, żeby był szczęśliwy, ale nie mogę dłużej znosić tego, że jego matka ma większy wpływ na nasze decyzje niż ja.
Klaudia