"Nauczona życiowym doświadczeniem, wychodzę z założenia, że jakieś tam sprawy z przeszłości nie powinny mieć żadnego wpływu na to, co obecnie dzieje się w naszym życiu zarówno jeśli chodzi o sferę prywatną, jak i zawodową. To po prostu do niczego dobrego nie prowadzi, o czym ponownie przekonałam się na własnej skórze. Była żona mojego partnera robi sobie z niego pomocnika na telefon, ale jemu to nie przeszkadza i ciągle jest na jej zawołanie. Nie wiem, gdzie w tym wszystkim jestem ja".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Moje życie zaczęło się dopiero po rozwodzie
Jestem po rozwodzie i mam dwójkę dzieci, co nie było dla mnie czymś bezproblemowym, gdy ponownie zaczęłam się rozglądać za kimś, kto wspierałby mnie w trudnych sytuacjach, ale i przeżywał ze mną te wspaniałe życiowe momenty. Nie ukrywam, że poszukiwania mojej nowej ulubionej zawęziłam tylko i wyłącznie do facetów, którzy podobnie jak ja mają już za sobą jedno małżeństwo.
Piotrek pojawił się w moim życiu niespodziewanie, ale tak samo niespodziewanie rozwiodłam się ze swoim mężem, więc nie było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Pierwsze, drugie, trzecie spotkanie i już wiedziałam, że będzie z tego coś więcej, niż koleżeńskie popijanie kawki i rozmowy o niczym.
Nie przeszkadzało mi to, że ze względu na syna wciąż ma stały kontakt z byłą żoną, ale nic poza tym, co niejednokrotnie zapewniał mnie, patrząc prosto w oczy. Ja w to uwierzyłam i oddałam się uczuciom na dobre. Gdy jeszcze razem nie mieszkaliśmy, to pewne zachowania byłej żony udawało mu się ukrywać, ale od jakiegoś czasu widzę czarno na białym, jak to naprawdę wygląda.
Była żona mojego partnera nie daje za wygraną
Ja z tą kobietą nigdy nie miałam nic wspólnego. Ani razu się nie widziałyśmy, więc nie miałyśmy okazji zamienić ze sobą ani jednego słowa. Była mi zwyczajnie obojętna, aż do momentu, gdy ja i Piotr ze sobą zamieszkaliśmy. Dopiero teraz mogę zobaczyć, ile on dla niej znaczy, a ona dla niego.
Uważam, że byli małżonkowie w chwili, kiedy mają ze sobą dziecko, to powinni kontaktować się tylko i wyłącznie w temacie tego dziecka i w żadnym innym. Ona natomiast zrobiła sobie z mojego partnera chłopka na posyłki, do którego dzwoni kilka razy w tygodniu z drobnymi i pozornie błahymi prośbami.
Samo dzwonienie, to może i jeszcze jakoś bym przeżyła, ale bardzo martwi mnie postawa Piotra. On nie widzi tym nic podejrzanego i uważa, że pomoc należ się jej ze względu na to, co kiedyś było między nimi. Jeździ, załatwia i jest można powiedzieć, na każde zawołanie, co dostrzegłam dopiero teraz, od kiedy razem mieszkamy.
Nie podoba mi się taki stan rzeczy, ale nie wiem, jak ten problem rozwiązać. Moje szczere gadanie nic nie daje i w tym momencie czuje się, jak ta druga, a przecież powinnam być najważniejsza.
M.