"Dziś robienie dużego wesela to bezsensowne marnowanie pieniędzy. Moja córka tego nie rozumie"

"Dziś robienie dużego wesela to bezsensowne marnowanie pieniędzy. Moja córka tego nie rozumie"

"Dziś robienie dużego wesela to bezsensowne marnowanie pieniędzy. Moja córka tego nie rozumie"

canva.com

"Rynek przyjęć weselnych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat zmienił się do tego stopnia, że obecnie nie każdy może sobie pozwolić na wystawne świętowanie wejścia na nową drogę życia. Ja to uważam, że dziś robienie dużego wesela to bezsensowne marnowanie pieniędzy. Moja córka tego nie rozumie i za wszelką cenę chce nas wpakować w ogromne koszta, które nawet w połowie nie zwrócą się z tego, co ludzie przyniosą w kopertach, bo czasy są, jakie są i nic na to nie poradzimy".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Reklama

Najmłodsze dziecko opuszcza rodzinne gniazdo

Zdawałam sobie sprawę, że kiedyś przyjdzie taki moment, w którym moja najmłodsza córka (obecnie ma 23 lata) opuści rodzinne gniazdo i u boku odpowiedniego mężczyzny zacznie budować swoją własną rodzinę. Nie sądziłam jednak, że nastąpi to tak szybko, a luźne rozmowy przy rodzinnym stole o jej przyjęciu weselnym będą musiały zamienić się w konkretne działania.

Monika i Radek są ze sobą już ładnych parę lat i sama nawet nie wiem, czy jest to pięć, czy siedem, ale mam wrażenie, jakby to było od zawsze. Oni poznali się jeszcze w szkole średniej, a ja nie sądziłam, że akurat ten niepozorny chłopiec, którego z początku nie polubiłam, będzie jej narzeczonym i jak się okazuje niebawem również moim zięciem.

Reklama

Informację o zaręczynach przyjęłam z ogromnym wzruszeniem, ale powaga tego wydarzenia dotarła do mnie dopiero po kilku miesiącach, gdy młodzi coraz częściej zaczęli wspominać o weselu, które chcieliby wyprawić w 2026 roku. Razem z mężem myśleliśmy, że to tylko takie gadanie, ale okazuje się, że oni naprawdę chcą się żenić i to z ogromnym rozmachem.

para młoda i goście weselni tańczący po zmroku trzymając w dłoniach zimne ognie canva.com

Reklama

Koszty organizacji przyjęcia weselnego przyprawiają o zawrót głowy

Jako rodzice nie wyobrażamy sobie nie zapłacić za to wesele, tym bardziej że nasze starsze dzieci też miały wesela wyprawione na nasz koszt, ale kiedyś to były inne czasy. Oczywiście nie płacimy za gości pana młodego, a za jedynie za swoich no i przygotowania, które są związane bezpośrednio z naszą córką.

Sęk w tym, że ja to bym tego wesela w ogóle nie robiła, a na pewno nie tak dużego, jak oni sobie to planują. Po wstępnych przeliczeniach wyszło przeszło 150 osób, co w przeliczeniu razy 450 złotych za tak zwany talerzyk (bo taka cena obowiązuje w sali, którą sobie upatrzyli) daje ponad 67 tysięcy złotych! To jest koszt oczywiście bez napojów wyskokowych i jakichś tam bajerów jak wiejski stół i tak dalej. Ostatecznie całość wyszłaby pewnie blisko osiemdziesięciu tysięcy albo i lepiej.

Reklama

Razem z mężem uważamy, że to bez sensu pakować takie pieniądze w przyjęcie weselne, które i tak się nie zwróci, bo dziś chodzenie na wesela jest przywilejem, na który mogą sobie pozwolić tylko ci zamożniejsi członkowie rodziny. Ten, kto już przyjdzie, to też nie da nie wiadomo ile w tej kopercie, a na pewno nie tyle, żeby koszty wesela się zwróciły.

Za te pieniądze to mogliby sobie dołożyć i przeznaczyć na wkład własny do mieszkania albo później jakiś remont, bo obecnie wynajmują i spłacają czyjś kredyt. Niestety nasze argumenty do młodych nie trafiają, bo oni za wszelką cenę chcą się pokazać.

Reklama

K.

Roksana Węgiel miała wesele jak z bajki. Piękny pierwszy taniec, fotobudkę, 5-piętrowy tort i masę gości celebrytów
Źródło: instagram.com/maffashion_official/
Reklama
Reklama