"Często ją tam widzę, ale zwykle sama liczę każdy grosz i jakoś nigdy nie byłam przygotowana na to, żeby jej pomóc. Tym razem dostałam premię w pracy i postanowiłam, że jeśli ta pani tam będzie gdy pójdę na zakupy, to zrobię dla niej zapas jedzenia. Nie mogła przestać mi dziękować. Ale inni niestety nie byli dla tej pani tak mili jak ja".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Lubię pomagać
Zawsze lubiłam pomagać innym. Oczywiście w miarę moich możliwości. Te finansowe zwykle są ograniczone, to też najczęściej pomagam, wsłuchując się w czyjeś potrzeby i dzieląc się dobrą radą.
Pod moim ulubionym sklepem siedzi często pewna staruszka. Nigdy nie byłam na to przygotowana, choć wiedziałam przecież, że ona może tam być. Czasem żałowałam, że nie wzięłam z domu ciasta, które upiekłam dzień wcześniej, bo ona nigdy o nic nie prosiła, tylko o jedzenie.
Obiecałam sobie, że jeśli kiedyś będę miała więcej gotówki, to zrobię jej zapas jedzenia. Trochę to trwało, bo ja zawsze muszę liczyć każdy grosz, ale tym razem szłam do sklepu z nadzieją, że ona znów tam będzie.
Ale to były emocje
Ależ to były emocje. Czułam się jak święty Mikołaj, który może obdarować dzieciaki wymarzonymi prezentami. Zawsze zatrzymywałam się koło tej pani, pogadałam chwilę, życzyłam zdrówka. A tym razem dodałam jeszcze, że za chwilę wyjdę z torbą zakupów. Jak ona się cieszyła, to jest nie do opisania.
Podpytałam co najbardziej jej potrzebne i dorzuciłam parę rzeczy od siebie. Wyszłam i przyniosłam jej wszystko, a ona z płaczem zaczęła mi dziękować. To były ciężkie zakupy, zapytałam więc, czy pomóc jej to wszystko zanieść do domu. Poprosiła, żeby tak było.
Dla mnie to żaden problem, ale jeden mężczyzna, który widział, że pomagam pani wstać, zaczął niegrzecznie komentować tę sytuację.
Inni też komentowali
Inni klienci sklepu też komentowali. Mówili, że starsza pani wcale tego nie potrzebuje. Że skoro ma siłę siedzieć pod sklepem i brać ludzi na litość, to spokojnie dałaby radę jeszcze coś robić, żeby zarobić.
Ale ja nie chciałam tego słuchać. Widziałam, że kobiecie jest przykro, więc odeszłyśmy stamtąd jak najprędzej. Po raz pierwszy weszłam do jej domu. Było czysto, choć skromnie, a lodówka naprawdę była pusta. Teraz czułam jeszcze bardziej, że naprawdę zrobiłam dobry uczynek. A jeśli ktoś ma z tym problem, to nie moja sprawa. Ja postanowiłam, że będę tę panią wspierać regularnie. Mieszka blisko mnie, więc i obiad domowej roboty mogę jej czasem podrzucić, a zawsze mi zostaje. Szkoda, że w ludziach jest tak mało empatii.
Klara