"Synek chciał mieć w swoim pokoju własny, duży telewizor, żeby od czasu do czasu po lekcjach pograć w gierki, więc na urodziny dostał ode mnie właśnie taki prezent. Ma już 8 lat i od dawna zna obsługę pilota i pada. Przecież nie będzie siedział nad kolorowanką, to już duży chłopak. Nie mam z tym problemu i nie rozumiem, czemu nasi bliscy mają obiekcje, że podarowałam Maciusiowi okno na świat".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mój syn marzył o własnym telewizorze
Mój syn skończył tydzień temu 8 lat. On chodzi już do drugiej klasy podstawówki. Jest samodzielny jak na swój wiek, ale w szkole czuje się nieco w tyle. Jego koledzy mają już własne telefony i zegarki, z których dzwonią do rodziców, a on nie. Ja i mąż nie mamy tak przepastnych kieszeni, żeby było nas stać na takie gadżety.
Zresztą, Maciek nie nalegał, że chce własny telefon. On miał inne marzenie. Urządzaliśmy mu w wakacje pokój i nad komodą został spory kawałek pustej ściany. A że mój syn lubi grać w gry komputerowe i czasem umawia się z kolegami, by spędzić tak popołudnie, to marzył mu się w tym miejscu duży, płaski telewizor.
Mamy już jeden odbiornik w salonie, ale mój mąż często zalega na kanapie i ogląda mecze. Syn chciał mieć swój własny telewizor we własnym pokoju i ja to rozumiem. Przecież zaraz się zrobi zimniej na dworze, nie będzie tak często wychodził na patio, a coś trzeba w domu robić.
Prac domowych nie ma, wszystko odrabia w szkole. Popołudnia ma wolne. Normalne, że w mojej intencji leży, by zapewnić mu zajęcie na te popołudnia. A skoro lubi, to niech sobie raz na jakiś czas pogra - w końcu wszystko jest dla ludzi.
Dla mnie nie ma w tym nic niestosownego, a to ja jestem rodzicem. Mam wrażenie, że niektórzy z naszej rodziny zapominają o tym.
Gdy wstawiłam telewizor do pokoju syna, rozpętała się dyskusja rodzinna
Niechcący wywołałam w naszej rodzinie konflikt na tle medialnym, a konkretnie - poszło o ten właśnie telewizor. Sprzęt od tygodnia wisi na ścianie w pokoju Maćka. Przyznam, że nie do końca ogarniam całe to zamieszanie, bo w naszej rodzinie telewizor jest w każdym domu. Mamy XXI wiek.
Nie myślałam, że mojej matce albo siostrze męża będzie przeszkadzać wystrój pokoju mojego syna. Same siedzą przed ekranem wieczorami i gapią się po kolei na seriale, a tutaj nagle sumienie ich ruszyło, że nie wypada dawać takiego prezentu. Lepiej rower albo książkę do czytania, a nie TV. Teściowa też mi przygadała, żebym zabrała to telepatrzydło, bo to za wcześnie. Jak za wcześnie - u sąsiadki dwulatek ogarnia, jak korzystać z pilota.
Jeszcze parę dni temu byłam z siebie dumna, bo jako obrotna matka, postarałam się ogarnąć temat najniższym możliwym kosztem. Telewizor mam za czekoladę, bo jako pierwsza zgłosiłam się, gdy jakiś pan oddawał niepotrzebny mu sprzęt na fejsbukowej grupie oddażowej. Wszystko pięknie działa, a młody zadowolony.
Tylko mi jakoś humor zrzedł po rozmowach z rodziną.
Anastazja