"W sprawie mojego synka zawsze mogłam liczyć na teściową. Jak trzeba było, to przyjeżdżała, zostawała z małym, gotowała, opiekowała się, a my mogliśmy normalnie pracować. No i wszystko szło jak w zegarku, a teraz, we wrześniu, gdy Maciuś poszedł do szkoły, kiedy dzieci ciągle coś od siebie łapią, teściowa postanowiła, że jedzie sobie na wakacje. I to na całe dwa tygodnie".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Przecież po wakacjach też potrzebna jest pomoc przy dziecku
Małe dzieci w szkole to ciągle coś od siebie łapią. Co tydzień coś przynoszą. Ale do pracy trzeba chodzić, a teściowa zawsze była na posterunku. Jak mały się przeziębił, to ona zostawała z nim u siebie, my mogliśmy normalnie pracować, nie musieliśmy brać wolnego co drugi tydzień. I to było super rozwiązanie. Ale Maciuś poszedł do szkoły, jest już wrzesień, a teściowa mówi, że teraz jej się należą wakacje. No ja rozumiem, że każdy chce odpocząć, ale przecież mogła sobie wybrać inny termin.
Przecież to ona przez ostatnie lata pomagała, czyli mogłaby jeszcze przez kilka miesięcy nigdzie nie jechać, aż Maciuś nabierze odporności. Niby to tylko dwa tygodnie, ale przecież w tym czasie wszystko się może zdarzyć. A szkoła to szkoła — jeden kichnie i wiadomo, co się dzieje. Nie mielibyśmy wtedy co zrobić. Przecież nie mogę cały czas brać urlopu w pracy ze względu na dziecko. Właśnie po to jest teściowa, babcia, która twierdzi, że kocha swojego wnusia. A teraz nagle, jakby nigdy nic, po prostu wyjeżdża sobie na wakacje.
Canva
Teściowej zamarzyły się wakacje we wrześniu
Kompletnie nie wiem, co począć. Nie dość, że szkoła dopiero się zaczęła, to jeszcze zaraz jakieś święta, przerwy, a dzieci w tym czasie będą łapać, co popadnie. Przecież wiadomo, jak to jest. Nie będzie wtedy kto miał zostać z małym w domu. Teściowa zawsze była pod ręką i teraz jej się wakacje zamarzyły.
Ja nie mam nic przeciwko, żeby ona sobie odpoczęła. No jasne, że zasłużyła, bo przez te wszystkie lata naprawdę pomogła nam z Maciusiem, ale mogła jeszcze chwilę poczekać. Przecież ja sama nie dam sobie rady, dużo pracuję, a mąż to już w ogóle — w pracy od rana do nocy. To ja muszę wszystko organizować, pilnować, a jak dziecko zacznie kichać, to od razu muszę biec po nie do szkoły. A teściowa zawsze ma w domu apteczkę, zioła, jakieś napary, no wszystko, co tylko może pomóc. I to teraz się kończy, bo ona wyjeżdża. A mnie zostawia samą. Tak to jest polegać na rodzinie.
Agata