"Dorabiam sobie do emerytury. Mąż nie wie, bo nie byłby zadowolony"

"Dorabiam sobie do emerytury. Mąż nie wie, bo nie byłby zadowolony"

"Dorabiam sobie do emerytury. Mąż nie wie, bo nie byłby zadowolony"

canva.com

"Trudno w tym naszym kraju przeżyć mają do dyspozycji tak niską emeryturę. Ja przez całe życie pracowałam i mąż też, teraz faktycznie należy nam się odpoczynek i wprawdzie jakoś wystarcza, by związać koniec z końcem, ale gdybym chciała jeszcze od życia czegoś więcej (a chcę), to musiałabym dorobić. Znalazłam sposób na dodatkowe środki, ale mąż o nim nie wie, bo nie byłby zadowolony".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Ciężko jest tak żyć

Przyznaję, że ciężko jest tak żyć. Ja jestem i zawsze byłam bardzo ambitną kobietą. Dawałam z siebie więcej, niż oczekiwano, ale jako że mocno się poświęcałam różnym zajęciom, mogłam żyć na dobrym poziomie. Niczego mi nie brakowało i do tego przywykłam.

Gdy jednak dowiedziałam się, ile będzie wynosiła moja emerytura, załamałam się. Wiedziałam, że za to przeżyjemy, no ale poziom tego życia znacząco się zmieni. No i tak się stało. Wystarcza, owszem, ale na podstawowe leki i produkty spożywcze, a ja zawsze chciałam od życia czegoś więcej.

babcia z dziadkiem canva.com

Znalazłam na to sposób

Jak to ja, zawsze mam w rękawie jakiegoś asa. Nie rozpaczam, tylko szukam rozwiązania problemów. Udało mi się wymyślić, jak dorobić do naszej emerytury. I połączyłam w tym swoją pasję.

Mój mąż niestety twierdzi, że teraz powinnam tylko odpoczywać. On nadrabia czytanie książek, które zbierał przez lata i wkręcił się w seriale. Ale ja tak nie potrafię. Zawsze byłam aktywna, nie tylko zawodowo.

Dlatego gdy mąż już zasypia, ja wymykam się na piętro i wyjmuję swoje włóczki. Tak, wiem, że to nic zakazanego nawet na emeryturze, ale co innego robić sobie tak o, dla siebie, czy dla rodziny, a co innego na sprzedaż, a ja moje małe dzieła sprzedaję.

Zastanawiam się nad czymś jeszcze

W dodatku zastanawiam się nad czymś jeszcze. Moja kreatywność naprawdę nie zna granic, a ja od zawsze marzyłam o własnej marce odzieży. Nareszcie mam czas na to, żeby szyć. Oczywiście gdybym powiedziała o tym mężowi, to on by mnie wyśmiał, że na stare lata mi się zachciało rzucać na głęboką wodę.

Ale ja sobie myślę, że warto zawalczyć o swoje marzenia. Uda się wybić, to się uda. Nie, to nie. Moje misiulki włóczkowe tulą już dzieci w całej Polsce i jest na nie kolejka. Może z ubraniami będzie tak samo, a ja wreszcie poczuję się doceniona.

Oczywiście zacznę też w tajemnicy przed mężem. A przyznam mu się dopiero, jak już odłożę więcej pieniędzy. A wtedy zabiorę go na wycieczkę, o której od zawsze marzy, ale nigdy  nie było nas na nią stać, mimo iż żyliśmy dobrze. Marzenia są po to, żeby je spełniać.

Grażyna

Irena Santor bryluje na ściance po operacji. 89-latka wprost promienieje.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama