"Przez niecałe trzy miesiące przybrałam niemal 20 kilogramów. Od września miałam zacząć ścisłą dietę skomponowaną przez dietetyczkę, pełną warzyw, owoców, pełnoziarnistych produktów i chudego białka. Obiecałam sobie, że żadna bombonierka, ciastko czy pizza nie będą w stanie zrujnować mojego wysiłku w pogoni za nową sylwetką. Gdy wróciłam do szkoły na rozpoczęcie roku, zostałam wprost zasypana bombonierkami".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Od września miałam przejść na dietę
Wakacje, jak to zwykle bywa, były dla mnie czasem pełnym relaksu, przyjemności i tym razem — całkowitego zaniedbania diety. Mimo że przez większą część roku staram się dbać o to, co jem, lato wciągnęło mnie w wir kulinarnych pokus. Słoneczne dni wypełnione były lodami, ciastkami i innymi słodkimi przysmakami. Jedzenie na mieście stało się moim codziennym towarzyszem, a z jakimkolwiek ruchem było mi zupełnie nie po drodze.
Niestety, efekty tego lenistwa okazały się szybko widoczne — przez niecałe trzy miesiące przybrałam niemal 20 kilogramów. Kiedy wróciłam do domu, podjęłam decyzję: czas na zmiany. Od września miałam zacząć ścisłą dietę skomponowaną przez dietetyczkę, pełną warzyw, owoców, pełnoziarnistych produktów i chudego białka.
Obiecałam sobie, że żadna bombonierka, ciastko czy pizza nie będą w stanie zrujnować mojego wysiłku w pogoni za nową sylwetką. Pracuję jako nauczycielka i gdy wróciłam do szkoły na rozpoczęcie roku, moi uczniowie zaskoczyli mnie w sposób, który rozwaliłby na łopatki nawet najbardziej zatwardziałego miłośnika zdrowego odżywiania.
Canva
Zaczynam jednak od października
Zostałam wprost zasypana bombonierkami. Czekoladowe, kokosowe, truflowe, orzechowe — każda z nich inna, aczkolwiek równie kusząca. Na początku ukryłam je na dnie szafki, mając nadzieję, że jeśli nie będą na widoku, nie będą mnie kusiły. Po kilku dniach pomyślałam, że jedna czekoladka do porannej kawki nie zaszkodzi.
Tak rozpoczął się cykl "tylko jednej czekoladki", który wkrótce przemienił się w "jeszcze jedną czekoladkę", aż w końcu wszystkie bombonierki wylądowały w moim żołądku. Było pysznie, ale i przygnębiająco, bo wszystkie moje postanowienia odeszły w niepamięć, podobnie jak 200 zł wydane na dietetyka.
Z pełnym brzuchem i pełną świadomością, że moje plany dietetyczne nie przetrwały pierwszego tygodnia września, postanowiłam, że prawdziwa dieta zacznie się dopiero od października. Do tego czasu pozwolę sobie jeszcze na odrobinkę przyjemności, ale wraz z nowym miesiącem i nowym zapałem obiecuję wrócić na dobrą ścieżkę.
Ola