"Teściowa ochoczo zabierała Amelkę na spacery. Pod koniec wakacji wystawiła nam rachunek"

"Teściowa ochoczo zabierała Amelkę na spacery. Pod koniec wakacji wystawiła nam rachunek"

"Teściowa ochoczo zabierała Amelkę na spacery. Pod koniec wakacji wystawiła nam rachunek"

Canva.com

"Codziennie, jak z przepisu lekarza teściowa stawiała się po 16 w progu naszego domu i zabierała wnuczkę, a to na lody, a to na spacer, a to do kina, teatru, czy wesołego miasteczka. Amelka opowiadała, że bawiła się wspaniale z babcią, więc moje serce rosło i byłam wdzięczna, że mogę mieć trochę czasu dla siebie. Niestety czar prysł, gdy teściowa wręczyła mi rachunek". 

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

W te wakacje mogłam odpocząć

Teściowa zawsze była bardzo zaangażowana w życie Amelki, naszej córeczki, a w czasie wakacji ten entuzjazm osiągnął szczyty. Codziennie, jak z zegarkiem w ręku, o 16:00 stawała w progu naszego domu. Nie musiałam nawet otwierać drzwi, bo wiedziałam, że za chwilę usłyszę pukanie i uśmiechnięta twarz teściowej pojawi się w wejściu. Zabierała Amelkę na lody, na spacer, do kina, teatru, a nawet wesołego miasteczka. Te wycieczki były jakby wyjęte z bajki. Amelka wracała do domu z uśmiechem od ucha do ucha i opowiadała, jak wspaniale się bawiła z babcią. Z jej opowieści wynikało, że teściowa to prawdziwa mistrzyni organizacji dziecięcej rozrywki. Każda przygoda była nowym rozdziałem tej letniej sielanki.

Przyznam szczerze, byłam wdzięczna. Te codzienne wyjścia dawały mi nieoczekiwany luksus – czas dla siebie. Mogłam poczytać książkę, obejrzeć serial, który od dawna odkładałam, albo po prostu posiedzieć w ciszy. Cieszyłam się, że Amelka ma tak bliską więź z babcią, a ja mogę na chwilę odetchnąć.

smutna kobieta podtrzymuje głowę dłonią canva.com

Teściowa wystawiła mi rachunek

Wszystko to było jednak zbyt piękne, by mogło trwać wiecznie. Pod koniec wakacji, tuż przed powrotem do szkoły, teściowa przyszła do nas jak zwykle, ale tym razem zamiast entuzjastycznych planów na popołudnie, wręczyła mi kopertę. Pomyślałam, że to może jakieś zdjęcia z ich wspólnych wyjść, albo miły list. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy otworzyłam kopertę i zobaczyłam rachunek.

Za lody, bilety do kina, wejściówki do wesołego miasteczka, a nawet za transport. Każda z tych rzeczy została szczegółowo rozpisana, łącznie z kwotami. Patrzyłam na te cyferki i nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.

Całe wakacje żyłam w przekonaniu, że to rodzinne spacery, a nie usługowe wycieczki z wyceną.

W końcu powiedziałam, nieco ostrzejszym tonem niż zamierzałam:

Przykro mi, ale nie mam zamiaru płacić za te spacery. Jeśli chciałaś, żebyśmy pokryli koszty, mogłaś powiedzieć to wcześniej.

Teściowa uniosła brew, jakby czekała na coś takiego.

Myślałam, że to oczywiste.

- powiedziała z chłodnym uśmiechem.

Do domu wrócił mój mąż, a atmosfera była już gęsta. Opowiedziałam mu wszystko, z detalami, i oczekiwałam wsparcia. Ale, ku mojemu zdumieniu, stanął po stronie swojej matki! Mówił coś o zrozumieniu drugiej strony i dzieleniu się kosztami. Co więcej, zasugerował, że możemy po prostu zapłacić, żeby uniknąć kłótni.

To był moment, w którym coś we mnie pękło.

Nie. Nie zapłacimy. I jeśli to ma oznaczać kłótnię, to trudno. Ale nie będę płacić za coś, co miało być miłym gestem, a nie transakcją.

Teściowa rzuciła mi chłodne spojrzenie, po czym bez słowa wzięła rachunek ze stołu i wyszła, trzaskając drzwiami. Mąż westchnął, a ja poczułam, że postawiłam jasne granice. Nie zamierzam płacić za miłość babci do wnuczki.

Katarzyna

Najgorzej ubrane gwiazdy na urodzinach ELLE. Foremniak, Horodyńska, Wieniawa i spółka.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama