"Niedawno urodziłam pierwsze dziecko. Śliczny chłopczyk z blond włoskami i cudownymi niebieskimi oczkami. Wybraliśmy dla niego imię Piotr, aby był silny i poradził sobie w przyszłości. Wierzyliśmy w znaczenie imion. Teściowa jednak na tę wieść skrzywiła się z grymasem i powiedziała, że najpiękniejsze imię to Jaruś. Zaczęła przekonywać po cichu mojego męża, abyśmy poszli do urzędu i zmienili imię synka".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowej nic się nie podoba
Niedawno urodziłam nasze pierwsze dziecko – synka, którego nazwaliśmy Piotr. Dla mnie i męża to imię było oczywiste, mocne i pełne znaczenia. Wierzyliśmy, że imiona mają swoją moc, a Piotr to przecież skała, symbol siły i wytrwałości. Teściowa jednak miała inną wizję. Od kiedy tylko usłyszała o wyborze imienia, na jej twarzy pojawił się grymas, a w oczach pojawiła się ta dobrze mi znana, delikatna irytacja.
Takie pospolite imię nie powinno być dla mojego wnuka. Nie chcę, aby był przeciętny. Lepsze jest imię Jarosław.
Mój mąż, który zawsze próbował utrzymać balans między swoją mamą a naszym życiem, początkowo dzielnie bronił naszego wyboru. Ale teściowa była nieustępliwa.
Przekonywała, że „Piotrów jest na pęczki” i że prawdziwym męskim imieniem, które wzbudza szacunek, jest Jarosław.
Teściowa próbowała przekonać mojego męża do zmiany imienia syna
Zamiast wyraźnie powiedzieć, że jej się nie podoba imię Piotr, zaczęła cichutko przekonywać męża. Widziałam, jak z dnia na dzień, podczas odwiedzin, szeptała mu coś na ucho, wyraźnie próbując go przeciągnąć na swoją stronę.
Z każdym kolejnym dniem teściowa stawała się coraz bardziej rozczarowana naszym brakiem uległości. Uważała, że postąpiliśmy niesprawiedliwie, bo nie liczyliśmy się z jej zdaniem. Dla niej to było nie do pomyślenia – przecież ona „tylko dobrze radziła”.
Mąż w końcu zaczął mówić o tym, żeby „przemyśleć sprawę”. Niby żartem, niby od niechcenia, ale już wiedziałam, skąd wiatr wieje. Zaczynało się. Spędził jedno popołudnie więcej niż zwykle przy komputerze, przeglądając różne fora na temat imion. Z każdym kolejnym dniem starał się wyglądać na mniej przekonanego do naszego wyboru.
Ostatecznie odpuścił, a teściowa się obraziła. W sumie się nie dziwię, w końcu nie wybraliśmy imienia jej idola, tylko przeciętne imię, które się nie wyróżnia. Na szczęście Piotruś to nasze dziecko, bo inaczej byłoby ciężko.
Magdalena