"W remontach pracuję od lat. Uwielbiam swoją pracę i uważam się za dobrego specjalistkę. Maluję i szpachluję ściany, układam płytki i panele, kładę tapety. Tak naprawdę nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Ostatnio jednak mam coraz częściej dość mojej pracy. A to wszystko przez ludzi, którzy mają wygórowane oczekiwania".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Pracuję w remontach
Jestem dobrym specjalistą i wielu moich klientów jest zadowolonych z mojej pracy. Zdarzają się jednak tacy, którzy przesadzają. Szukają dziury w całym. A ja bardzo lubię swoją pracę i naprawdę się do niej przykładam. Niekiedy pracuję wolniej, ale za to jestem niezwykle staranny, bo tutaj liczy się efekt i najważniejsze jest to, żeby na końcu całość prezentowała się po prostu świetnie. Sam później chętnie robię zdjęcia mieszkań i domów, które wykończyłem i wstawiam na swoje social media. To przecież dla mnie najlepsza reklama, a opinia wśród klientów ma kluczowe znaczenie.
canva.com
Ludzie są bardzo roszczeniowi
Niestety, coraz częściej trafiam na roszczeniowe osoby, które oczekują, że ich domy i mieszkania będą wyglądać jak z katalogu. Oczywiście to jest możliwe, ale nie oszukujmy się, liczy się też jakość materiałów, na których muszę pracować. Przecież nie da się zrobić efektu wow na najtańszych płytkach, które po prostu są krzywe. Na to wszystko trzeba zwracać uwagę podczas zakupów i uczulam na to moich klientów, ale niektórzy chcą po prostu zaoszczędzić, a później taki mamy efekt. To przykra sytuacja, bo oceniają moją pracę, a nie biorą pod uwagę tego, że to wina wadliwych, najtańszych materiałów.
Niekiedy nie da się lepiej
Mało tego, ostatnio deweloperzy oddają coraz gorsze mieszkania i domy. Nie zwracają uwagi na wymiary. Na projekcie jest jedno, a w rzeczywistości drugie. Okazuje się, że prysznice nie pasują, nie ma kątów, a to wszystko trzeba poprawić. Klienci jakby tego nie rozumieją i uważają, że to ja szukam dziury w całym, a później chcą mnie obarczyć kosztownymi poprawkami. Szczerze mówiąc, to zastanawiam się, czy nie zmienić pracy, bo już mam dość kontaktu z ludźmi. W fabryce albo na magazynie zarobiłbym mniej, ale przynajmniej miałbym święty spokój i nie musiałbym martwić się o takie rzeczy. Po prostu robiłbym swoje, a jestem dobrym i rzetelnym pracownikiem. Bycie fachowcem i praca na własnej działalności jest niezwykle trudna.
Zmartwiony Robotnik