"Od kilku lat żyjemy z dala od siebie. Ja w domu, on ciągle w delegacji, Mąż od dawna mnie nie zauważa, a teściowe namawiają nas na wnuka. Bo czasu mało nam zostało, bo to najwyższy czas, bo oni chcą być dziadkami. Nasze małżeństwo od dawna nie istnieje, ja ciągle myślę o rozwodzie, a mój małżonek w ogóle się tym nie przejmuje. Nie chcę mieć dziecka z człowiekiem, który nie widzi moich potrzeb, byle zadowolić jego rodziców".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Na nasze małżeństwo spadł kurz obojętności
Początkowo próbowałam ratować nasze małżeństwo. Ale po tylu latach już nie mam siły ani ochoty. On wybrał swoją drogę, delegacje, kariery, a ja zostałam w naszym pustym domu. A nasze rozmowy można by policzyć na palcach jednej ręki, i to z trudem. Zawsze krótkie, zwięzłe, sprowadzające się do codziennych spraw: rachunki, pralka, zakupy. Pamiętam czasy, kiedy potrafiliśmy rozmawiać godzinami, planować, marzyć. Teraz, kiedy patrzę na to z perspektywy lat, nie mogę uwierzyć, że to ci sami ludzie. Ja, która miałam tyle planów na przyszłość, teraz krążę po pustym mieszkaniu, a on, kiedyś tak obecny, teraz tylko przelotnie wpada i znika z powrotem do swojego świata, jakbyśmy byli obcymi, którzy przypadkiem mieszkają pod jednym dachem.
Najpierw były drobne nieporozumienia, później dłuższe wyjazdy, aż w końcu oboje zatraciliśmy siebie w tej obcości. Mówiłam sobie, że to tylko faza, że to minie, że może potrzebujemy czasu, przestrzeni. Ale czas mijał, a my stawaliśmy się coraz bardziej obcy. Jak dwoje ludzi, którzy kiedyś kochali się do szaleństwa, a teraz ledwie zauważają swoją obecność.
canva.com
Teściowe namawiają nas na dziecko
Zaczęło się niewinnie, od delikatnych sugestii, że może czas pomyśleć o dziecku. Z początku udawałam, że nie słyszę. Ale ich naciski stały się coraz bardziej natarczywe.
Teraz decyzja o dziecku jest całkowicie bez sensu. To ich pragnienie zostania dziadkami mnie przytłacza. Jakbyśmy byli winni im to dziecko, jakbyśmy mieli obowiązek spełnić ich marzenia, nie patrząc na to, co dzieje się między nami. A ja nie chciałabym sprowadzić dziecka na świat, w którym mogłoby nie dostać tyle miłości, ile trzeba.
Nie chcę mieć dziecka z kimś, kto mnie nie widzi, kto mnie nie słyszy, kto mnie nie czuje. Mój mąż dawno przestał zwracać uwagę na moje potrzeby. Jemu jest wszystko jedno. Może nawet byłoby mu na rękę, gdybym podjęła decyzję za nas oboje. Jego życie i tak kręci się wokół czegoś innego, gdzie mnie już dawno nie ma.
Ja utknęłam w tym wszystkim, zmęczona, przytłoczona, bez energii. Teściowie znowu dzwonią, znowu pytają, znowu naciskają. A ja dłużej już nie chę się tłumaczyć.
Maryla