"Jedni sprzątają przed Wielkanocą i grudniowymi świętami, a inni (tak jak ja), przed wizytacją teściowej. Dobrze, że moja ma do nas daleko, to przyjeżdża do nas rzadko i zawsze z zapowiedzią, żeby nas w domu zastać, ale jak już jest, to wszędzie zajrzy, więc dom naprawdę musi błyszczeć".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Sprzątam jak przed Świętami
Jedni robią generalne porządki przed Świętami, a inni przed przyjazdem teściowej. Toć to zupełnie tak, jakby królowa miała nas odwiedzić. I to nie jest tak, że ja swojej teściowej nie lubię. Ona jest spoko babeczka, tylko ma te swoje niektóre dziwne zasady.
My mamy w domu sporo zwierząt, bo są dwa psy, trzy koty i jeszcze świnki morskie. Tyle zwierząt, to i pachnie tymi zwierzakami, chociaż ja oczywiście sprzątam regularnie i codziennie. Nam te zapachy nie przeszkadzają, ale teściowa jak przyjeżdża to wręcz z neutralizatorem zapachów.
No i oczywiście każde sianko na podłodze przeszkadza, każdy koci kłaczek. My nawet na to nie zwracamy u wagi, ale na jej wizytę, to wszystko w domu musi lśnić. Bo inaczej będą komentarze, a ja wolałabym nich uniknąć.
canva.com
Dobrze, że mieszka daleko
Dobrze, że moja teściowa mieszka daleko. Ja uwielbiam gadać z nią przez telefon, bo i się naśmiejemy i poplotkujemy. U niej też zawsze jest super, ale ja jej w każdy kąt nie zaglądam. Nie czepiam się tak jak ona. Po prostu tam jestem i pomagam jej w codziennych obowiązkach tak, jak bym to robiła we własnym domu.
Dla mnie jej przyjazd naprawdę wiąże się ze stresem. Nie jestem wielkim czyściochem, ale sprzątam na bieżąco. No ale wiadomo, że nie aż tak dokładnie, żeby podłoga była wylizana, a przed przyjazdem teściowej ja naprawdę padam na kolana, żeby wszystko ogarnąć.
Może nie powinnam się stresować
Może nie powinnam się tak stresować. Mój mąż mówi mi, że to ja nauczyłam jego mamę tego, że wszystko jest idealnie wysprzątane. Bo faktycznie zawsze tak było. No i teraz ona takich warunków oczekuje. A to jednak przecież mój dom, moje zasady. Może nie powinnam się tak tym wszystkim przejmować.
Pracuję na dwa etaty, do tego ogarniam tyle tych zwierzaków, a i posiłki domowe muszę przygotować, wszystko na mojej głowie. Mąż pomaga oczywiście, ale mimo wszystko to są wszystko moje obowiązki. Nie muszę mieć siły na tak szczegółowe sprzątanie, ale nie muszę też mieć takiej potrzeby. I chyba faktycznie powiem teściowej, jak sprawy stoją. Bo inaczej jeszcze ją znielubię, a to naprawdę jest fajna babeczka.
Majka